poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 13

Wczoraj Justin wyszedł  po 22. Spędziliśmy ten czas na całowaniu się, przytulaniu ,rozmawianiu i oglądaniu filmów. Uwielbiam spędzać z nim czas. Nigdy z nikim nie czułam się tak jak z Justinem. Jest taki troskliwy ,czuły, miły ,kochany... dużo by tu wymieniać.

Dziś obudziłam się o 11, wzięłam szybki przysznic, ubrałam się w luźniejsze ciuchy i zeszłam na du zjeść śniadanie. Nikogo nie było w domu. Trochę się zdziwiłam, bo jest niedziela ,ale na blacie w kuchni zobaczyłam żółtą karteczkę. Już wiedziałam ,że będzie to karteczka od rozdziców z wytłumaczeniami dlaczego nie ma ich w dom. Wzięłam karteczkę i przeczytałam:

     ,,Dzień dobry, córeczko. Pojechaliśmy z tatą na zakupy, a po zakupach pojedziemy do znajomych, więc nie wiemy dokładnie ,o której wrócimy. Twoja siostra jest u koleżanki i też wróci późno. Miłego dnia.
                                                                                   ~Mama i Tata
Wow, rodzice mają tu już znajomych?! Wiem dziwnie to zabrzmiało ,ale nie wiedziałam ,że tak szybko znajdą sobie jakiś znajomych. Nie powiem ,że mnie to nie cieszy, bo cieszy i to bardzo. Mama strasznie się bała ,że się tu nie odnajdzie i wogle, ale jak widać odnalazła się. Dla mnie to lepiej ,że mają znajomych ,bo teraz dzięki temu mam wolną chatę! Ale i tak nie wiedziałam co mam robić...
Po chwili przyszedł mi do głowy pomysł ,by spotkać się z Kate. Dawno ze sobą nie gadałyśmy i muszę z nią wyjaśnić tą sytuację z Natalie.
Napisałam więc do Kate czy chciałaby się spotkać w parku, nie czekałam długo na jej odpowiedź. Szybko odpisała ,że z wielką chęcią. Umówiłyśmy się na 14 w parku.
Po skończeniu pisania z Kate, zrobiłam sobie śniadanie. Nie chciało mi się robić jakiegoś wymyślnego śniadania ,tak więc postawiłam na płatki z mlekiem.
Śniadanie jadłam w salonie ,oglądając przy tym telewizję. Siedziałam przed telewizorem do 13:12, poczym poszłam się przygotowywać do spotkania. Ubrałam rurki i T-shirt z napisem 'SWAG' ,do tego czarne conversy. Po przebraniu się ,ogarnęłam swoje włosy i zrobiłam lekki make-up. Po skończonej pracy, przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam jakoś szczególnie pięknie ,ale najważniejsze ,że chociaż odrobinę przypominałam człowieka.
Wyszłam z domu o 13:50. Park był blisko mojego domu więc nie musiałam się spieszyć.
Weszłam do parku i usiadłam na ławce, gdyż wcześniej nie zauważyłam nigdzie Kate. Po chwili się zjawiła z uśmiechem na twarzy. Podeszła do mnie i mocno przytuliła.
     -Witaj, piękna-powiedziała rozpromieniona- nareszcie znalazłaś trochę czasu dla mnie. Ostatnio nie poświęcasz mi go za dużo-powiedziała smutno
     -Kate ,przepraszam ,nie smuć się. Będę poświęcać ci więcej czasu.- nie chciałam żeby się ns mnie gniewała
     -Oj ,no przecież rozumiem. Nie gniewam się przecież. Gdybym miała takiego chłopaka, też spędzałabym z nim jak najwięcej czasu.-powiedziała radośnie
     -Tak to prawda, chciałabym spędzić z nim każdą wolną chwile- lekko się zawstydziłam
Kate uśmiechnęła się i widać było ,że się nie gniewała. To dobrze ,że nie jest zła. Nie chciałabym jej stracić. Jest świetną przyjaciółką, lecz jedno nie daje mi spokoju.
     -Kate?-zapytałam niepewnie
     -Tak? Co jest?
     -Nic, poprostu chciałam się o coś zapytać.
     -No to strzelaj- widać było zaciekawienie na jej twarzy
     -Podobno kiedys przyjaźniłaś się z Natalie i tez dokuczałaś innym, a nawet byłas gorsza, czy to prwda?-spytałam wciąć nie wiedząc czy powinnam poruszać ten temat, ale nie dawał mi spokoju
Wyraz twarzy Kate momentalnie posmutniał i spoważniał.
     -Kto ci to powiedział?-była lekko zdenerwowana
     -Czyli to prawda.- powiedziałam spokojnie
Przez chwilę między nami zapanowała cisza, lecz Kate postanowiła ją przerwać
     -Tak, to prawda.-westchnęła i mówiła dalej- kiedyś byłam okropna dla ludzi. Śmiałam się z nich, poniżałam ich , miałam ich uczucia gdzieś ,podawałam się za lepszą od nich,a tak naprawdę to byłam taka sama. Z Natalie byłyśmy przyjaciółkami. To znaczy, nie wiem czy można to nazwać przyjaźnią. Ona tylko wykorzystywała to ,że miałam pieniądze i byłam w szkole "popularna". Z czasem razem ze mną zaczęła szydzić z innych podobało mi się to. Lecz pewnego razu przegięłyśmy. Jakiś kujon wylał przez przypadek sok porzeczkowy na moją sukienkę. Byłam totalnie wściekła. On mnie przepraszał ,wiedział ,że jestem wściekła i zdolna do wszystkiego. Razem z Natalie wzięłyśmy go poza teran szkoły, gdzie nikt nas nie mógł zobaczyć. Zaczęłyśmy się nad nim wyżywać. Bić ,kopać, wyzywać- na chwilę przerwała ,a ja mogłam zauważyć łzy zbierające się w jej oczach- on błagał nas byśmy przerwały, że strasznie przeprasza. Nie wiem co w nas wstąpiło. Przestałyśmy dopiero gdy zobaczyłyśmy ,że chłopak stracił przytomność. Wszędzie była krew, on się nie ruszał. Bałąm się ,że go zabiłyśmy. Natalie nie przejeła się tym i chciała uciekać z tamtąd ,jak by nigdy nic się nie stało. Ja chciałam zadzwonić na pogotowie. Nat zaczeła się na mnie rzucać ,że oszalałam ,ale nie słuchałam jej. Zadzwoniłam na pogotowie ,Natalie uciekła. Pogotowie go zabrało. Policja mnie przesłuchała. Powiedziałam ,wszystko jak było. Ja i Nat trafiłyśmy na 4 miesiące do poprawczaka. Wiem ,że Daniel(takie było jego imię) leżał 2 miesiące w śpiączce ,a podem podobno wyjechał z rodzicami gdzieś n akoniec kraju. W poprawczaku ,zrozumiałam jaka byłam wredna dla ludzi i nie chciałam już taka być. Chciałam się zmienić ,lecz Natalie nic to nie obchodziło. Po wyjściu ,chciałam złapać jakiś kontakt z Danielem ,ale nic nie znalazłam. Chciałam go przeprosić, bardzo tego żałowałam. Wkońcu rzuciłam się na biednego chłopaka tylko dlatego ,że wylał sok na moją sukienkę. To jest nie normalne! Ja się zmieniłam i nie przyjaźnie się już z Natalie. Ona dalej jest taką szmatą.-Kate płakała jak dziecko. Jej historia jest przerażająca. Nie wiedziałam ,żę można zrobić komuś aż taką krzywdę z tak błachego powodu. Ale było mi jej żal. Wyrzuty sumienia będą ją gryzły do końca życia. Dobrze ,że zrozumiała ,że robiła źle. Przytuliłam ją i mówiłam ,że wszystko będzie dobrze i żeby już nie płakała. Siedziałyśmy w ciszy przez jakieś 10 minut.
     -T-teraz mnie p-pewnie znienawidzisz za to co zrobiłam i-i przestaniesz się z-ze mną p-przyjaźnić-dalej szlochała
     -Nie ,no co ty ,Kate. Żałujesz tego co zrobiłaś, a to jest najważniejsze. Fakt, zrobiłaś bardzo źle, ale każdy popełnia błędy. Dobrze ,że zadzwoniłaś po pogotowie i się przyznałaś. To oznacza ,że jesteś dobrą dziewczyną i nigdy nie chciałaś nikogo skrzywdzić, tylko chciałaś być ważna w szkole i robiłaś to co robiłaś. Dobrze ,że wszystko zrozumiałaś- po moim jakże świetnym monologu ,wzięłam twarz Kate w swoje dłonie i wytarłam łzy spływające po jej policzkach. Posłałam jej uśmiech ,który odwzajemniła.
     -Tylko obiecaj mi Emily ,że nie powiesz temu nikomu. Jesteś pierwszą osobą ,której to powiedziałam.
     -Oczywiście ,że nikomu tego nie powiem.I dziękuję za zaufanie. -uśmiechnęłam się do niej poczym siedziałyśmy jeszcze chwilę na ławce i gadałyśmy. Głównie o związku moim i Justina ,ale nie przeszkadzało mi to. W końcu Kate jest moją przyjaciółką i nie chcę przed nią niczego ukrywać. Po rozmowie ,poszłyśmy do kawiarni ,na kawę i ciastko. Po sporzyciu jakże pysznego ciasta, postanowiłyśmy wracać juz do domów. Pożegnałyśmy się całusem w policzek i przytuleniem.
20 minut później byłam w domu. Zegarek wskazywał 18.27. Trochę nam zeszło ,ale trudno.
Rodziców i siosrty nie było jeszcze w domu ,wię ccieszyłam się chwilą dla siebie. Postanowiłam zadzwonić do Jusa.
Wyciągnęłam telefon z torebki ,poczym położyłam się na sofie i wybrałam numer do ukochanego. Odebrał po dwóch sygnałach
     -Halo?-powiedział zachrypniętym i zmęczononym głosem
     -Cześć kochanie. Co tam u ciebie?-uśmiech nie schodził z mojej twarzy
     -Witam ,skarbie. A nic ciekawego. Jestem chory-uśmiech momentalnie zszedł z mojej twarzy
     - Ale jak to jesteś chory? Jeszcze wczoraj byłeś zdrów jak ryba.
     -Wiem ,ale zaraz po tym jak wróciłem od ciebie, zadzwonił Chaz ,że idą z chłopakami na plażę ,zabalować i czy nie chcę isć z nimi. Poszedłem, a tam kąpaliśmy się bez koszulek w strasznie zimnym oceanie, piliśmy ,biegaliśmy ,śmialiśmy się i wgl. Gdy wstałem rano ,bolało mnie gardło, miałem kaszek, katar i gorączkę. Mama zabroniła mi gdziekolwiek wychodzić i teraz leżę w łóżku. Nie będę chodził do szkoły przez pare dni.-powiedział smutnym ,ale i zachrypłym głosem
     -Oj ty biedaku. Jutro wpadnę do ciebie po szkole i zajmę się tobą
     -Uuu... Podoba mi się ten pomysł-już widzę ten jego zadziorny uśmieszek- będziesz moją prywatną pielęgniarką?
    -Oj Justin, Justin, ty głupku- zaśmiałam się
    -Ale i tak mnie kochasz
    -Najbardziej na świecie
    -Też cię kocham
Rozmawialiśmy jeszcze długo poczym skończyliśmy naszą rozmowę. Telefon odłożyłam na stół ,spojrzałam na zegarek ,który wskazywał 21.38. Trochę się zagadaliśmy...
 Poszłam do góry, wykąpałam się i przebrałam w piżame. Byłam zmęczona tym dniem. Usiadłam na łóżku ,włączyłam laptopa, poszperałam trochę w internecie. Po jakimś czasie usłyszałam otwierające się drzwi od domu i krzyknięcie
     -Emily! Już jesteśmy!-krzyknęła mama
     -Okej!
Jeszcze chwilę poserfowałam w necie ,poczym go wyłączyłam i poszłam spać. Myślałam jeszcze chwilę nad tym co powiedziała mi Kate ,ale nie długo po tym oddałam się Morfeuszowi.
~*~
Obuził mnie jak zwykle budzik ,co oznaczało ,że jest już poniedziałek. O nie, jak ja nienawidzę poniedziałków. Zeszłam niechętnie z łóżka, wzięłam prysznic ,umyłam zęby, zrobiłam make-up, ułożyłam włosy i ubrałam się. Zeszłam na du ,tam już czekało na mnie śniadanie. Tosty, mniam!
Przywitałam się z mamą i zabrałam się za jedzenie.
      -Jak tam było wczoraj u znajomych?-zapytałam zaciekawiona
      - Bardzo fajnie było. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się.- odparła ,szczęśliwa mama
     -To ciesze się- uśmiechnęłam się
     -A ty co wczoraj porabiałaś?
     -Spotkałam się z Kate w parku ,ogólnie to rozmawiałyśmy- posłałam jej miły uśmiech, który odwzajemniła.
     -A i mamo będę mogła iść po szkole do Kate?- wiem znowu kłamstwo,ale nie chcę jej narazie mówić ,że mam chłopaka
     -Oczywiście, tylko nie wróć za późno.
     -Ok i dziękuję
Po zjedzeniu ,dałam mamie całusa w policzek i ruszyłam do szkoły. Justin dziś po mnie nie przyjedzie, bo jest chory, ale nic mi się nie stanie jak się przejdę. Po 15 nimutach byłam przed szkolnym budynkiem. Obawiałam się tego dnia w szkole ,bo nie ma ze mną Justina i boję się ,żę Natalie to wykorzysta. Ale musze być dzielna. Nie mogę się jej wiecznie bać...


***

Witam wszystkich! :)
Już wróciłam, postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej ,ale nie wiem co ile będa się pojawiały ,bo niedługo szkoła i wgl. :>

Co sądzicie o rozdziale 13? Nie należy on do najlepszych ,ale mam nadzieję ,że choć odrobinę się Wam podobał :)

Przepraszam za wszystkie błędy, a te błedy pewnie są.
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i za rosnącą liczbę wyświetleń. Jesteście kochani! ;*
Proszę abyście po przeczytaniu tego rozdziału zostawili po sobie komentarz. To naprawdę miłe czyać Wasze komentarze i naprawdę zachęcają do dalszego pisania. :)
Uwielbiam Was i do następnego ;*

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 12


Po wyjściu z samochodu złapaliśmy się za dłonie i spletliśmy nasze palce razem. Jeszcze nigdy nie byłam taka zestresowana. Już jak szliśmy w stronę wejścia do szkoły ,ludzie się na nas patrzyli ze zszokowanymi minami, szeptali coś do siebie. Miny niektórych były strasznie zabawne. Po wejściu do szkoły nie było inaczej. Ludzie szeptali ,stali jak wtyci i nie mogli uwierzyć ,że ja i Justin jesteśmy parą. Gdy szliśmy w stronę naszych szafek ,spojrzałam na Justina. Byłam ciekawa czy był tak samo zdenerwowany jak ja. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech i miał głowę uniesioną w górę. Zdecydowanie nie przejmował się tymi ludźmi. Więc jak on się tym nie przejmuje ,to dlaczego ja mam się tym przejmować? Justin spojrzał się na mnie i złapaliśmy na chwilkę kontakt wzrokowy. Odrazu na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech i nie przejmowałam się już ludźmi tak bardzo. Doszliśmy do mojej szafki ,a Justin wręcz wpił się w moje usta swoimi i przycisnął mnie swoim ciałem do szafek. Byłam zszokowana ,ale odwzajemniłam pocałunek. Pocałunek był bardzo namiętny, po chwili nasze języki się spotkały i tworzyły ‘jedność’. Czułam się jakby nie było tam tych wszystkich gapiów. Tylko ja i Justin. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
     -Co to miało być?-powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie to ,że mi się nie podobało ,ale muszę przyznać ,że mnie tym zaskoczył.
     -A to już nie można pocałować swojej dziewczyny?-powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
     -Oczywiście ,że można. Ale trochę mnie zaskoczyłeś-powiedziałam również z uśmiechem na ustach

     -Pocałunki z zaskoczenia są najlepsze-figlarny uśmiech nie zchodził z jego twarzy. Byliśmy strasznie blisko siebie, ale nie przeszkadzało nam to. Zaśmiałam się tylko z jego odpowiedzi i już chciałam coś odpowiedzieć ,ale ktoś mi przerwał
     -Co to do cholerz ma być?!- wykrzyczała i stanęła między nami. Oczywiści kto to był? Tak zgadliście, była to Natalie. Plus była strasznie wkurwiona i zdezorientowana. Był to dość zabawny widok ,ale trochę się jej obawiałam.
     -Nie twój zasrany interes, Natalie!-warknął Justin. Jeszcze nie widziałam żeby tak krzyczał na kogoś.
     -Więc teraz zadajesz się z tą szmatą? Co dobra w łóżku jest?-powiedziała kpiąco.
     -A co zazdrosna jesteś ,że ciebie nigdy nie poprosiłem o chodzenie? Sory ,ale potrzebowałem cię tylko do jednej rzeczy. Przykro mi ,a teraz spadaj i zostaw nas w spokoju!- naprawdę jeszcze nigdy nie słyszałam by Jus był dla kogoś taki chamski. Widać było ,że te słowa ją dotknęły, bo na chwilę ucichła ,a potem podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy
     -Jeszcze cię zniszczę, dziwko. Ze mną się nie zadziera-powiedziała szeptem tak bym tylko ja usłyszała. Nie odpowiedziałam nic ,tylko pewnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam by zobaczyła ,że się jej boję, chociaż w środku bałam się co planuje. Po chwili odeszła ze swoimi ‘przyjaciółkami’.
     -Wszystko dobrze, kochanie?-podszedł blisko mnie i zapytał troskliwie
     -Tak, wszystko dobrze –uśmiechnęłam się słabo- dziękuję- dodałam poczym musnęłam jego usta.
     -Nie ma za co, zawsze będę cię bronił-uśmiechnął się pokazując szereg swoich bialutkich zębów- teraz odprowadzę cię pod klasę.- nic nie odpowiedziałam tylko złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę klasy. Gdy już tam doszliśmy ,podeszła do nas wesolutka Kate i się z nami przywitała.
     -Cześć- jeszcze nigdy nie widziałąm jej takiej uśmiechniętej, ale lepsze to niż żeby się na wszystkich darła, a potrafi to zrobić. Ona potrafi wejść do szkoły i odrazu rzucać się na ludzi któży nawet na nią nie spojrzeli ani nic. Ale taka już jest Kate.
     -Cześć, co tam?-spytałam odwzajemniając uśmiech
     -Um, to ja was zostawię na chwilę same- powiedział Jus ,pocałował mnie i podszedł do swoich kumpli
     -Czyli ,że to prawda ,że ty i Justin jesteście razem?- była strasznie podekscytowana
     -Tak- lekko się zarumieniłam
     -O Matko, nawet nie wiesz jak się cieszę!-pisnęła
    -Ćśśś- uciszyłam ją trochę- jesteś chyba bardziej podekscytowana tym faktem niż ja- dodałam lekko się śmiejąc
     -No co?! Cieszę się ,że moja przyjaciółka ma chłopaka- uśmiech nie schodził z jej twarzy
     -No dobrze, niech będzie- po tych słowach zadzwonił dzwonek i wszyscy udaliśmy się do klasy. Po paru minutach wszedł nauczyciel ,ale więcej nie pamiętam, bo moja głowa była zajęta myśleniem o czymś innym. Między innymi myślałam o tym co mogła planować Natalie i czy mówiła to wszystko na serio. Zastanawia mnie też to ,co Justin mówił o Kate ,że przyjaźniła się z Natalie. Muszę to wyjaśnić. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek ,który kończył lekcję.
Dzień w szkole minął w mierę szybko. Ogólnie to polegał on na obściskiwaniu się z Justinem, gadaniem z Kate i unikaniu zabijającego wzroku Natalie.
Wyszliśmy z Justinem i Kate ze szkoły.
     -Wydaję mi się ,że masz podwózkę do domu- powiedziała uśmiechnięta Kate.
     -Tak ,zajmę się nią- powiedział z figlarnym uśmieszkiem. Ja cały czas tylko się uśmiechałam i rumieniłam, jak zawsze z resztą.
     -Ok, to ja spadam- powiedziała poczym przytuliła mnie i Jusa i poszła do swojego samochodu.

     -Co miałeś na myśli mówiąc ,że się mną zajmiesz?-zapytałam z cwaniackim uśmieszkiem powili udając się w stronę samochodu Justina
     -Zobaczysz- szepnął mi do ucha, a przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Zarumieniłam się i opuściłam głowę na du ,by Jus tego nie zobaczył
     -Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz-powiedział z figlarnym uśmiechem
     -Oj, zamknij się- zaśmiałam się ,na co Justin mi zawtórował i otworzył mi drzwi do samochodu. Zajełam swoje miejsce i czekałam aż on zrobi to samo. Wszedł do samochodu ,odpalił silnik i ruszył ze szkolengo parkinku. Jechaliśmy cały czas się z czegoś śmiejąc i śpiewając piosenki ,które leciały w radio. Po szkole nie chcieliśmy jechać do domów ,więc postanowiliśmy pojechać nad nasze ulubione jeziorko. Napisałam do mamy sms-a ,by znowu się nie martwiła. Po dojechaniu na miejsce ,opuściliśmy samochód i ruszyliśmy w stronę jeziora, cały czas trzymając się za ręce. Usiedliśmy na ławce, Justin wziął mnie na kolana ,a ja wtuliłam się w jego tors. Siedzieliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało nam to. Cieszyliśmy się z każdej spędzonej minuty razem. W głowie dręczyło mnie ,gdzie pracuje Justin. Nie wiedziałam czy o to pytać czy nie, ale jak zwykle moja ciekawość przejęła górę.
     -Justin...
     -Hm?
     -Mogę cię o coś zapytać?-zapytałam niepewnie
     -Pewnie- odpowiedział pewnie i uśmiechnął się ,dodając mi otuchy
     -B-bo ja... Um.. ,chciałam się zapytać gdzie pracujesz? Mówiłeś ,że pomagasz mamie i gdzieś dorabiasz, ale zawsze jak o to pytam ,zmieniasz temat- jego twarz momentalnie spowarzniała,a ciało napięło się. Niepotrzebnie się o to pytałam...
     -To niewarzne, skarbie- lekko się uśmiechnął- nie przejmuj się tym- pocałował mnie w czoło, ale jego ciało nadal było spięte. Jednak jestem zdeterminowana się dowiedzieć o jego pracy. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie mój chłopak pracuje, czyż nie?
     -Zawsze tak mówisz. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie pracuje mój cłopak- powiedziałam lekko zirytowana i mogłam zauwarzyć po wyrazie jego twarzy jak  robi się troszkę zły. Zciągnął mnie ze swoich kolan i posadził na ławce, poczym sam wstał. Przetarł twarz dłońmi i odwrócił się do mnie
     -Naprawdę nie musisz się martwić. Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie- przestraszyłam się lekko, Im mniej wiesz tym lepiej? O co chodzi? Naprawdę zaczęłam się bać. Co to może być za praca?
     -Ale Justin...-chciałam coś powiedzieć ,ale Jus przerwał mi krzykiem
     -Nie!-krzyknął i złapał mnie mocno za przedramienia- To nie jest Twój zasrany biznes!. Zrozumiano?!-jego oczy były wręcz czarne ,a ja naprawde zaczęłam się go obawiać. To nie był mój Justin. Był to ktoś inny. Złość aż z niego kipiała - Zapytałem czy zrozumiano?!-znowu podniusł głos i zacisnął uścisk na przedramionach. Pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku. Ból był okropny. Pokiwałam tylko twierdząco głową.- To dobrze- puścił mnie ,a ja odsunęłam się od niego. Nie mogłam uwierzyć ,że tak potrafi zmienić mu się nastruj. Szybko się odwróciłam i poszłam ,chcąc znaleźć się jak najszybciej w domu. Szłam tak szybko jak potrafiłam

     -Emily! Czekaj!-krzyknął ,a ja nie przerywałam mojego marszu- Emily, poczekaj- powiedział gdy mnie dogonił i lekko złapał za nadgarstki abym sie odwróciła- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpilo, nie chciałem cię skrzywdzić- jego przeprszające oczy spotkały się z moimi lekko przestraszonymi- Kochanie, nie bój się mnie- przytulił mnie mocno ,a ja nie wiedziałam czy zostać czy ucieknąć. Wybrałam pierwszą opcję. Wtuliłam się do niego- Naprawdę przepraszam, zdenerwowałem się, nie lubię rozmawiać o mojej pracy- dodał zatroskanym głosem
     -Co może być tak strasznego w tej pracy ,że tak się złościsz?-zapytałam lekko obawiona jego reakcji. Jus westchnął
     -Opowiem ci o mojej pracy w swoim czasie. Narazie nie chcę cię martwić. Prosze zaufaj mi i nie ciągnijmy tego tematu narazie-pokiwałam tylko twierdząco głową i mocno się w niego wtuliłam. Nie chciałam drążyć tego tematu. Nie chciałam aby znowu wybuchł. Jeszcze chwilę tak staliśmy tak jeszcze przez chwilę poczym postanowiliśmy wrócić do domu. Jechaliśmy w ciszy. Nagle Justin położył swoją rękę na moim kolanie i spojrzał na mnie lekko zmartwiony
     -Wszystko w porządku, skarbie?- lekko ścisnął moje kolano i zaczął jeździć ręką po moim udzie
     -Tak wszystko jest dobrze- uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. Po paru minutach dojechaliśym pod mój dom.
     -Dziękuję za podwózkę-uśmiechnełam się i pocałowałam go w usta. Czułam jak Jus uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ,pożegnałam się i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu i odrazu udałam się do swojego pokoju. Byłam zmęczona tym dniem. Poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam w dres poczym wyszłam z pomieszczenia, udając się do łóżka. Sprawdziłam co się dzieje na twitterze i facebooku, poczym odłożyłam laptopa i napisałam do Justina


Śpij dobrze, kochanie <3


Nie czekałam długo na odpowiedź, bo już po niespełna jednej minucie dostałam od niego sms-a


Ty też, skarbie. Śnij o mnie ;) <3


Już nic nie odpisałam. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, zgasiłam lampkę ,wtuliłam się w mięciutkie poduszki i nakryłam cieplutką kołderką. Po paru sekundach odpłynęłam w głeboki sen.

~*~

Już sobota. O tak! Szybko minął ten tydzień. I bardzo dobrze. W szkole Natalie była spokojna. Aż za spokojna. Coś czuje ,że to tylko cisza przed burzą. Ale nie przejmowałam się tym. Z Justinem układa mi się bardzo dobrze. Nie rozmawialiśmy o jego pracy i cieszyliśmy się sobą.
Leżałam znudzona na łóżku i oglądałam jakieś powtórki róznych programów. Już zasypiałam z tych nudów, kiedy obudził mnie dźwięk sms-a

Otwórz balkon ;)

Szybko zerwałam się z łóżka i podeszłam do drzwi balkonowych. Ujżałam Justina szczrzącego się od ucha do ucha z różą w ręku. Uśmiechnęłam się sie niego i otworzyłam mu drzwi. Bez zastanowienia, wszedł do mojego pokoju ,wpijając się w moje usta. Po chwili oderwał się odemnie.
     -Witam skarbie- powiedział, jeszcze raz mnie całując i podając mi różę
     -No witam-uśmiechnęłam się- a z jakiej okazji ta róża?-zapytałam zaciekawiona
     -To już nie można dac swojej najukochańszej dziewczynie róży? Tak bez okazji, chciałem zrobić coś miłego- uśmiechnął się i usiadł na łóżku. Odłożyłam różę na biórko i podeszłam do niego. Mocno się do niego wtuliłam. Jus tylko się zaśmiał i położył. Teraz leżałam na nim mocno się w niego wtulając,a on jeździł dłońmi po moich plecach. Po chwil oderwałam się od niego i wpiłam się w jego usta. Nie zwlekał z odwzajemnieniem pocałunku. Ten niewinny całus szybko przerodził się w coś więcej. Justin obrucił nas tak ,że teraz to on leżał na mnie. Wsadził ręce pod moją bluzkę i gładził mój brzuch. Jeździłam dłońmi po jego wyrzeźbionej klacie ,zjeżdżając coraz niżej, aż natchnęłam się na koniec koszulki. Zwinnym ruchem ściągnęłam ją z niego. Nie wiedziałam co się działo ,ale z każdym jego pocałunkiem i dotykiem stawałam się bardziej napalona.  Dotykałam jego rozpalonej skóry ,a Jus ściągnął ze mnie bluzkę. Pocałunkami zjechał na moją szyję i lekko ją ssał, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Zjechał pocałunkami na mój dekold. Cicho pojękiwałam i wsunęłam swoje dłonie we włosy Justina. Poczułam na moim udzie lekkie wybrzuszenie. Czerwony alarm włączył się w mojej głowie. Jus nie przestawał mnie całować i dotykać.
     -Justin-bardziej wyjęczałam ,gdyż ten cały czas ssał i lizał moją skórę na szyi i dekoldzie- Justin, nie mogę, nie teraz- lekko go odepchnęłam ,tak by przestał mnie całować. Spojrzał na mnie ,widać było ,że był npalony ,ale nie byłam jeszcze gotowa- przepraszam kochanie ,ale nie jestem gotowa, przepraszam- cały czas go przepraszałam czując się winna ,że przerwałam tak wspaniałą chwilę i go zawiodłam. Widziałam zawód w jego oczach.
     -Nic się nie stało ,kochanie. Poczekamy tyle ile będzie trzeba- uśmiechnął się, pocałował mnie delikatnie i zszedł ze mnie. Ubrał swoją koszulkę i podał mi moją. Założyłam ją i nadal czułam się głupio ,że to przerwałam. Odwróciłam się od niego plecami i siedziałam ze spuszczoną głową.
     -Co się stało?-zapytał i przytulił się do moich pleców
     -Nic ,poprostu czuję się trochę głupio ,że to przerwałam-powiedziałam lekko zawstydzona. Jus obrócił mnie twarzą do siebie i złapał moją twarz w swoje dłonie.
     -Nie przejmuj się tym, poczekamy z tym ile będzie trzeba- uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił.
     -Dziękuję- odparłam i pocałowałam go.
 Położyliśmy się wtuleni do siebie i oglądaliśmy w spokoju telewizję. Cieszę się ,że Justin jest taki wyrozumiały i nie naciska na mnie, chociaż wiem ,że jest to dla niego trudne ,bo nie uprawiał seksu od dłuższego czasu. Kocham go naprawdę mocno i nigdy nie chcę go stracić.

__________________________

Witajcie :)

Jak podoba się Wam rozdział 12? Wiem ,że jest do chrzanu ,ale pisałam go prawie zasypiając. Pezepraszam za błędy i wszystko inne.
Chciałam dodać rozdział, bo w poniedziałek znowu wyjeżdżam na 12 dni i kolejny pojawi się dopiero po 24 sierpnia.

Jeśli przeczytałeś rozdział to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Naprawdę dopingują do dalszego pisania. :>

 Do następnego ;*