sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 15

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!!!
~~~~~~~~

Emily's POV:


Rano obudziłam się i byłam cała obolała. Wyszłam jakoś z łóżka. Droga do łazienki była najgorszą i wydawała się najdłuższą w moim życiu. Gdy już tam doszłam, rozebrałam się i włączyłam wodę. Weszłam pod prysznic i od razu poczuła się lepiej. Ciepłe strumienie wody rozluźniły moje ciało i lekko złagodziły ból jaki czułam. Po wzięciu prysznica ubrałam świeżą bieliznę, umyłam zęby i poszłam wybrać jakieś ciuchy na dziś. Gdy stałam i wybierałam ciuchy ,kątem oka zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Odwróciłam się do niego i spojrzałam na swoje ciało. Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu. Mój brzuch wyglądał okropnie! Był cały w wielkich siniakach. Przyłożyłam do niego rękę i przejechałam po siniakach, zaraz tego pożałowałam, gdyż ból przeszedł przez całe moje ciało. Odwróciłam się od lustra i wróciłam do szukania ciuchów. Nie chciałam już na siebie patrzeć..

Wybrałam zwykłe czarne jeansy i bluzę z napisem 'SWAG'. Nie miałam ochoty na strojenie się. Przejechałam tuszem po rzęsach i pomalowałam usta błyszczykiem. Wzięłam torbę i powoli zeszłam na dół zjeść śniadanie.

     - Cześć ,kochanie- powiedziała mama z uśmiechem- Siadaj ,zaraz dam Ci naleśniki- wymusiłam uśmiech i usiadłam do stołu.
     - Cześć- odpowiedziałam krótko. Mama odwróciła się z talerzem naleśników i podała mi je. Zajadałam się pysznymi naleśnikami i usłyszałam dźwięk sms-a. Wzięłam telefon i uśmiechnęłam się do ekranu.

Od Justin:
   Cześć skarbie. Jak się spało? :*
Do Justin:   Witaj kochanie. Spało mi się dobrze :* A ty już nie śpisz? Dopiero jest 7:20.
Od Justin:
   Nie mogłem spać :p i chciałem się przywitać z moim skarbem. :*
Do Justin: 
    Jesteś słodki. :* Kocham Cię <3


Od Justin:
   Też Cię kocham :* Do zobaczenia później i miłego dnia w szkole :)
Do Justin:
   Dziękuję ,Pa :*

Po tym jak zjadłam i odstawiłam talerz do zmywarki ,usłyszałam klakson. Ubrałam buty ,pożegnałam się z mamą i wyszłam. Weszłam do samochodu Kate i pocałowałam ją w policzek.

     - Cześć kochana-  powiedziała uśmiechnięta dziewczyna
     - No witaj- zawtórowałam
     - Jak tam wczoraj u Justina?- powiedziała z cwanym uśmieszkiem i poruszała znacząco brwiami.
     - A co miało być?- powiedziałam obojętnie, lecz po chwili szczerze się uśmiechnęłam na wspomnienie naszych pocałunków.
     - No przecież widzę. Co robiliście?- jaka ona ciekawska.. Ale uwielbiam ją
     - Całowaliśmy się, przytulaliśmy, rozmawialiśmy
     - Uuuuu... Cieszę się ,że jesteś z nim szczęśliwa.
     - Jestem ,nawet bardzo- odpowiedziałam szczerze.

Po 15 minutach dojechałyśmy do szkoły. Po wejściu  do budynku zobaczyłam Natalie stojącą ze swoją 'grupką'. Wspomnienia z wczorajszych wydarzeń wróciły ,a brzuch zaczął strasznie boleć. Natalie spojrzała się na mnie ze zwycięskim uśmieszkiem. Szybko odwróciłam wzrok i podeszłam wolnym krokiem do swojej szafki. Wyciągnęłam książkę od hiszpańskiego i zamknęłam szafkę. Brzuch tak cholernie mnie bolał. Bałam się ,że Natalie znów mi dziś cos zrobi.

     -Cześć- powiedział Ryan, najlepszy kumpel Justina
     - O hej, Ry. Co tam?- wymusiłam uśmiech i starałam się nie myśleć o bólu
     -Wszystko dobrze. A u Ciebie?
     - Nie najgorzej-odpowiedziałam, tak naprawdę to jest źle. Ry spojrzał na mnie podejrzliwie
     - Idziesz dziś do Justina?
     - Tak
     -To Cię podwiozę, będę jechał w tamtym kierunku.
     - Spoko, dziękuję-powiedziałam i go przytuliłam
     -Siema ludzie!- krzyknęła Kate, a my z Ryan'em się zaśmialiśmy.
     -Idziemy już do klasy? Zaraz pan Rodriguez się zjawi- poinformowała Kate
     - Pewnie. Idziesz Ryan?
     - Tak, chodźmy.
Pod klasą zobaczyłam Natalie i tych dwóch chłopaków ,którzy mnie pobili. Zatrzymałam się na chwilę ,a wspomnienia znów wróciły. Łzy napłynęły mi do oczu. Szybko spuściłam głowę
     - Emily! Idziesz?- usłyszałam krzyk Kate. Pokiwałam tylko głową i ruszyła do drzwi. W tym samym czasie ,gdy chciałam przejść przez drzwi ,Natalie również się tam zjawiła i pchnęła mnie na ścianę
     - Cześć szmato- zadrwiła i przeszła
     -Cześć dziwko- wyszeptałam tak że nikt nie usłyszał, po czym weszłam do sali i zajęłam swoje miejsce. 2 minuty później wszedł pan Rodriguez. Lekcja była ciekawa. Jest to chyba najlepszy przedmiot. Dzwonek zadzwonił. Wow, szybko minęła ta lekcja. Na korytarzu zobaczyłam Kate i Ryana zawzięcie ze sobą rozmawiających. Kate szczerzyła się jak nigdy. Ryan zresztą tak samo. Nie chciałam im przeszkadzać ,więc poszłam do swojej szafki by wyciągnąć książki na kolejną lekcję.
Otworzyłam szafkę i schowałam książki ,już chciałam wyciągnąć podręcznik do matematyki ,gdy nagle moja szafka się zamknęła z wielką siłą i ujrzałam nikogo innego jak Natalie uśmiechającą się od ucha do ucha.

     - Jak tam ,suko? Podobało ci się wczoraj?-zaszydziła. Dwa metry przy nas stali jej goryle ,którzy zmasakrowali mi brzuch. - Odpowiedz mi jak do ciebie mówię, mała dziwko!-warknęła i przycisnęła mnie do szafki. Ból w tamtym momencie był nie do zniesienia! Łzy napłynęły mi do oczu i chciały wylecieć ,ale nie pozwoliłam im na to. Nie chciałam ,by Natalie zobaczyła ,że coś mnie boli.
     - Zostaw mnie- wyszeptałam, gdyż ból nie pozwolił mi na nic więcej. Natalie się tylko zaśmiała i powiedziała - A co? Coś cię boli?-zadrwiła. Znowu jej nie odpowiedziałam, tylko na nią patrzyłam.- Z resztą , nie ważne. Przemyślałaś już co zrobisz? Zerwiesz z Justinem?-zapytała z obojętnością
     -Nie zerwę z nim. Kocham go!-powiedziałam ostro. Zdziwiła mnie moja odwaga, ale tak bardzo jej nienawidziłam! Nie mogła mnie zmusić do zerwania z Justinem.
     -Oh, kochasz go? A czy on kocha cię?-zapytała i zaśmiała się- Wątpię. Jesteś dla niego tylko kolejną zabawką. Powie ci pare miłych słów ,potem się z tobą prześpi i zostawi. Uwierz mi jesteś dla niego niczym. Tak jak każda inna- Jej słowa zabolały i to bardzo. Nie wiem co mam o tym myśleć. Czy to prawda? Nie Emily, nie słuchaj jej ,ona kłamie, chce Cię zniszczyć i odebrać Justina- mówiła mi podświadomość.
     -Co zabolały cię moje słowa? Tak ,prawda boli, szmato- powiedziała i głośno się zaśmiała
     - Nie wierzę ci. On mnie kocha i wiem to. Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Nigdy z nim nie zerwę- nie mogłam dłużej znieść jej gadania.
     - Oh, doprawdy? To w takim razie to co spotkało cię wczoraj będzie się powtarzało-powiedziała i podeszła bliżej mnie- I nie tylko to- dodała szeptem ,tak ,że tylko ja to usłyszałam. Patrzyła mi jeszcze chwilę w oczy po czym odeszła.
Odwróciłam się do swojej szafki i wyciągnęłam potrzebne książki. Poczułam czyiś wzrok, więc się rozglądnęłam i zobaczyłam Ryan'a patrzącego się na mnie. Uśmiechnęłam się do niego słabo i ruszyłam w stronę klasy od matematyki.

Dzień w szkole ciągnął się strasznie. Cały czas myślałam nad słowami Natalie. Czy ona miała racje? Czy jestem kolejną zabawką Justina? Nie mam pojęcia.
Podeszłam do Ryan'a i Kate stojących przy drzwiach głównych. Dziś strasznie dużo czasu spędzili razem. Chyba się lubią..
     -Jedziemy?-zapytał Ry z uśmiechem
     -Pewnie- lekko się uśmiechnęłam

Wyszliśmy ze szkoły i ruszyliśmy w stronę samochodu Ryan'a. Kate pocałowała nas w policzki po czym ruszyła w stronę swojego samochodu. Wsiedliśmy do  samochodu w ciszy i wyjechaliśmy na drogę.

     - Co to była za akcja dziś z Natalie przy szafkach?-zapytał Ry tym samym przerywając ciszę
     - Umm, nic takiego. Jak zwykle coś jej nie pasowało-odpowiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam   
     - Nie wyglądało mi to na 'nic takiego'-lekko się oburzył, lecz powiedział to spokojnie, cały czas patrząc się na drogę
     - Daj spokój Ryan, to naprawdę nic takiego-powiedziałam jak najbardziej spokojnie i przekonująco
     - Skoro tak mówisz, powiedzmy ,że Ci wierzę- lekko się uśmiechnął, co odwzajemniłam. Ufff... dobrze ,że odpuścił. Nie wiem ,czy dałabym radę gdyby zaczął się wypytywać. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam ,a Ryan razem ze mną. Podeszliśmy pod drzwi ,a Ry zapukał. Jus otworzył nam drzwi i uśmiechnął się na nasz widok.
     - Siema stary, przywiozłem Twoją dziewczynę całą i zdrową- powiedział Ry do Justina ,po czym przywitali się męskim uściskiem.
     - Dzięki stary- odpowiedział Justin po czy podszedł do mnie i mnie pocałował. Wpuścił mnie do domu, a Ry został na zewnątrz.
     -Nie wchodzisz?- zapytał Justin
     - Nie ,ale chciałbym chwilę z Tobą pogadać- powiedział do Justina
     - Pewnie-odpowiedział- Kochanie ,zaraz przyjdę- podszedł do mnie i pocałował mnie po czym się uśmiechnął.
     - Okej- uśmiechnęłam się i cmoknęłam go jeszcze raz. Ściągnęłam buty i poszłam do salonu. Ciekawe o czym Ryan chciał porozmawiać z Justinem. Usiadłam na sofie i włączyłam TV.

Po 15 minutach wrócił Justin. Usiadł obok mnie i przytulił się do mnie.


Justin's POV:

     -Nie wchodzisz?- zapytałem Ryana
    - Nie ,ale chciałbym z Tobą pogadać-powiedział do mnie Ryan. Usłyszałem coś dziwnego w jego głosie.
     - Pewnie- odpowiedziałem po czym podszedłem do Emily- Kochanie, zaraz przyjdę- powiedziałem i pocałowałem ją
     - Okej- uśmiechnęła się i mnie pocałowała. Jest taka piękna. Uwielbiam jej uśmiech. Ściągnęła buty i poszła do salonu, a ja wyszedłem do Ryan'a na zewnątrz.
     - Co jest?-zapytałem
     - Chodzi o Emily- powiedział krótko
     - Co się stało?- zmartwiłem się, bałem się ,że coś złego się coś stało
     - Dokładnie nie wiem, ale zauważyłem po pierwszej lekcji jak rozmawiała z Natalie. Nie wyglądało to jak zwykła rozmowa. Emily wyglądała na przestraszoną. Obok nich stali Bruce i Zac ,chyba byli obstawą Natalie.- co Natalie znowu chciała od Emily?! Głupia suka!
     - Coś jeszcze?-zapytałem
     - Po tej 'rozmowie' Em była smutna i niedostępna. Cały czas była myślami gdzie indziej.
     - Kurwa ,nie rozumiem Natalie. Dobra dzięki ,stary. Jeszcze jutro nie będzie mnie w szkole, popilnujesz ją jeszcze jutro?
     - Nie ma sprawy
     - Dzięki, nie wiem jak ci się odwdzięczę- odpowiedziałem po czym dałem mu piątkę.
     - Kupisz mi browara ,może dwa- odpowiedział i zaśmiał się.
     - Spoko, do zobaczenia
     - Nara

Po rozmowie z Ryan'em wszedłem do domu do salonu i usiadłem obok mojej Księżniczki. Przytuliłem się do niej i pocałowałem w głowę. Co ta pieprzona Natalie chce od mojej Em? Mówiłem jej ,że ma się od niej odczepić. Jeszcze sprowadziła sobie Bruc'a i Zac'a. Nienawidzę ich. Dwa pieprzone chuje.

     - Jak ci minął dzień w szkole?-zapytałem
     - A jakoś zleciał- powiedziała i odwróciła się w moją stronę- Nie musisz leżeć w łóżku ,czasami?-zapytała z uśmieszkiem
     - Nie, nie muszę. Czuję się o wiele lepiej, chciałem jutro iść do szkoły ,ale mama się uparła żebym został. Ona jest strasznie uparta.
     - I dobrze ,że kazała Ci zostać. Poszedł byś jutro i znowu zachorował, tylko ,że jeszcze grzej, a tego byśmy przecież nie chcieli- powiedziała i pocałowała mnie.
     -Prawda, nie chcielibyśmy.- uśmiechnąłem się i zacząłem ją całować. Chwilę potem nasz pocałunek stał się bardzo namiętny. Emily usiadła na moich kolanach okrakiem. Wplotła swoje palce w moje włosy ,a moje dłonie powędrowały na jej pośladki. Zaczęła ciągnąć za końce moich włosów ,co spowodowało u mnie jęk. Ścisnąłem jej pośladki i w zamian usłyszałem jęk  Emily. Zeszłem pocałunkami na jej szyję, a ona zaczęła ocierać się swoim kroczem o moje. Odnalazłem jej usta i położyłem tak ,że była pode mną. Ocieraliśmy się o siebie i całowaliśmy. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa. Jeszcze z żadną nie czułem czegoś takiego. To jest coś wyjątkowego. Em złapała za moją koszulkę i ściągnęła ją ze mnie. Dotknęła moją klatę. Jej dotyk jest niesamowity. Zacząłem całować jej szyję, dekolt ,schodziłem coraz niżej ,aż do brzucha. Dotknąłem go ,a Emily spięła się i syknęła z bólu. Spojrzałem na nią i zobaczyłem lekkie przerażenie w jej oczach. Dotknąłem delikatnie jej brzucha jeszcze raz ,a ona syknęła ponownie.
     - Co Ci jest?- zapytałem
     -N-nic- chciała usiąść ,ale jej nie pozwoliłem.
     -Jak to nic? Dotknąłem Twojego brzucha i cię zabolało. Pokarz mi go- powiedziałam i chwyciłem za koniec jej koszulki by ją podnieść ,lecz Emily złapała za moje ręce uniemożliwiając mi to.
     - Justin ,wszystko jest dobrze ,nie martw się.-powiedziała i lekko się uśmiechnęła, ale wiedziałem ,że kłamie. Ściągnąłem jej ręce z moich i odsłoniłem jej brzuch. Moje oczy rozszerzyły się do maksimum. To co zobaczyłem przeraziło mnie totalnie...
     - KTO CI TO KURWA ZROBIŁ?!?!

    
   
     ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!!
Przepraszam ,że musieliście czekać aż 3 miesiące na nowy rozdział!
Miałam trochę problemów i chciałam pomyśleć nad tym blogiem.

Mam nadzieję ,że rozdział się Wam podoba.
Proszę o komentarz ,nawet jeśli ma to być emotikon czy kropka. Chciałabym zobaczyć czy ktoś to wogle czyta i czy podoba się Wam blog.  :)
Jeszcze raz PRZEPRASZAM

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 14

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem! Z góry dziękuję :)
~~~~

Po wejściu do szkoły odrazu poszłam do swojej szafki. Otworzyłam i wyciągnęłam potrzebne książki. Przy szafce zostałam zaatakowana przez Kate.
     - Siemka- powiedziała z wielkim bananem na twarzy i pocałowała mnie w policzek
     - No witaj, a co ty masz taki dobry humor dzisiaj?- powiedziałam również się uśmiechając
     - A to już nie można mieć dobrego humoru? Tak poprostu- odparła i poruszała znacząco ramionami- A gdzie Justin?-zapytałą i zaczęła sie rozglądać w celu znalezienia chłopaka.
     - Jest chory
     - Więc dziś w szkole spędzimy więcej czasu razem?-zapytała rozradowana
     - Tak- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się co odwzajemniła dziewczyna
W tym czasie zadzwonił dzwonek wzywający na pierwszą lekcję.
     - Co teraz mamy?-zapytałam
     - Biologię- powiedziała z grymasem Kate
Cięzkie westchnienie wyszło z moich ust. Nie lubię tego przedmiotu, a może raczej nauczycielki która nas go uczy. Kest okropna!

Pierwsze cztery lekcje minęły szybko. Poszłyśmy z Kate na stołówkę coś zjeść.
Dziś potawiłam na sałatkę z kurczakiem i wodę.
Wzięłyśmy z przyjaciółką swoje jedzenie i ruszyłyśmy w stronę wolnego stolika. Po drodze mijałyśmy stolik 'popularnych' gdzie siedziała również Natalie. Zmierzyła mniekpiącym wzrokiem i gdy przechodziłam obok niej ,podstawiła mi nogę, a ja upadłam. Jedzenie na szczęście nie wysypało się na mnie lecz obok. Wszyscy się śmiali, a Kate pomogła mi wstać.
     - Co za łamaga- krzyknął jakiś koleś
     - Oferma- krzyczeli różne słowa w moim kierunku. Nie znałam ich i nawet nigdy z nimi nie gadałam ,a oni mnie tak traktowali. Ja stałam tylko w tym samym miejscu ze spuszczoną głową. Byłam wściekła i zawstydzona. Nie wytrzymałam i wyszłam stamtąd, za mną udała się Kate która kazał się wszystkim zamknąć. Kocham ją.
Po drodze natchnęłam się na Natalie. Śmiała się w najlepsze
     - To jeszcze nie koniec- powiedziała stojąc ze mną twarzą w twarz tak cicho bym tylko ja usłyszała. Ja natomiast miałam kamienną twarz. Nie mogłam pokazać jej ,że się jej boję. Miała by większą satysfakcję. Ale ciekawiło mnie co ma na myśli mówiąc to. Obawiałam się ,że niedługo sie przekonam...

Reszta dnia w szkole była koszmarem! Wszyscy się nabijali i wytykali palcami. Przecież się tylko wywróciłam ,a oni zachowuja się jakbym nie wiem co zrobiła! Co za debile! Jeszcze gdyby tylko wiedziali ,że to Natalie była sprawczynią. Głupia suka! Chyba już dawno nikt nie chciał jej wyruchać! Czemu przyczepiła się akurat mnie? Ugh... Nienawidzę jej!
Gdy zadzwonił dzwonek kończący ostatnią lekcję poczułam ogromną ulgę, a myśl o tgym ,że zaraz zobaczę się z Justin'em przyprawiała mnie o wielki uśmiech na twarzy. Szybko spakowałam książki do torby i ruszyłam w stronę wyjścia. Napisałam Justinowi krótką wiadomość ,że wychodzę ze szkoły i niedługo będe.
     - Podwieźć Cię?- zapytała Kate
     - Nie dzięki, teraz idę do Justina i spacerek dobrze mi zrobi.- powiedziałam uśmiechając się
     - No okey. To do jutra-odparła, pocałowała mnie w policzek i ruszyła w stronę swojego samochodu ,a ja zaś ruszyłam w stronę domu mojego chłopaka.

Szłam jakieś 5 minut i czułam ,że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się lecz nikogo nie zauważyłam. Może poprostu mi się tylko wydaje. Olałam to i ruszyłam dalej.
Po jakimś czasie poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu i zakrywa usta dłonią. Automatycznie zaczełam się wyrywać. Ten ktoś zaciągnął mnie do jakegoś zauku, gdzie nikt nie mógł by mi pomóc. Tam zauwałyłam jeszcze jednego chłopaka ,a obok niego jakąś dziewczynę. Nie rozpoznałam ich bo stali tyłem. Nagle porywacz rzuciłmnie na ziemię ,a dwójka odwrociła się. Chłopaka kojażyłam ze szkoły ,a dziewczyne znałam bardzo dobrze. Był to nie kto inny jak Natalie. Wstałam i zaczęłam cofać sie do tyłu, lecz chłopak który mnie tu przyprowadził zasrawił mi drogę i wyszło na to ,że na niego wpadłam. Natalie zaśmiała się. Głupia suka! Niech ktoś zdejmie ten uśmiech z tej tępej i wytapetowanej mordy!
Chłopak stojący za mną pchnął mnie tak ,że upadłam. Był bardzo silny. Natalie podeszła do mnie i nachyliła się
     - Teraz dokończymy zabawę- powiedziała z szyderczym uśmieszkiem. Przestraszyłam się. Naprawdę się bałam. Kate opowiedziała mi historię jak z Natalie pobiły tego chłopaka i wiem do czego jest zdolna. Jeszcze ci chłopacy...
Dała chłopaką jakiś znak ręką ,a oni podeszli i zaczęli mnie kopać po brzuchu. Pierwszy kop- okropny ból i krzyk, drugi-błaganie by przestali, trzeci-płacz i okropne cierpienie. Kopali jeszcze pare razy, gdy nagle przestali. Już nie mogłam się ruszać, tylko pałakałam i leżałam bezwładnie na zimnej ziemi. Po chwili podeszła dziewczyna ze zwycięskim uśmiechem. Złapała mnie za podbródek i powiedziała
     - Justin jest tylko mój, mam nadzieję ,że po tym to zrozumiesz i zerwiesz z nim- przerwała na chwile i  spojrzała i w oczy- Jeżeli nie ,to to co Cię spotkało dziś będzie się zdarzać częściej i będzie o wiele gorzej, głupia szmato, a jeżeli komuś o tym powiesz to jesteś martwa- wypowiedziała to z taką nienawiścią jakiej jeszcze nie słyszałam. Po wypowiedzeniu tych słow uderzyła mnie w twarz ,a chłopacy podeszli i zaczęłi znowu kopać po brzuchu. Czułam się okropnie. Chciałam w tamtym momencie umrzeć. Nie potrafię opisać tego cierpienia. Z ust zaczęła wypływać mi krw ,a oni przestali i poszli sobie. Tak poprostu sobie poszli ,zostawiając mnie samą, pobitą, płaczącą i obolałą na tej brudnej ziemi.
Cały czas miałam w głowie słowa Natalie. Co ja mam teraz zrobić? Zerwać z Justinem ,mieć spokój i dac jej satysfakcję z wygranej czy dzielnie znosić to wszystko co chce mi zrobić dla miłości?
  
   Miłość to potęrzne uczucie. Czy jesteśmy gotowi strasznie cierpiec dla drugiej osoby, którą kochamy nad życie? Czy ta osoba jest tego warta? Czy zrobiłaby dla Nas to samo?...
Na te pytania możemy tylko sami sobie odpowiedzieć. Czy kochamy kogoś tak bardzo ,że jesteśmy wstanie znieść najgorsze cierpienie?
   Co masz zrobić gdy rozum mówi odpuść sobie ,nie warto tak cierpieć ,a serce walcz, nie poddawaj się, przecież go/ją kochasz. Co masz zrobić? Posłuchać się rozumu i mieć spokój ,a potem cierpiec psychicznie, że staciłeś/aś najważniejszą osobę w swoim życiu? Czy może posłuchać serca i walczyć dla osoby którą kochasz ,mieć ją przy sobie, budzić się codziennie przy tej osobie z uśmiechem na twarzy ,że masz ja przy sobie, patrzeć z uwielbieniem i miłością w jej/jego piękne oczy z odwzajemnieniem, spędzać każdą chwilę z nią/nim? Co zrobić? To pytanie najszęściej Nas męczy. Ale człowiek ,który naprawdę kocha raczej posłucha serca i nie podda się tak łatwo. Bo prawdziwa miłość przetrwa przecież wszystko...
~~
Kochać to znaczy mieć tę wyt­rzy­małość, która poz­wa­la przechodzić przez wszys­tkie sta­ny, od cier­pienia do ra­dości, z tą samą intensywnością.

                                                                ~Eric-Emmanuel Schmitt

Leżałam tak przez chwilę, chcąc aby ból choć trochę ustąpił. Gdy wstałam, ponownie upadłam gdyż ból był nie do zniesienia. Gdy jednak trochę się już uspokoiłam i ból troszeczkę ustąpił wstałam i ruszyłam w stronę domu swojego chłopaka. Chciałam go zobaczyć i się przytulić. Nie powiem mu o tym co się stało. Nie mogę. Szłam powoli gdyż wszystko nadal mnie bolało.
W pobliżu domu chłopaka stanęłam na chwilę ,wyciągnęłam mini lusterko i przejrzałam się w nim. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Cała zapłakana, makijaż rozmazany był wszędzie. Wyglądałam OKROPNIE! Szybko wyciągnęłam kosmetyki które zawsze mam w swojej torbie. Dziękuję Ci Boże ,że je noszę! Szybko zaczęłam poprawiać makijaż i włosy. Po poprawkach wyglądałam o niebo lepiej. Poprawiłam jeszcze ciuchy i mimo bólu jaki mi towarzyszył podeszłam do drzwi od domu Justina i wlepiłam na twarz sztuczny uśmiech. Zapukałam ,a  drzwi otworzył mi nie kto inny jak mój kochany Justin. Uśmiechnął sie do mnie ,a ja szybko się do niego wtuliłam. On zamkną za mną drzwi
     -Witaj, jak się czujesz?-zapytałam z uśmiechem ,lecz nadal wszystko mnie bolało.
Justin uśmiechnął się pocałował mnie w usta
     - Teraz o wiele lepiej- powiedział i mocno mnie do siebie przytulił. Nie powiem, zabolało jak cholera ,ale gdybym się ruszyła czy coś to zaraz zacząłby się wypytywać co jest ,a tego chciałam uniknąć.
Skierowaliśmy się do niego do pokoju,a on chciał siadać na fotelu przy biórku
     - Kładź się pod kąłdrę. Chory jesteś przecież.-powedziałam poważnym tonem i wskazałam na łóżko
Wstał z miną dziecka ,któremu zabrano ulubioną zabawkę i ruszył w stronę łóżka.
     - Ale ty kładzies się ze mną-powiedział i położył się na łóżku.
    -Okej ,ale najpierw powiedz czy czegoś potrzebujesz- zapytałam z uśmiechem. Chwilę się zastanowił i odparł
     -Tak, potrzebuję Ciebie obok mnie- zaśmiałam się i położyłam się obok niego. Ten zaraz wtulił mnie w siebie. Mój obolały brzuch dawał cały czas o sobie znać ,lecz musiałam być silna. Chwile po leżeliśmy w ciszy napawając się swoją obecnością. Jednak postanowiłam przerwać tą ciszę
     - Gdzie jest Twoja mama, tak wogóle?-zapytałam zaciekawiona, na ogół zawsze była w domu
     - Znalazła jakąś nową prace, strasznie jest nią podekscytowana. Będzie sekretarką jakiejś prawniczki i będzie sporo zarabiać. Podobno strasznie się polubiła z tą prawniczką. -powiedział zadowolony Justin
     - To świetnie, ciesze się ,że jej się udało. Może teraz ty nie będziesz musiał pracować ,gdzie kolwiek pracujesz tylko będziesz mógł zająć się sobą- powiedziałam uśmiechnięta
     - To nie takie proste- dodał cicho jakby do siebie ,ale wystarczająco głośno abym usłyszała i uśmiechnął się. Wolałam nie ciągnął tego dalej ,bo rozpętała by się jakaś kłótnia ,a tego nie chciałam ,więc tylko odwzajemniłam uśmiech. Rozmawialiśmy przez jakiś czas o tym jak było w szkole i jeszcze na inne tematy.
     - Chcesz coś do picia?- zapytałam
     - Może soku
     - Okej ,zaraz przyniosę- uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta
     - Głupio mi ,że musisz przynosić mi sok ,a jesteś moim gościem- powiedział lakko skrępowany. Był taki słodki w tamtym momencie. Zaśmiałam się i dodałam
     - Jesteś chory ,a zresztą to nic strasznego, przecież- owszem to było straszne ,przez ból w całym ciele ,przez który nie mogłam się prawie ruszać. Szłam powoli do drzwi ,a Jus mnie uważnie obserwował. Gdy zeszłam na du ,skierowałam się do kuchni i zaczęłam szukać szklanek. W końcu jakieś znalazłam , wyciągnęłam sok z lodówki i nalałam do dwóch szklanek. Nagle poczułam okropny ból w brzuchu, przez który upadłam na kolana. Złapałam się za brzuch, łzy cisnęły mi się do oczu ,ale nie pozwoliłam im wylecieć. Gdy ból ustąpił ,powoli wstałam ,wzięłam szklanki z sokiem i poszłam do pokoju Justina. Weszłam na górę i skierowałam się do pokoju. Weszłam powplnym krokiem ,sztucznie się uśmiechnęłam tak by nie zauwarzył  ,że coś mnie boli i podałam mu szklankę ,a swoją odłożyłam na szafkę nocną. Położyłam się obok chłopaka ,a ten spojrzał się na mnie podejrzliwie i zapytał
     - Dlaczego tak dziwnie chodzisz?- strzelił jak z procy, i co ja miałam mu wtedy niby odpowiedzieć. Musiałam go okłamać, nie chciałam ,ale musiałam.
     - Ja? chodzę normalnie , wydaje ci się- odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem
     - Przecież widzę ,chodzisz jakby Cię coś bolało- powiedział zmartwiony
     - Wszystko jest dobrze, skarbie. Naprawdę- powiedziałam i pocałowałam go w usta. On spojrzał tylko na mnie i już nic nie mówił tylko całował
     - A co będzie jeśli mnie zarazisz?- zapytałam ,oczywiście chciałam by mnie całował, nie przeszkadzało mi to...
     - Wtedy ja będę do Ciebie przychodził, zajmował się  Tobą- mówił i w tym samym czasie całował. Nic nie odpowiedziałam tylko oddawałam mu wsztkie pocałunki. Czasami gdy dotchnął mojego ciała to zabolało ,ale byłam dzielna.
Po filmie ,który postanowiliśmy obejrzeć, spojrzałam za zegarek i była już 20:12. Wow, trochę się zasiedziałam...
     - Ja już będę się zbierać, zasiedziałam się trochę- powiedziałam i chciałam wstać z łóżka ,jednak mój chłopak mi na to nie pozwolił i przyciągnął mnie spowrotem do siebie. Syknęłam z bólu ,gdyż to naprawdę zabolało. Zmartwiony spojrzał na mnie
     - Co jest?
     - Nic, nic ,poprostu za mocno mnie pociągnąłeś-odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem. On spojrzał na mnie wzrokiem 'Nie wierzę Ci', w sumie miał rację ,bo jego pociągnięcie nie było mocne ,ale odpuścił i powiedział
     - W takim razie przepraszam- powiedział całując mnie w usta ,co odwzajemniłam- nie chcę żebyś już szła- dodał z miną szczeniaczka
     - Też nie chcę iść ,ale muszę, zaraz mama wróci z pracy ,a prosiła żebym nie siedziała za długo u Kate
     - U Kate?-zaptytał rozbawiony
     - Tak-odparłam lekko zawstydzona
     - Wyglądasz słodko jak się zawstydzasz
     - Oj zamknij się- powiedziałam i uderzyłam go lekko w klatkę piersiową , na co on się tylko zaśmiał
     - To chociaż Cię odwiozę- powiedział ,a ja spojrzałam się na niego jak na idiotę
     - Żartujesz chyba, chory jesteś ,masz leżeć w łóżku i zdrowieć- powiedziałam całkiem poważna
     - Ale dzięki Twojej wizycie ,czuję się już lepiej- powiedział i puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się o powiedziałam
     - Nic z tego, leżysz tu i zdrowiejesz- ten tylko spuścił głowę, wiedząc ,że i tak nie wygra, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko.
     - To pozwól chociaż ,że zamówię dla Ciebię taxi, jest już dość ciemno , nie pozwole ci wracac samej ,jeszcze coś Ci się stanie- powiedział i mnie pocałował
     - Dobrze, jeśli to sprawi ,że poczujesz się lepiej- powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam
Justin wyciągnął telefon i zamówił taksówkę. Miała przyjechac za 5 minut. Zeszliśmy na du, chłopak cały czas mnie bacznie obserwował. Wiedziałam ,że coś podejżewa ,ale nic mu nie powiem.
Gdy zeszliśmy na du ,ubrałam buty oraz kurtkę.
Justin objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie
      - Jutro też do mnie przyjdziesz? -zapytał
      - Oczywiście- powiedziałam i uśmiechnęłam się na co chłopak mi zawturował. Po chwili patrzenia sobie w oczy ,zaczęliśmy się całować. Justin przywarł mnie do ściany ,co trochę zabolało, i namiętnie całował. Uwielbiam takie chwile. Wtedy możemy wyrazić ,że zależy nam na sobie nawzajem, że uwielbiamy swoje towarzystwo i nic więcej nam nie trzeba. Przerwał na klakson taksówki. Justin nie chętnie się odemnie oderwał
     - Będę juz leciała. Do jutra- powiedziałam i musnęłam jego wargi swoimi. Chłopak lekko się uśmiechnął i wypuścił ze swojego uścisku. Gdy chciałam juz wychodzić ,złapał mnie za rękę i kazał chwilę poczekać. Przyszedł z banknotami w dłoni i wręczył mi je. Zrobiłam zdziwioną mine i ne wiedziałam o co chodzi.
     - Weź ,to na taksówkę- powiedział i uśmiechnął się
     - Justin , przecież mam pi- nie pozwilił mi dokończyć
     - Nie gadaj tylko je weź. Ja zamówiłem dla Ciebie taksówkę ,więc i ja za nią zapłacę- dodał ,a ja nie miałam nic do gadania, więc tylko przytaknęłam i ruszyłam w strone drzwi.
     - Kocham Cię- powiedział gdy znikałam za drzwiami
     - Ja Ciebie też- odparłam i uśmiechnęłam się, poczym wyszłam i wsiadłam do taksówki.
 
Po 10 minutach dojechaliśmy pod mój dom ,zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam. Podeszłam do drzwi frontowych i weszłam do domu. Przywitałam się z tatą i siostrą. Mama była jeszcze pewnie w pracy. Udałam sie szybko do swojego pokoju. Gdy tylko zamknęłam drzwi ,położyłam się na łóżko i najzwyczajniej w świecie się popłakałam.


Justin's POV:


Po wyjściu Emily, udałem się do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Nienawidzę być chory. 
Odwiedziny ukochanej poprawiły mi chumor, lecz coś mnie niepokoiło. Chodziła tak ,jakby każdy kron sprawiał jej ogromny ból. Z resztą strasznie długo do mnie szła ze szkoły. Muszę się dowiedzieć co jest na rzeczy. Nie wierze jej gdy mówi ,że wszystko jest dobrze, bo wiem ,że nie jest. Obiecuje ,że jeżeli ktoś jej coś zrobił to nie ręczę za siebie. Ten ktoś pożałuje tego ,że wogle się do niej odezwał. Będę ją chronił, nikt nie może krzywdzić mojej dziewczyny!
Po moich przemyśleniach zadzwoniłem do Ryan'a, mojego njalepszego kumpla. Odebrał po trzech sygnałach
     - Siema stary! Jak się czujesz? Słyszałem ,że jesteś chory- zapytał
     - Czuję się lepiej. Od razu po szkole przyszła do mnie Emily-odpowiedziałem ,a na moje usta wkradł się uśmiech
     - Kumam, a po co dzwonisz tak wogle?
     - Chciałbym abyś miał oko na Emily. Wiesz żeby nikt się do niej nie zbliżył i nie skrzywdził. Martwię się o nią, mam wrażenie ,że coś się dzisiaj złego stało. Byłbym wdzięczny abyś czasami rzucił na nią okiem.
     - Nie ma sprawy stary. Widzę jak Ci na niej zależy, więc zrobie to dla Ciebie. A jeżeli ,chodzi o to czy dziś się cos stało ,to nie wiem ,bo też nie było mnie w szkole.
     - Spoko i dzięki Ryan, jestem naprawdę wdzięczny- powiedziałem, byłem naprawde wdzięczny przyjacielowi, że mi pomoże.
     - Nie ma problemu. Do zobaczenia- dodał i rozłączył się.
Już trochę spokojniejszy o moją dziewczynę, poszedłem do łazienki , wziąłem krótki prysznic ,przebrałem się w dresy i koszulke i poszedłem spać. Byłem już trochę zmęczony.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć, Cześć!
Zacznę od przeprosin. Naprawdę przepraszam ,że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział. Ale szkoła mnie już trochę wykańcza. Wiem ,że jest to słabe tłumaczenie ,ale naprawdę nie miałam  czasu. Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział, postaram się dodać go jak najszybciej.
Jeszcze raz przepraszam ,że musieliście tyle czekać...

I co sądzicie o rozdziale? Emily powinna powiedziec o tym wszystkim Justinowi? Czy powinna z nim zerwać czy zostać i znosić Natalie?
Piszcie w komentarzach swoje opinie. Jest to naprawde dla mnie ważne.
 :)

Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Są niesamowite! Mam nadzieję ,że pod tym będzie ich więcej. Komentarze naprawdę dopingują do dalszego pisania. :)
Chciałam też podziękować za 4500 wyświetleń! Jesteście niesamowici! Jest to dla mnie ogromny sukces. Jeżeli podoba się Wam mój blog to polecajcie go znajomym.
Z góry dziękuję i do następnego! :)
Kocham Was! ;*




    



poniedziałek, 9 września 2013

Liebster Award

Zostałam nominowana do Liebster Blogger Award,  czyli :„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”.

Zostałam nominowana przez: http://duze-piekielko.blogspot.com/ !!!


1.Jak się nazywasz?
Klaudia
2.Masz rodzeństwo?
Tak,  młodszą siostrę
3.Ile masz lat?
Mam 16 lat
4.Od kiedy zaczęła się Twoja przygoda z Justinem?
 Kiedy obejrzałam film Never Say Naver
5.Jaki rodzaj muzyki słuchasz?
POP, R&B, Soul
6.Twoje największe marzenie?
Wyjechać do USA i spotkać się z Justinem :P
7.Selena vs Demi dlaczego?
Demi, uwielbiam jej muzykę i jej historię. Wydaje się być znakomita osobą i silną kobietą.

8.Co lubisz robić w weekendy?
Słuchać muzyki, czytać blogi i chodzić na zakupy
9.Kim chcesz zostać w przyszłości?
Kimś wielkim ;)
10.Czego nie lubisz w ludziach?
Nie lubię gdy oszukują i są nie szczerzy.

11.Twoja ulubiona piosenka z dzieciństwa?
hmm... szczerze to nie pamiętam ,ale wiem ,że gdy byłam młodsza to dużo słuchałam Michael'a Jackson'a.
 
 

Moje pytania:

1.Jak się nazywasz?
2.Ile masz lat?
3.Skąd pochodzisz?
4.Jaką jesteś osobą?
5.Co lubisz robić w czasie wolnym?
6.Twój ulubiony aktor/aktorka?
7.Ulubiony film?
8.Ulubiony typ muzyki?
9.Za co kochasz Justina?
10.Którą piosenkę Justina lubisz najbardziej?
11.Chciałabyś aby Jelena powróciła?


Nominowane blogi:
 

8.http://dear-love-help-me.blogspot.com/2013_05_01_archive.html



poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 13

Wczoraj Justin wyszedł  po 22. Spędziliśmy ten czas na całowaniu się, przytulaniu ,rozmawianiu i oglądaniu filmów. Uwielbiam spędzać z nim czas. Nigdy z nikim nie czułam się tak jak z Justinem. Jest taki troskliwy ,czuły, miły ,kochany... dużo by tu wymieniać.

Dziś obudziłam się o 11, wzięłam szybki przysznic, ubrałam się w luźniejsze ciuchy i zeszłam na du zjeść śniadanie. Nikogo nie było w domu. Trochę się zdziwiłam, bo jest niedziela ,ale na blacie w kuchni zobaczyłam żółtą karteczkę. Już wiedziałam ,że będzie to karteczka od rozdziców z wytłumaczeniami dlaczego nie ma ich w dom. Wzięłam karteczkę i przeczytałam:

     ,,Dzień dobry, córeczko. Pojechaliśmy z tatą na zakupy, a po zakupach pojedziemy do znajomych, więc nie wiemy dokładnie ,o której wrócimy. Twoja siostra jest u koleżanki i też wróci późno. Miłego dnia.
                                                                                   ~Mama i Tata
Wow, rodzice mają tu już znajomych?! Wiem dziwnie to zabrzmiało ,ale nie wiedziałam ,że tak szybko znajdą sobie jakiś znajomych. Nie powiem ,że mnie to nie cieszy, bo cieszy i to bardzo. Mama strasznie się bała ,że się tu nie odnajdzie i wogle, ale jak widać odnalazła się. Dla mnie to lepiej ,że mają znajomych ,bo teraz dzięki temu mam wolną chatę! Ale i tak nie wiedziałam co mam robić...
Po chwili przyszedł mi do głowy pomysł ,by spotkać się z Kate. Dawno ze sobą nie gadałyśmy i muszę z nią wyjaśnić tą sytuację z Natalie.
Napisałam więc do Kate czy chciałaby się spotkać w parku, nie czekałam długo na jej odpowiedź. Szybko odpisała ,że z wielką chęcią. Umówiłyśmy się na 14 w parku.
Po skończeniu pisania z Kate, zrobiłam sobie śniadanie. Nie chciało mi się robić jakiegoś wymyślnego śniadania ,tak więc postawiłam na płatki z mlekiem.
Śniadanie jadłam w salonie ,oglądając przy tym telewizję. Siedziałam przed telewizorem do 13:12, poczym poszłam się przygotowywać do spotkania. Ubrałam rurki i T-shirt z napisem 'SWAG' ,do tego czarne conversy. Po przebraniu się ,ogarnęłam swoje włosy i zrobiłam lekki make-up. Po skończonej pracy, przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam jakoś szczególnie pięknie ,ale najważniejsze ,że chociaż odrobinę przypominałam człowieka.
Wyszłam z domu o 13:50. Park był blisko mojego domu więc nie musiałam się spieszyć.
Weszłam do parku i usiadłam na ławce, gdyż wcześniej nie zauważyłam nigdzie Kate. Po chwili się zjawiła z uśmiechem na twarzy. Podeszła do mnie i mocno przytuliła.
     -Witaj, piękna-powiedziała rozpromieniona- nareszcie znalazłaś trochę czasu dla mnie. Ostatnio nie poświęcasz mi go za dużo-powiedziała smutno
     -Kate ,przepraszam ,nie smuć się. Będę poświęcać ci więcej czasu.- nie chciałam żeby się ns mnie gniewała
     -Oj ,no przecież rozumiem. Nie gniewam się przecież. Gdybym miała takiego chłopaka, też spędzałabym z nim jak najwięcej czasu.-powiedziała radośnie
     -Tak to prawda, chciałabym spędzić z nim każdą wolną chwile- lekko się zawstydziłam
Kate uśmiechnęła się i widać było ,że się nie gniewała. To dobrze ,że nie jest zła. Nie chciałabym jej stracić. Jest świetną przyjaciółką, lecz jedno nie daje mi spokoju.
     -Kate?-zapytałam niepewnie
     -Tak? Co jest?
     -Nic, poprostu chciałam się o coś zapytać.
     -No to strzelaj- widać było zaciekawienie na jej twarzy
     -Podobno kiedys przyjaźniłaś się z Natalie i tez dokuczałaś innym, a nawet byłas gorsza, czy to prwda?-spytałam wciąć nie wiedząc czy powinnam poruszać ten temat, ale nie dawał mi spokoju
Wyraz twarzy Kate momentalnie posmutniał i spoważniał.
     -Kto ci to powiedział?-była lekko zdenerwowana
     -Czyli to prawda.- powiedziałam spokojnie
Przez chwilę między nami zapanowała cisza, lecz Kate postanowiła ją przerwać
     -Tak, to prawda.-westchnęła i mówiła dalej- kiedyś byłam okropna dla ludzi. Śmiałam się z nich, poniżałam ich , miałam ich uczucia gdzieś ,podawałam się za lepszą od nich,a tak naprawdę to byłam taka sama. Z Natalie byłyśmy przyjaciółkami. To znaczy, nie wiem czy można to nazwać przyjaźnią. Ona tylko wykorzystywała to ,że miałam pieniądze i byłam w szkole "popularna". Z czasem razem ze mną zaczęła szydzić z innych podobało mi się to. Lecz pewnego razu przegięłyśmy. Jakiś kujon wylał przez przypadek sok porzeczkowy na moją sukienkę. Byłam totalnie wściekła. On mnie przepraszał ,wiedział ,że jestem wściekła i zdolna do wszystkiego. Razem z Natalie wzięłyśmy go poza teran szkoły, gdzie nikt nas nie mógł zobaczyć. Zaczęłyśmy się nad nim wyżywać. Bić ,kopać, wyzywać- na chwilę przerwała ,a ja mogłam zauważyć łzy zbierające się w jej oczach- on błagał nas byśmy przerwały, że strasznie przeprasza. Nie wiem co w nas wstąpiło. Przestałyśmy dopiero gdy zobaczyłyśmy ,że chłopak stracił przytomność. Wszędzie była krew, on się nie ruszał. Bałąm się ,że go zabiłyśmy. Natalie nie przejeła się tym i chciała uciekać z tamtąd ,jak by nigdy nic się nie stało. Ja chciałam zadzwonić na pogotowie. Nat zaczeła się na mnie rzucać ,że oszalałam ,ale nie słuchałam jej. Zadzwoniłam na pogotowie ,Natalie uciekła. Pogotowie go zabrało. Policja mnie przesłuchała. Powiedziałam ,wszystko jak było. Ja i Nat trafiłyśmy na 4 miesiące do poprawczaka. Wiem ,że Daniel(takie było jego imię) leżał 2 miesiące w śpiączce ,a podem podobno wyjechał z rodzicami gdzieś n akoniec kraju. W poprawczaku ,zrozumiałam jaka byłam wredna dla ludzi i nie chciałam już taka być. Chciałam się zmienić ,lecz Natalie nic to nie obchodziło. Po wyjściu ,chciałam złapać jakiś kontakt z Danielem ,ale nic nie znalazłam. Chciałam go przeprosić, bardzo tego żałowałam. Wkońcu rzuciłam się na biednego chłopaka tylko dlatego ,że wylał sok na moją sukienkę. To jest nie normalne! Ja się zmieniłam i nie przyjaźnie się już z Natalie. Ona dalej jest taką szmatą.-Kate płakała jak dziecko. Jej historia jest przerażająca. Nie wiedziałam ,żę można zrobić komuś aż taką krzywdę z tak błachego powodu. Ale było mi jej żal. Wyrzuty sumienia będą ją gryzły do końca życia. Dobrze ,że zrozumiała ,że robiła źle. Przytuliłam ją i mówiłam ,że wszystko będzie dobrze i żeby już nie płakała. Siedziałyśmy w ciszy przez jakieś 10 minut.
     -T-teraz mnie p-pewnie znienawidzisz za to co zrobiłam i-i przestaniesz się z-ze mną p-przyjaźnić-dalej szlochała
     -Nie ,no co ty ,Kate. Żałujesz tego co zrobiłaś, a to jest najważniejsze. Fakt, zrobiłaś bardzo źle, ale każdy popełnia błędy. Dobrze ,że zadzwoniłaś po pogotowie i się przyznałaś. To oznacza ,że jesteś dobrą dziewczyną i nigdy nie chciałaś nikogo skrzywdzić, tylko chciałaś być ważna w szkole i robiłaś to co robiłaś. Dobrze ,że wszystko zrozumiałaś- po moim jakże świetnym monologu ,wzięłam twarz Kate w swoje dłonie i wytarłam łzy spływające po jej policzkach. Posłałam jej uśmiech ,który odwzajemniła.
     -Tylko obiecaj mi Emily ,że nie powiesz temu nikomu. Jesteś pierwszą osobą ,której to powiedziałam.
     -Oczywiście ,że nikomu tego nie powiem.I dziękuję za zaufanie. -uśmiechnęłam się do niej poczym siedziałyśmy jeszcze chwilę na ławce i gadałyśmy. Głównie o związku moim i Justina ,ale nie przeszkadzało mi to. W końcu Kate jest moją przyjaciółką i nie chcę przed nią niczego ukrywać. Po rozmowie ,poszłyśmy do kawiarni ,na kawę i ciastko. Po sporzyciu jakże pysznego ciasta, postanowiłyśmy wracać juz do domów. Pożegnałyśmy się całusem w policzek i przytuleniem.
20 minut później byłam w domu. Zegarek wskazywał 18.27. Trochę nam zeszło ,ale trudno.
Rodziców i siosrty nie było jeszcze w domu ,wię ccieszyłam się chwilą dla siebie. Postanowiłam zadzwonić do Jusa.
Wyciągnęłam telefon z torebki ,poczym położyłam się na sofie i wybrałam numer do ukochanego. Odebrał po dwóch sygnałach
     -Halo?-powiedział zachrypniętym i zmęczononym głosem
     -Cześć kochanie. Co tam u ciebie?-uśmiech nie schodził z mojej twarzy
     -Witam ,skarbie. A nic ciekawego. Jestem chory-uśmiech momentalnie zszedł z mojej twarzy
     - Ale jak to jesteś chory? Jeszcze wczoraj byłeś zdrów jak ryba.
     -Wiem ,ale zaraz po tym jak wróciłem od ciebie, zadzwonił Chaz ,że idą z chłopakami na plażę ,zabalować i czy nie chcę isć z nimi. Poszedłem, a tam kąpaliśmy się bez koszulek w strasznie zimnym oceanie, piliśmy ,biegaliśmy ,śmialiśmy się i wgl. Gdy wstałem rano ,bolało mnie gardło, miałem kaszek, katar i gorączkę. Mama zabroniła mi gdziekolwiek wychodzić i teraz leżę w łóżku. Nie będę chodził do szkoły przez pare dni.-powiedział smutnym ,ale i zachrypłym głosem
     -Oj ty biedaku. Jutro wpadnę do ciebie po szkole i zajmę się tobą
     -Uuu... Podoba mi się ten pomysł-już widzę ten jego zadziorny uśmieszek- będziesz moją prywatną pielęgniarką?
    -Oj Justin, Justin, ty głupku- zaśmiałam się
    -Ale i tak mnie kochasz
    -Najbardziej na świecie
    -Też cię kocham
Rozmawialiśmy jeszcze długo poczym skończyliśmy naszą rozmowę. Telefon odłożyłam na stół ,spojrzałam na zegarek ,który wskazywał 21.38. Trochę się zagadaliśmy...
 Poszłam do góry, wykąpałam się i przebrałam w piżame. Byłam zmęczona tym dniem. Usiadłam na łóżku ,włączyłam laptopa, poszperałam trochę w internecie. Po jakimś czasie usłyszałam otwierające się drzwi od domu i krzyknięcie
     -Emily! Już jesteśmy!-krzyknęła mama
     -Okej!
Jeszcze chwilę poserfowałam w necie ,poczym go wyłączyłam i poszłam spać. Myślałam jeszcze chwilę nad tym co powiedziała mi Kate ,ale nie długo po tym oddałam się Morfeuszowi.
~*~
Obuził mnie jak zwykle budzik ,co oznaczało ,że jest już poniedziałek. O nie, jak ja nienawidzę poniedziałków. Zeszłam niechętnie z łóżka, wzięłam prysznic ,umyłam zęby, zrobiłam make-up, ułożyłam włosy i ubrałam się. Zeszłam na du ,tam już czekało na mnie śniadanie. Tosty, mniam!
Przywitałam się z mamą i zabrałam się za jedzenie.
      -Jak tam było wczoraj u znajomych?-zapytałam zaciekawiona
      - Bardzo fajnie było. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się.- odparła ,szczęśliwa mama
     -To ciesze się- uśmiechnęłam się
     -A ty co wczoraj porabiałaś?
     -Spotkałam się z Kate w parku ,ogólnie to rozmawiałyśmy- posłałam jej miły uśmiech, który odwzajemniła.
     -A i mamo będę mogła iść po szkole do Kate?- wiem znowu kłamstwo,ale nie chcę jej narazie mówić ,że mam chłopaka
     -Oczywiście, tylko nie wróć za późno.
     -Ok i dziękuję
Po zjedzeniu ,dałam mamie całusa w policzek i ruszyłam do szkoły. Justin dziś po mnie nie przyjedzie, bo jest chory, ale nic mi się nie stanie jak się przejdę. Po 15 nimutach byłam przed szkolnym budynkiem. Obawiałam się tego dnia w szkole ,bo nie ma ze mną Justina i boję się ,żę Natalie to wykorzysta. Ale musze być dzielna. Nie mogę się jej wiecznie bać...


***

Witam wszystkich! :)
Już wróciłam, postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej ,ale nie wiem co ile będa się pojawiały ,bo niedługo szkoła i wgl. :>

Co sądzicie o rozdziale 13? Nie należy on do najlepszych ,ale mam nadzieję ,że choć odrobinę się Wam podobał :)

Przepraszam za wszystkie błędy, a te błedy pewnie są.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i za rosnącą liczbę wyświetleń. Jesteście kochani! ;*
Proszę abyście po przeczytaniu tego rozdziału zostawili po sobie komentarz. To naprawdę miłe czyać Wasze komentarze i naprawdę zachęcają do dalszego pisania. :)
Uwielbiam Was i do następnego ;*

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 12


Po wyjściu z samochodu złapaliśmy się za dłonie i spletliśmy nasze palce razem. Jeszcze nigdy nie byłam taka zestresowana. Już jak szliśmy w stronę wejścia do szkoły ,ludzie się na nas patrzyli ze zszokowanymi minami, szeptali coś do siebie. Miny niektórych były strasznie zabawne. Po wejściu do szkoły nie było inaczej. Ludzie szeptali ,stali jak wtyci i nie mogli uwierzyć ,że ja i Justin jesteśmy parą. Gdy szliśmy w stronę naszych szafek ,spojrzałam na Justina. Byłam ciekawa czy był tak samo zdenerwowany jak ja. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech i miał głowę uniesioną w górę. Zdecydowanie nie przejmował się tymi ludźmi. Więc jak on się tym nie przejmuje ,to dlaczego ja mam się tym przejmować? Justin spojrzał się na mnie i złapaliśmy na chwilkę kontakt wzrokowy. Odrazu na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech i nie przejmowałam się już ludźmi tak bardzo. Doszliśmy do mojej szafki ,a Justin wręcz wpił się w moje usta swoimi i przycisnął mnie swoim ciałem do szafek. Byłam zszokowana ,ale odwzajemniłam pocałunek. Pocałunek był bardzo namiętny, po chwili nasze języki się spotkały i tworzyły ‘jedność’. Czułam się jakby nie było tam tych wszystkich gapiów. Tylko ja i Justin. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
     -Co to miało być?-powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie to ,że mi się nie podobało ,ale muszę przyznać ,że mnie tym zaskoczył.
     -A to już nie można pocałować swojej dziewczyny?-powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
     -Oczywiście ,że można. Ale trochę mnie zaskoczyłeś-powiedziałam również z uśmiechem na ustach

     -Pocałunki z zaskoczenia są najlepsze-figlarny uśmiech nie zchodził z jego twarzy. Byliśmy strasznie blisko siebie, ale nie przeszkadzało nam to. Zaśmiałam się tylko z jego odpowiedzi i już chciałam coś odpowiedzieć ,ale ktoś mi przerwał
     -Co to do cholerz ma być?!- wykrzyczała i stanęła między nami. Oczywiści kto to był? Tak zgadliście, była to Natalie. Plus była strasznie wkurwiona i zdezorientowana. Był to dość zabawny widok ,ale trochę się jej obawiałam.
     -Nie twój zasrany interes, Natalie!-warknął Justin. Jeszcze nie widziałam żeby tak krzyczał na kogoś.
     -Więc teraz zadajesz się z tą szmatą? Co dobra w łóżku jest?-powiedziała kpiąco.
     -A co zazdrosna jesteś ,że ciebie nigdy nie poprosiłem o chodzenie? Sory ,ale potrzebowałem cię tylko do jednej rzeczy. Przykro mi ,a teraz spadaj i zostaw nas w spokoju!- naprawdę jeszcze nigdy nie słyszałam by Jus był dla kogoś taki chamski. Widać było ,że te słowa ją dotknęły, bo na chwilę ucichła ,a potem podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy
     -Jeszcze cię zniszczę, dziwko. Ze mną się nie zadziera-powiedziała szeptem tak bym tylko ja usłyszała. Nie odpowiedziałam nic ,tylko pewnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam by zobaczyła ,że się jej boję, chociaż w środku bałam się co planuje. Po chwili odeszła ze swoimi ‘przyjaciółkami’.
     -Wszystko dobrze, kochanie?-podszedł blisko mnie i zapytał troskliwie
     -Tak, wszystko dobrze –uśmiechnęłam się słabo- dziękuję- dodałam poczym musnęłam jego usta.
     -Nie ma za co, zawsze będę cię bronił-uśmiechnął się pokazując szereg swoich bialutkich zębów- teraz odprowadzę cię pod klasę.- nic nie odpowiedziałam tylko złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę klasy. Gdy już tam doszliśmy ,podeszła do nas wesolutka Kate i się z nami przywitała.
     -Cześć- jeszcze nigdy nie widziałąm jej takiej uśmiechniętej, ale lepsze to niż żeby się na wszystkich darła, a potrafi to zrobić. Ona potrafi wejść do szkoły i odrazu rzucać się na ludzi któży nawet na nią nie spojrzeli ani nic. Ale taka już jest Kate.
     -Cześć, co tam?-spytałam odwzajemniając uśmiech
     -Um, to ja was zostawię na chwilę same- powiedział Jus ,pocałował mnie i podszedł do swoich kumpli
     -Czyli ,że to prawda ,że ty i Justin jesteście razem?- była strasznie podekscytowana
     -Tak- lekko się zarumieniłam
     -O Matko, nawet nie wiesz jak się cieszę!-pisnęła
    -Ćśśś- uciszyłam ją trochę- jesteś chyba bardziej podekscytowana tym faktem niż ja- dodałam lekko się śmiejąc
     -No co?! Cieszę się ,że moja przyjaciółka ma chłopaka- uśmiech nie schodził z jej twarzy
     -No dobrze, niech będzie- po tych słowach zadzwonił dzwonek i wszyscy udaliśmy się do klasy. Po paru minutach wszedł nauczyciel ,ale więcej nie pamiętam, bo moja głowa była zajęta myśleniem o czymś innym. Między innymi myślałam o tym co mogła planować Natalie i czy mówiła to wszystko na serio. Zastanawia mnie też to ,co Justin mówił o Kate ,że przyjaźniła się z Natalie. Muszę to wyjaśnić. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek ,który kończył lekcję.
Dzień w szkole minął w mierę szybko. Ogólnie to polegał on na obściskiwaniu się z Justinem, gadaniem z Kate i unikaniu zabijającego wzroku Natalie.
Wyszliśmy z Justinem i Kate ze szkoły.
     -Wydaję mi się ,że masz podwózkę do domu- powiedziała uśmiechnięta Kate.
     -Tak ,zajmę się nią- powiedział z figlarnym uśmieszkiem. Ja cały czas tylko się uśmiechałam i rumieniłam, jak zawsze z resztą.
     -Ok, to ja spadam- powiedziała poczym przytuliła mnie i Jusa i poszła do swojego samochodu.

     -Co miałeś na myśli mówiąc ,że się mną zajmiesz?-zapytałam z cwaniackim uśmieszkiem powili udając się w stronę samochodu Justina
     -Zobaczysz- szepnął mi do ucha, a przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Zarumieniłam się i opuściłam głowę na du ,by Jus tego nie zobaczył
     -Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz-powiedział z figlarnym uśmiechem
     -Oj, zamknij się- zaśmiałam się ,na co Justin mi zawtórował i otworzył mi drzwi do samochodu. Zajełam swoje miejsce i czekałam aż on zrobi to samo. Wszedł do samochodu ,odpalił silnik i ruszył ze szkolengo parkinku. Jechaliśmy cały czas się z czegoś śmiejąc i śpiewając piosenki ,które leciały w radio. Po szkole nie chcieliśmy jechać do domów ,więc postanowiliśmy pojechać nad nasze ulubione jeziorko. Napisałam do mamy sms-a ,by znowu się nie martwiła. Po dojechaniu na miejsce ,opuściliśmy samochód i ruszyliśmy w stronę jeziora, cały czas trzymając się za ręce. Usiedliśmy na ławce, Justin wziął mnie na kolana ,a ja wtuliłam się w jego tors. Siedzieliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało nam to. Cieszyliśmy się z każdej spędzonej minuty razem. W głowie dręczyło mnie ,gdzie pracuje Justin. Nie wiedziałam czy o to pytać czy nie, ale jak zwykle moja ciekawość przejęła górę.
     -Justin...
     -Hm?
     -Mogę cię o coś zapytać?-zapytałam niepewnie
     -Pewnie- odpowiedział pewnie i uśmiechnął się ,dodając mi otuchy
     -B-bo ja... Um.. ,chciałam się zapytać gdzie pracujesz? Mówiłeś ,że pomagasz mamie i gdzieś dorabiasz, ale zawsze jak o to pytam ,zmieniasz temat- jego twarz momentalnie spowarzniała,a ciało napięło się. Niepotrzebnie się o to pytałam...
     -To niewarzne, skarbie- lekko się uśmiechnął- nie przejmuj się tym- pocałował mnie w czoło, ale jego ciało nadal było spięte. Jednak jestem zdeterminowana się dowiedzieć o jego pracy. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie mój chłopak pracuje, czyż nie?
     -Zawsze tak mówisz. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie pracuje mój cłopak- powiedziałam lekko zirytowana i mogłam zauwarzyć po wyrazie jego twarzy jak  robi się troszkę zły. Zciągnął mnie ze swoich kolan i posadził na ławce, poczym sam wstał. Przetarł twarz dłońmi i odwrócił się do mnie
     -Naprawdę nie musisz się martwić. Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie- przestraszyłam się lekko, Im mniej wiesz tym lepiej? O co chodzi? Naprawdę zaczęłam się bać. Co to może być za praca?
     -Ale Justin...-chciałam coś powiedzieć ,ale Jus przerwał mi krzykiem
     -Nie!-krzyknął i złapał mnie mocno za przedramienia- To nie jest Twój zasrany biznes!. Zrozumiano?!-jego oczy były wręcz czarne ,a ja naprawde zaczęłam się go obawiać. To nie był mój Justin. Był to ktoś inny. Złość aż z niego kipiała - Zapytałem czy zrozumiano?!-znowu podniusł głos i zacisnął uścisk na przedramionach. Pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku. Ból był okropny. Pokiwałam tylko twierdząco głową.- To dobrze- puścił mnie ,a ja odsunęłam się od niego. Nie mogłam uwierzyć ,że tak potrafi zmienić mu się nastruj. Szybko się odwróciłam i poszłam ,chcąc znaleźć się jak najszybciej w domu. Szłam tak szybko jak potrafiłam

     -Emily! Czekaj!-krzyknął ,a ja nie przerywałam mojego marszu- Emily, poczekaj- powiedział gdy mnie dogonił i lekko złapał za nadgarstki abym sie odwróciła- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpilo, nie chciałem cię skrzywdzić- jego przeprszające oczy spotkały się z moimi lekko przestraszonymi- Kochanie, nie bój się mnie- przytulił mnie mocno ,a ja nie wiedziałam czy zostać czy ucieknąć. Wybrałam pierwszą opcję. Wtuliłam się do niego- Naprawdę przepraszam, zdenerwowałem się, nie lubię rozmawiać o mojej pracy- dodał zatroskanym głosem
     -Co może być tak strasznego w tej pracy ,że tak się złościsz?-zapytałam lekko obawiona jego reakcji. Jus westchnął
     -Opowiem ci o mojej pracy w swoim czasie. Narazie nie chcę cię martwić. Prosze zaufaj mi i nie ciągnijmy tego tematu narazie-pokiwałam tylko twierdząco głową i mocno się w niego wtuliłam. Nie chciałam drążyć tego tematu. Nie chciałam aby znowu wybuchł. Jeszcze chwilę tak staliśmy tak jeszcze przez chwilę poczym postanowiliśmy wrócić do domu. Jechaliśmy w ciszy. Nagle Justin położył swoją rękę na moim kolanie i spojrzał na mnie lekko zmartwiony
     -Wszystko w porządku, skarbie?- lekko ścisnął moje kolano i zaczął jeździć ręką po moim udzie
     -Tak wszystko jest dobrze- uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. Po paru minutach dojechaliśym pod mój dom.
     -Dziękuję za podwózkę-uśmiechnełam się i pocałowałam go w usta. Czułam jak Jus uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ,pożegnałam się i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu i odrazu udałam się do swojego pokoju. Byłam zmęczona tym dniem. Poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam w dres poczym wyszłam z pomieszczenia, udając się do łóżka. Sprawdziłam co się dzieje na twitterze i facebooku, poczym odłożyłam laptopa i napisałam do Justina


Śpij dobrze, kochanie <3


Nie czekałam długo na odpowiedź, bo już po niespełna jednej minucie dostałam od niego sms-a


Ty też, skarbie. Śnij o mnie ;) <3


Już nic nie odpisałam. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, zgasiłam lampkę ,wtuliłam się w mięciutkie poduszki i nakryłam cieplutką kołderką. Po paru sekundach odpłynęłam w głeboki sen.

~*~

Już sobota. O tak! Szybko minął ten tydzień. I bardzo dobrze. W szkole Natalie była spokojna. Aż za spokojna. Coś czuje ,że to tylko cisza przed burzą. Ale nie przejmowałam się tym. Z Justinem układa mi się bardzo dobrze. Nie rozmawialiśmy o jego pracy i cieszyliśmy się sobą.
Leżałam znudzona na łóżku i oglądałam jakieś powtórki róznych programów. Już zasypiałam z tych nudów, kiedy obudził mnie dźwięk sms-a

Otwórz balkon ;)

Szybko zerwałam się z łóżka i podeszłam do drzwi balkonowych. Ujżałam Justina szczrzącego się od ucha do ucha z różą w ręku. Uśmiechnęłam się sie niego i otworzyłam mu drzwi. Bez zastanowienia, wszedł do mojego pokoju ,wpijając się w moje usta. Po chwili oderwał się odemnie.
     -Witam skarbie- powiedział, jeszcze raz mnie całując i podając mi różę
     -No witam-uśmiechnęłam się- a z jakiej okazji ta róża?-zapytałam zaciekawiona
     -To już nie można dac swojej najukochańszej dziewczynie róży? Tak bez okazji, chciałem zrobić coś miłego- uśmiechnął się i usiadł na łóżku. Odłożyłam różę na biórko i podeszłam do niego. Mocno się do niego wtuliłam. Jus tylko się zaśmiał i położył. Teraz leżałam na nim mocno się w niego wtulając,a on jeździł dłońmi po moich plecach. Po chwil oderwałam się od niego i wpiłam się w jego usta. Nie zwlekał z odwzajemnieniem pocałunku. Ten niewinny całus szybko przerodził się w coś więcej. Justin obrucił nas tak ,że teraz to on leżał na mnie. Wsadził ręce pod moją bluzkę i gładził mój brzuch. Jeździłam dłońmi po jego wyrzeźbionej klacie ,zjeżdżając coraz niżej, aż natchnęłam się na koniec koszulki. Zwinnym ruchem ściągnęłam ją z niego. Nie wiedziałam co się działo ,ale z każdym jego pocałunkiem i dotykiem stawałam się bardziej napalona.  Dotykałam jego rozpalonej skóry ,a Jus ściągnął ze mnie bluzkę. Pocałunkami zjechał na moją szyję i lekko ją ssał, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Zjechał pocałunkami na mój dekold. Cicho pojękiwałam i wsunęłam swoje dłonie we włosy Justina. Poczułam na moim udzie lekkie wybrzuszenie. Czerwony alarm włączył się w mojej głowie. Jus nie przestawał mnie całować i dotykać.
     -Justin-bardziej wyjęczałam ,gdyż ten cały czas ssał i lizał moją skórę na szyi i dekoldzie- Justin, nie mogę, nie teraz- lekko go odepchnęłam ,tak by przestał mnie całować. Spojrzał na mnie ,widać było ,że był npalony ,ale nie byłam jeszcze gotowa- przepraszam kochanie ,ale nie jestem gotowa, przepraszam- cały czas go przepraszałam czując się winna ,że przerwałam tak wspaniałą chwilę i go zawiodłam. Widziałam zawód w jego oczach.
     -Nic się nie stało ,kochanie. Poczekamy tyle ile będzie trzeba- uśmiechnął się, pocałował mnie delikatnie i zszedł ze mnie. Ubrał swoją koszulkę i podał mi moją. Założyłam ją i nadal czułam się głupio ,że to przerwałam. Odwróciłam się od niego plecami i siedziałam ze spuszczoną głową.
     -Co się stało?-zapytał i przytulił się do moich pleców
     -Nic ,poprostu czuję się trochę głupio ,że to przerwałam-powiedziałam lekko zawstydzona. Jus obrócił mnie twarzą do siebie i złapał moją twarz w swoje dłonie.
     -Nie przejmuj się tym, poczekamy z tym ile będzie trzeba- uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił.
     -Dziękuję- odparłam i pocałowałam go.
 Położyliśmy się wtuleni do siebie i oglądaliśmy w spokoju telewizję. Cieszę się ,że Justin jest taki wyrozumiały i nie naciska na mnie, chociaż wiem ,że jest to dla niego trudne ,bo nie uprawiał seksu od dłuższego czasu. Kocham go naprawdę mocno i nigdy nie chcę go stracić.

__________________________

Witajcie :)

Jak podoba się Wam rozdział 12? Wiem ,że jest do chrzanu ,ale pisałam go prawie zasypiając. Pezepraszam za błędy i wszystko inne.
Chciałam dodać rozdział, bo w poniedziałek znowu wyjeżdżam na 12 dni i kolejny pojawi się dopiero po 24 sierpnia.

Jeśli przeczytałeś rozdział to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Naprawdę dopingują do dalszego pisania. :>

 Do następnego ;*

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 11


Czy Justin Bieber właśnie powiedział ,że mnie kocha? Czy to sen? Nie mogę w to uwierzyć. Flirciarz, kobieciarz, który każdej nocy miał inną dziewczynę, powiedział MI, Emily Stan ,zwykłej dziewczynie z Polski, która zgubiła się w tym świecie i próbuje znaleźć sobie na nim jakieś miejsce powiedział ,że mnie kocha. Szalone ,prawda?
Pewnie dużo go to kosztowało. Wątpię żeby mówił to wcześniej jakiejś dziewczynie (oprócz swojej mamie ,jak przypuszczam). Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Też go kocham, ale boję się mu o tym powiedzieć. Nie wiem czego się boję, może tego ,że... ugh. Nie wiem ,poprostu jestem tchórzem. Boję się wyznać to co czuję.
Jestem dziwna. Moja mina w tamtym momencie była bezcenna...
     -Justin, j-ja...- nie dane było mi dokończyć

     -Rozumiem, nie czujesz tego samego co ja.-powiedział ,a na jego twarzy widać było smutek i rozczarowanie- J-ja przepraszam, nie powinienem ci tego mówić, zrobiłem z siebie tylko głupka-dodał zrezygnowany i zaczął iść.
Zrób coś Emily! Przecież go kochasz! Nie daj mu odejść! głos w mojej głowie karcił mnie, kazał mi coś zrobić. Ale co ja mam zrobić? Dalej Emily wymyśl coś! Rusz głową.
No dalej, najwyższa pora użyć mózgu!
     - Justin! Czekaj!- krzyknęłam i zaczęłam biec w jego strone. Zaczął się odwracać ,a ja wręcz zaatakowałam jego usta swoimi. Był zszokowany ,ale nie musiałam długo czekać aby odwzajemnił pocałunek. Położyłam dłonie na jego karku i wplotłam palce w jego włosy. Justin jeździł dłońmi po moich plecach. Pocałunek był namiętny. Całowaliśmy się tak jakby świat miał się zaraz skończyć i mielibyśmy zostać oderwani od siebie już na zawsze. Justin przeciągnął swoim językiem po mojej wardze, nie czekał długo na pozwolenie. Gdy tylko rozchyliłam wargi ,jego język znalazł się w moich ustach. Już po chwili nasze języki tworzyły 'jedność'. Czułam się niesamowicie. Całowaliśmy się już wcześniej ,ale ten pocałunek to było coś innego, wyjątkowego. Czułam się jakby jakieś fajerwerki latały wokół nas. Nie liczyło się już nawet to ,że staliśmy w ciemnym i niebezpiecznym lesie. Przy nim czułam się bezpiecznie. Powoli zaczynało brakować nam tchu. Oderwaliśmy się od siebie i zaczeliśmy głośno oddychać. Nasze czoła się stykały i nadal mieliśmy zamknięte oczy. Chcieliśmy rozkoszować się tą chwilą.
     -Też cię kocham- dodałam gdy mój oddech się uregulował. Otworzyliśmy oczy , na twarzy Justina pojawił się wielki uśmiech. Uśmiech który tak bardzo kocham. Justin strasznie mocno mnie do siebie przytulił.
     -Jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie, nigdy nie mówiłem żadnej dziewczynie ,że ją kocham, potrzebowałem ich tylko do jednej rzeczy, ale ty pokazałaś mi, co to miłość, chcę cię chronić i być z tobą już na zawsze.- powiedział poczym pocałował mnie, był to krótki ,ale oddający całą miłość pocałunek.
     -Muszę się przyznać ,że jesteś moim pierwszym chłopakiem, zawsze wolałam ich unikać i nie mogłam zaufać, bałam się ,że któryś mnie zrani. Ale przy tobie czuję się bezpiecznie, wiem ,że mnie nie skrzywdzisz i ufam ci najbardziej na świecie. Przez ten krótki czas pokazałeś mi czym jest szczęście. Dzięki tobie się uśmiecham- powiedziałam lekko go całując poczym wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Staliśmy i patrzeliśmy sobie w oczy. Jego karmelowe oczy są przepiękne, mogłabym się w nie wpatrywać wieczność.
     -Chodź, odwiozę cię do domu- powiedział, przerywając ciszę. Uśmiechnęłam się tylko i chwyciłam jego dłoń, a on splutł nasze palce. Po chwili ,doszliśmy do jego smochodu. Uśmiechy nie schodziły nam z twarz. Jus otworzył mi drzwi od strony pasażera, szybko wślizgnęłam się na swoje miejsce szepcząc ‘dziękuję’. Justin zamknął moje drzwi i szybko wszedł na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszyliśmy. Postanowiłam sprawdzić telefon. I jak się nie myliłam było tam 33 nie odebranych połączeń od mamy i 21 od Justina (pewnie nie mógł mnie znaleźć w tym lesie). Kurde, muszę szybko zadzwonić do mamy i jakoś się wytłumaczyć, bo inaczej da mi szlaban do trzydziestki! Wykręciłam numer mojej mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrała po pierwszym sygnale. Naprawdę się martwiła.
     -Emily! Gdzie ty jesteś?! Nie odbierasz telefonów, nie dajesz zanaku życia! Martwiłam się ,że coś ci się stało!-powiedziała niemalże na jednym wydechu
     -Mamo, spokojnie- powiedziałam najspokojniejszym głosem jakim mogłam- nic mi nie jest. Odrazu po szkole poszłam do koleżanki ,bo musiałyśmy zrobić projekt na jutro. Telefon mi się rozładował i wyłączył. Podładowałam go jej ładowarką i dopiero teraz włączyłam.-wymyśliłam jakieś żałosne kłamstwo
     -Czemu nie zadzwoniłaś jakoś wcześniej ,że do niej idziesz, albo czemu nie zadzwoniłaś na przykład od niej?- kurde, i co ja mam teraz jej powiedzieć? Dalej Emily, myśl!
     -Bo wcześniej zapomniałam, a od niej nie zadzwoniłam ,bo nie pamiętałam twojego numeru na pamięć. Mamo naprawdę się nie martw, wszystko jest ze mną dobrze.- najgłupsza wymówka na całym świecie! Tylko na tyle cię stać Emily?! Oby uwierzyła i odpuściła.
     -Ochh ,Emily. Dostanę kiedyś przez ciebie zawału serca! O której będziesz w domu?- o tak! Kupiła to! Spojrzałam na Justina, a on wyglądał na naprawdę rozbawionego, ledwo powstrzymywał się od wybuchu śmiechu. Cóż ,każdy by tak zareagował, samej chciało mi się śmiać.
     -Koleżanka właśnie odwozi mnie do domu. Niedługo będę. I jeszcze raz przepraszam ,że nie zadzwoniłam- powiedzialam błagającym głosem, by mi wybaczyła
     -Dobrze. Do zobaczenia w domu- powiedziała i rozłączyła się. Ufff... ,kocham moją mamę, szybko mi wybacza i nie złości się za długo.
Gdy skończyłam rozmawiać z mamą, Justin wybuchł śmiechem
     -Ejj, nie śmiej się- powiedziałam i lekko uderzyłam do w ramię.
     -Przepraszam ,ale to naprawdę zabawne- powiedział dalej się śmiejąc. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i spowrotem zwróciłam wzrok  na przednią szybę.
     -Oj no weź. Kochanie, nie gniewaj się. Wiesz ,że cię kocham?- powiedział już nie śmiejąc się. Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy. Nie moge się na niego długo gniewać
     -Też cię kocham- powiedziałam ze szczerym uśmiechem na twarzy.
Po chwili dojechaliśmy pod mój dom.
     -Dziękuję- szczerze się uśmiechnęłam i chciałam już wychodzić ,ale Justin mnie zatrzymał
     -A gdzie buziak na porzegnanie?-powiedział ze smutną minką. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się mimowolnie. Złożyłam na jego ustach krótkiego całusa i chciałam już się od niego oderwać ,ale najwidoczniej mu to nie pasowało ,bo mocniej mnie do siebie przycisnął i zaczął namiętnie całować. Nie powiem ,że mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie, uwielbiam się z nim całować. Po długim i namiętnym pocałunku oderwaliśmy się od siebie.
     -Teraz możesz iść- powiedział z bananem na twarzy- przyjadę jutro po ciebie i pojedziemy razem do szkoły
     -Dobrze, dziękuję-posłałam mu słodki uśmiech i wyszłam z samochodu. Pomachałam mu jeszcze i poczekałam aż odjedzie. Po chwili weszłam do domu.
     -Jestem!-krzyknęłam ,aby wszyscy mnie usłyszeli i ruszyłam w stronę salonu gdzie siedziała mama
     -Nareszcie. Nigdy więcej tak nie rób!-powiedziała mama, lekko zła ,ale szczęśliwa ,że nic mi nie jest
     -Tak wiem, przepraszam. Już więcej tak nie zrobię.-powiedziałam z uśmiechem ,aby ją uspokoić i ruszyłam do swojego pokoju. Gdy tylko weszłam ,rzuciłam się na łóżko z wielkim uśmiechem na twarzy. Cały czas nie mogę uwierzyć ,że Justin czuje to samo co ja do niego. To jest szalone. Jutro w szkole wszyscy pewnie będą o tym gadać. Ciekawe jak zareaguje Natalie? Boję się jej reakcji. Dziś pobiła mnie ,bo była zazdrosna ,że się z nim przyjaźnię ,a teraz... teraz ja i Jus jesteśmy parą. Przecież ona wpadnie w szał. Na szczęście Justin nie pozwoli mnie skrzywdzić, ale przecież nie będzie go cały czas przy mnie. On ma też swoje życie. Ma jakąś pracę, by pomódz mamie ,tylko jaką pracę? Zawsze gdy go o to pytam to zmienia temat. Przecież nie może to być jakaś straszna praca...
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu ,który oznaczał sms-a. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam wiadomość

Od Justin:
Dobranoc, kochanie. Śnij o mnie i do jutra. Xoxox
Kocham Cię xoxox

Uśmiechnęłam się do telefonu. To takie kochane. Napisał tylko po to by powiedzieć dobranoc i ,że mnie kocha.

Do Justin:
Dobranoc xoxoxoxoxox
Też Cię kocham xoxo
O któtej jutro będziesz?

Od Justin:
Będę o 7.40

Do Justin:
Okey. Dobranoc xoxo

Od Justin:
Dobranoc xoxo

Po odczytaniu ostatniej wiadomości od Justina ,poszłam do łazienki i przygotowałam się do spania. To był pełny emocji dzień. Napewno należy do tych najbardziej szalonych.
Po przygotowaniu się do spania ,położyłam się do łóżka i odrazu zasnęłam.

Justin’s POV:

Nie wieżę ,że ja i Emily jesteśmy parą. Jeszcze nigdy nie byłem taki podekscytowany. Co ta dziewczyna ze mną zrobiła? Myślałem ,że ona nic do mnie nie czuje, a jednak.
Emily jest strasznie seksowna, ładna i taka niewinna. Na samą myśl o niej mój przyjaciel dziwnie się zachowuje (jeśl wiecie co mam na myśli.xd).
Odwiozłem ją do domu i pojechałem do siebie.
Zaparkowałem przed moim domem i weszłem do domu.
     -Wróciłem!-krzyknąłem ,aby mama mnie usłyszała
     -Jestem w salonie!-krzyknęła. Udałem się w stronę salonu i zastałem mame oglądającą telewizję.
     -Jedzenie masz w lodówce, podgrzej sobie-powiedziała uśmiechnięta
     -Ok ,dzięki-podeszłem i pocałowałem ją w policzek poczym poszedłem do kuchni  i odgrzałem sobie jedzenie. Po zjedzeniu poszedłem do siebie i postanowiłem napisać do Emily.

 Do Emily:
Dobranoc, kochanie. Śnij o mnie i do jutra. Xoxox
Kocham Cię xoxox

Od Emily:
Dobranoc xoxoxoxoxox
Też Cię kocham xoxo
O któtej jutro będziesz?

Do Emily:
Będę o 7.40

Od Emily:
Okey. Dobranoc xoxo

Do Emily:
Dobranoc xoxo

Po zakończeniu pisania z moją dziewczyną poszedłem wziąć prysznic.
Gdy już się odświeżyłem, wyszedłem z łazienki ,wlazłem do łóżka i po
łożyłam się. Ciekawe co robi teraz Emily? Nie mogę się doczekać aż ją jutro zobaczę. Ludzie pewnie będą gadać o nas. Będą w szoku ,że ja i Emily jesteśmy razem. Sam jestem jeszcze w szoku ,że mam dziewczynę ,ale w pozytywnym szoku.
Po rozmyślaniu postanowiłem pójść spać ,żeby wcześniej wstać i pojechać po Emily.


Emily’s POV:


Obudziła mnie jakaś muzyka. Dopiero później zorientowałam się ,że to mój budzik. Cholerny budzik! Spałam pare godziń ,ale czuję się jakbym spała tylko pare minut. Zeszłam bardzo niechętnie z przytulnego łóżka i szłam powolnie w stronę łazienki. Wzięłam krótki prysznic ,umyłam zęby ,a następnie owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki w celu poszukania jakiś ciuchów. Nie mam ochoty na jakieś specjalne strojenie się ,więc wybrałam tylko lekko podarte jeansy, zwykłą bokserkę z napisem ‘SWAG’ i conversy. Poszłam zpowrotem do łazienki i przebrałam się we wcześniej wybrane ciuchy ,a następne zrobiłam lekki make-up i rozpuściłam włosy.
Po przygotowaniu się ,spojżałam w lustro czy wyglądam wmiarę podobnie do człowieka. Nie było najgorzej ,ale szału też nie było. Wzięłam potrzebne rzeczy i wrzuciłam je do torby, poczym zeszłam na du na śniadanie. Mniam, mama zrobiła naleśniki!
     -Cześć mamo- podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek
     -Cześć skarbie- powiedziała uśmiechnięta mama
Usiadłam przy stole i zajadałam się pysznymi naleśnikami. Nagle dostałam wiadomość.

Od Justin:
Już czekam

Szybko się zerwałam i zaczęłam ubierać buty.

     -Kto dziś po ciebie przyjechał? To nie jest samochód Kate-zapytała zdziwiona mama
      -Kolega z klasył-powiedziałam
     -Kolega?-zapytała podejrzliwie. Dlaczego jak przyjedzie po ciebie kolega to odrazu musi oznaczać ,że to twój chłopak czy coś. Dobra ,w moim przypadku to jest mój chłopak ,ale cóż...
     -Tak mamo, kolega. A teraz muszę już iść. Pa-powiedziałam i wyszłam z domu nie czekając na odpowiedź. Podeszłam i otworzyłam drzwi od samochodu Justina.
     -Cześć skarbie-powiedział uśmiechnięty Justin
     -Cześć-odpowiedziałam i go pocałowałam
Jus odpalił silnik i ruszył w stronę szkoły. Byłam strasznie spięta. Bałam się reakcji ludzi ,a szczególnie Natalie. Wiem ,że to głupie. Nie powinnam się przejmować tą suką, ale taka już jestem. Justin chyba zauważył ,że coś mnie martwi.
     -Coś się stało?- zapytał z troską
     -Nie, nie tylko... wiesz... boję się trochę reakcji Natalie jak się dowie ,że jesteśmy razem. Wczoraj mnie pobiła ,bo się przyjaźniliśmy ,a teraz... przecież ona wpadnie w totalny szał- powiedziałam i spuściłam głowę. Justin zjechał na pobocze i odwróciłsię w moją stronę.
     -Słuchaj skarbie-zaczął i złapał mój podbródek ,tak bym na niego spojrzała- nie pozwolę ,by ktokolwiek cię skrzywdził. Nie przejmuj się nią. To zwykła zdesperowana suka ,która myśli ,że może wszystko. Naprawdę się o nią nie martw, okej? Zawsze będę przy tobie- powiedział lekko się uśmiechając.
     -Okej, dziękuję-powiedziałam również się uśmiechając ,a Jus pocałował mnie krótko ,ale namiętnie. Zjechał z pobocza i znowu jechał w stronę szkoły.
Po paru minutach ,dojechaliśmy do szkoły.

Ciekawe co dziś się wydarzy...
__________________________________________

Witajcie! :)
I jak wrażenia po rozdziale 11?
Przepraszam ,że tak długo czekaliście ,ale mam nadzieję ,że było warto.
Jeszcze raz dziękuję za pojawiające się komentarze. Strasznie zmotywowały mnie do dalszego pisania. Dlatego proszę, jeśli przeczytasz ten rozdział zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, może to byc zwykła minka czy coś, ale naprawdę pomaga.  ;)
Kocham Was i do następnego ;*