Po
wyjściu z samochodu złapaliśmy się za dłonie i spletliśmy nasze palce razem.
Jeszcze nigdy nie byłam taka zestresowana. Już jak szliśmy w stronę wejścia do szkoły
,ludzie się na nas patrzyli ze zszokowanymi minami, szeptali coś do siebie.
Miny niektórych były strasznie zabawne. Po wejściu do szkoły nie było inaczej.
Ludzie szeptali ,stali jak wtyci i nie mogli uwierzyć ,że ja i Justin jesteśmy
parą. Gdy szliśmy w stronę naszych szafek ,spojrzałam na Justina. Byłam ciekawa
czy był tak samo zdenerwowany jak ja. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech i
miał głowę uniesioną w górę. Zdecydowanie nie przejmował się tymi ludźmi. Więc
jak on się tym nie przejmuje ,to dlaczego ja mam się tym przejmować? Justin
spojrzał się na mnie i złapaliśmy na chwilkę kontakt wzrokowy. Odrazu na mojej
twarzy pojawił się ogromny uśmiech i nie przejmowałam się już ludźmi tak
bardzo. Doszliśmy do mojej szafki ,a Justin wręcz wpił się w moje usta swoimi i
przycisnął mnie swoim ciałem do szafek. Byłam zszokowana ,ale odwzajemniłam
pocałunek. Pocałunek był bardzo namiętny, po chwili nasze języki się spotkały i
tworzyły ‘jedność’. Czułam się jakby nie było tam tych wszystkich gapiów. Tylko
ja i Justin. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
-Co to miało być?-powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie to ,że mi się nie podobało ,ale muszę przyznać ,że mnie tym zaskoczył.
-A to już nie można pocałować swojej dziewczyny?-powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
-Oczywiście ,że można. Ale trochę mnie zaskoczyłeś-powiedziałam również z uśmiechem na ustach
-Co to miało być?-powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Nie to ,że mi się nie podobało ,ale muszę przyznać ,że mnie tym zaskoczył.
-A to już nie można pocałować swojej dziewczyny?-powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
-Oczywiście ,że można. Ale trochę mnie zaskoczyłeś-powiedziałam również z uśmiechem na ustach
-Pocałunki z zaskoczenia są
najlepsze-figlarny uśmiech nie zchodził z jego twarzy. Byliśmy strasznie blisko
siebie, ale nie przeszkadzało nam to. Zaśmiałam się tylko z jego odpowiedzi i
już chciałam coś odpowiedzieć ,ale ktoś mi przerwał
-Co to do cholerz ma być?!- wykrzyczała i stanęła między nami. Oczywiści kto to był? Tak zgadliście, była to Natalie. Plus była strasznie wkurwiona i zdezorientowana. Był to dość zabawny widok ,ale trochę się jej obawiałam.
-Nie twój zasrany interes, Natalie!-warknął Justin. Jeszcze nie widziałam żeby tak krzyczał na kogoś.
-Więc teraz zadajesz się z tą szmatą? Co dobra w łóżku jest?-powiedziała kpiąco.
-A co zazdrosna jesteś ,że ciebie nigdy nie poprosiłem o chodzenie? Sory ,ale potrzebowałem cię tylko do jednej rzeczy. Przykro mi ,a teraz spadaj i zostaw nas w spokoju!- naprawdę jeszcze nigdy nie słyszałam by Jus był dla kogoś taki chamski. Widać było ,że te słowa ją dotknęły, bo na chwilę ucichła ,a potem podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy
-Jeszcze cię zniszczę, dziwko. Ze mną się nie zadziera-powiedziała szeptem tak bym tylko ja usłyszała. Nie odpowiedziałam nic ,tylko pewnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam by zobaczyła ,że się jej boję, chociaż w środku bałam się co planuje. Po chwili odeszła ze swoimi ‘przyjaciółkami’.
-Wszystko dobrze, kochanie?-podszedł blisko mnie i zapytał troskliwie
-Tak, wszystko dobrze –uśmiechnęłam się słabo- dziękuję- dodałam poczym musnęłam jego usta.
-Nie ma za co, zawsze będę cię bronił-uśmiechnął się pokazując szereg swoich bialutkich zębów- teraz odprowadzę cię pod klasę.- nic nie odpowiedziałam tylko złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę klasy. Gdy już tam doszliśmy ,podeszła do nas wesolutka Kate i się z nami przywitała.
-Cześć- jeszcze nigdy nie widziałąm jej takiej uśmiechniętej, ale lepsze to niż żeby się na wszystkich darła, a potrafi to zrobić. Ona potrafi wejść do szkoły i odrazu rzucać się na ludzi któży nawet na nią nie spojrzeli ani nic. Ale taka już jest Kate.
-Cześć, co tam?-spytałam odwzajemniając uśmiech
-Um, to ja was zostawię na chwilę same- powiedział Jus ,pocałował mnie i podszedł do swoich kumpli
-Czyli ,że to prawda ,że ty i Justin jesteście razem?- była strasznie podekscytowana
-Tak- lekko się zarumieniłam
-O Matko, nawet nie wiesz jak się cieszę!-pisnęła
-Ćśśś- uciszyłam ją trochę- jesteś chyba bardziej podekscytowana tym faktem niż ja- dodałam lekko się śmiejąc
-No co?! Cieszę się ,że moja przyjaciółka ma chłopaka- uśmiech nie schodził z jej twarzy
-No dobrze, niech będzie- po tych słowach zadzwonił dzwonek i wszyscy udaliśmy się do klasy. Po paru minutach wszedł nauczyciel ,ale więcej nie pamiętam, bo moja głowa była zajęta myśleniem o czymś innym. Między innymi myślałam o tym co mogła planować Natalie i czy mówiła to wszystko na serio. Zastanawia mnie też to ,co Justin mówił o Kate ,że przyjaźniła się z Natalie. Muszę to wyjaśnić. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek ,który kończył lekcję.
Dzień w szkole minął w mierę szybko. Ogólnie to polegał on na obściskiwaniu się z Justinem, gadaniem z Kate i unikaniu zabijającego wzroku Natalie.
Wyszliśmy z Justinem i Kate ze szkoły.
-Wydaję mi się ,że masz podwózkę do domu- powiedziała uśmiechnięta Kate.
-Tak ,zajmę się nią- powiedział z figlarnym uśmieszkiem. Ja cały czas tylko się uśmiechałam i rumieniłam, jak zawsze z resztą.
-Ok, to ja spadam- powiedziała poczym przytuliła mnie i Jusa i poszła do swojego samochodu.
-Co to do cholerz ma być?!- wykrzyczała i stanęła między nami. Oczywiści kto to był? Tak zgadliście, była to Natalie. Plus była strasznie wkurwiona i zdezorientowana. Był to dość zabawny widok ,ale trochę się jej obawiałam.
-Nie twój zasrany interes, Natalie!-warknął Justin. Jeszcze nie widziałam żeby tak krzyczał na kogoś.
-Więc teraz zadajesz się z tą szmatą? Co dobra w łóżku jest?-powiedziała kpiąco.
-A co zazdrosna jesteś ,że ciebie nigdy nie poprosiłem o chodzenie? Sory ,ale potrzebowałem cię tylko do jednej rzeczy. Przykro mi ,a teraz spadaj i zostaw nas w spokoju!- naprawdę jeszcze nigdy nie słyszałam by Jus był dla kogoś taki chamski. Widać było ,że te słowa ją dotknęły, bo na chwilę ucichła ,a potem podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy
-Jeszcze cię zniszczę, dziwko. Ze mną się nie zadziera-powiedziała szeptem tak bym tylko ja usłyszała. Nie odpowiedziałam nic ,tylko pewnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam by zobaczyła ,że się jej boję, chociaż w środku bałam się co planuje. Po chwili odeszła ze swoimi ‘przyjaciółkami’.
-Wszystko dobrze, kochanie?-podszedł blisko mnie i zapytał troskliwie
-Tak, wszystko dobrze –uśmiechnęłam się słabo- dziękuję- dodałam poczym musnęłam jego usta.
-Nie ma za co, zawsze będę cię bronił-uśmiechnął się pokazując szereg swoich bialutkich zębów- teraz odprowadzę cię pod klasę.- nic nie odpowiedziałam tylko złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę klasy. Gdy już tam doszliśmy ,podeszła do nas wesolutka Kate i się z nami przywitała.
-Cześć- jeszcze nigdy nie widziałąm jej takiej uśmiechniętej, ale lepsze to niż żeby się na wszystkich darła, a potrafi to zrobić. Ona potrafi wejść do szkoły i odrazu rzucać się na ludzi któży nawet na nią nie spojrzeli ani nic. Ale taka już jest Kate.
-Cześć, co tam?-spytałam odwzajemniając uśmiech
-Um, to ja was zostawię na chwilę same- powiedział Jus ,pocałował mnie i podszedł do swoich kumpli
-Czyli ,że to prawda ,że ty i Justin jesteście razem?- była strasznie podekscytowana
-Tak- lekko się zarumieniłam
-O Matko, nawet nie wiesz jak się cieszę!-pisnęła
-Ćśśś- uciszyłam ją trochę- jesteś chyba bardziej podekscytowana tym faktem niż ja- dodałam lekko się śmiejąc
-No co?! Cieszę się ,że moja przyjaciółka ma chłopaka- uśmiech nie schodził z jej twarzy
-No dobrze, niech będzie- po tych słowach zadzwonił dzwonek i wszyscy udaliśmy się do klasy. Po paru minutach wszedł nauczyciel ,ale więcej nie pamiętam, bo moja głowa była zajęta myśleniem o czymś innym. Między innymi myślałam o tym co mogła planować Natalie i czy mówiła to wszystko na serio. Zastanawia mnie też to ,co Justin mówił o Kate ,że przyjaźniła się z Natalie. Muszę to wyjaśnić. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek ,który kończył lekcję.
Dzień w szkole minął w mierę szybko. Ogólnie to polegał on na obściskiwaniu się z Justinem, gadaniem z Kate i unikaniu zabijającego wzroku Natalie.
Wyszliśmy z Justinem i Kate ze szkoły.
-Wydaję mi się ,że masz podwózkę do domu- powiedziała uśmiechnięta Kate.
-Tak ,zajmę się nią- powiedział z figlarnym uśmieszkiem. Ja cały czas tylko się uśmiechałam i rumieniłam, jak zawsze z resztą.
-Ok, to ja spadam- powiedziała poczym przytuliła mnie i Jusa i poszła do swojego samochodu.
-Co
miałeś na myśli mówiąc ,że się mną zajmiesz?-zapytałam z cwaniackim uśmieszkiem
powili udając się w stronę samochodu Justina
-Zobaczysz- szepnął mi do ucha, a przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Zarumieniłam się i opuściłam głowę na du ,by Jus tego nie zobaczył
-Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz-powiedział z figlarnym uśmiechem
-Oj, zamknij się- zaśmiałam się ,na co Justin mi zawtórował i otworzył mi drzwi do samochodu. Zajełam swoje miejsce i czekałam aż on zrobi to samo. Wszedł do samochodu ,odpalił silnik i ruszył ze szkolengo parkinku. Jechaliśmy cały czas się z czegoś śmiejąc i śpiewając piosenki ,które leciały w radio. Po szkole nie chcieliśmy jechać do domów ,więc postanowiliśmy pojechać nad nasze ulubione jeziorko. Napisałam do mamy sms-a ,by znowu się nie martwiła. Po dojechaniu na miejsce ,opuściliśmy samochód i ruszyliśmy w stronę jeziora, cały czas trzymając się za ręce. Usiedliśmy na ławce, Justin wziął mnie na kolana ,a ja wtuliłam się w jego tors. Siedzieliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało nam to. Cieszyliśmy się z każdej spędzonej minuty razem. W głowie dręczyło mnie ,gdzie pracuje Justin. Nie wiedziałam czy o to pytać czy nie, ale jak zwykle moja ciekawość przejęła górę.
-Justin...
-Hm?
-Mogę cię o coś zapytać?-zapytałam niepewnie
-Pewnie- odpowiedział pewnie i uśmiechnął się ,dodając mi otuchy
-B-bo ja... Um.. ,chciałam się zapytać gdzie pracujesz? Mówiłeś ,że pomagasz mamie i gdzieś dorabiasz, ale zawsze jak o to pytam ,zmieniasz temat- jego twarz momentalnie spowarzniała,a ciało napięło się. Niepotrzebnie się o to pytałam...
-To niewarzne, skarbie- lekko się uśmiechnął- nie przejmuj się tym- pocałował mnie w czoło, ale jego ciało nadal było spięte. Jednak jestem zdeterminowana się dowiedzieć o jego pracy. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie mój chłopak pracuje, czyż nie?
-Zawsze tak mówisz. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie pracuje mój cłopak- powiedziałam lekko zirytowana i mogłam zauwarzyć po wyrazie jego twarzy jak robi się troszkę zły. Zciągnął mnie ze swoich kolan i posadził na ławce, poczym sam wstał. Przetarł twarz dłońmi i odwrócił się do mnie
-Naprawdę nie musisz się martwić. Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie- przestraszyłam się lekko, Im mniej wiesz tym lepiej? O co chodzi? Naprawdę zaczęłam się bać. Co to może być za praca?
-Ale Justin...-chciałam coś powiedzieć ,ale Jus przerwał mi krzykiem
-Nie!-krzyknął i złapał mnie mocno za przedramienia- To nie jest Twój zasrany biznes!. Zrozumiano?!-jego oczy były wręcz czarne ,a ja naprawde zaczęłam się go obawiać. To nie był mój Justin. Był to ktoś inny. Złość aż z niego kipiała - Zapytałem czy zrozumiano?!-znowu podniusł głos i zacisnął uścisk na przedramionach. Pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku. Ból był okropny. Pokiwałam tylko twierdząco głową.- To dobrze- puścił mnie ,a ja odsunęłam się od niego. Nie mogłam uwierzyć ,że tak potrafi zmienić mu się nastruj. Szybko się odwróciłam i poszłam ,chcąc znaleźć się jak najszybciej w domu. Szłam tak szybko jak potrafiłam
-Zobaczysz- szepnął mi do ucha, a przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Zarumieniłam się i opuściłam głowę na du ,by Jus tego nie zobaczył
-Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz-powiedział z figlarnym uśmiechem
-Oj, zamknij się- zaśmiałam się ,na co Justin mi zawtórował i otworzył mi drzwi do samochodu. Zajełam swoje miejsce i czekałam aż on zrobi to samo. Wszedł do samochodu ,odpalił silnik i ruszył ze szkolengo parkinku. Jechaliśmy cały czas się z czegoś śmiejąc i śpiewając piosenki ,które leciały w radio. Po szkole nie chcieliśmy jechać do domów ,więc postanowiliśmy pojechać nad nasze ulubione jeziorko. Napisałam do mamy sms-a ,by znowu się nie martwiła. Po dojechaniu na miejsce ,opuściliśmy samochód i ruszyliśmy w stronę jeziora, cały czas trzymając się za ręce. Usiedliśmy na ławce, Justin wziął mnie na kolana ,a ja wtuliłam się w jego tors. Siedzieliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało nam to. Cieszyliśmy się z każdej spędzonej minuty razem. W głowie dręczyło mnie ,gdzie pracuje Justin. Nie wiedziałam czy o to pytać czy nie, ale jak zwykle moja ciekawość przejęła górę.
-Justin...
-Hm?
-Mogę cię o coś zapytać?-zapytałam niepewnie
-Pewnie- odpowiedział pewnie i uśmiechnął się ,dodając mi otuchy
-B-bo ja... Um.. ,chciałam się zapytać gdzie pracujesz? Mówiłeś ,że pomagasz mamie i gdzieś dorabiasz, ale zawsze jak o to pytam ,zmieniasz temat- jego twarz momentalnie spowarzniała,a ciało napięło się. Niepotrzebnie się o to pytałam...
-To niewarzne, skarbie- lekko się uśmiechnął- nie przejmuj się tym- pocałował mnie w czoło, ale jego ciało nadal było spięte. Jednak jestem zdeterminowana się dowiedzieć o jego pracy. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie mój chłopak pracuje, czyż nie?
-Zawsze tak mówisz. Chyba mam prawo wiedzieć ,gdzie pracuje mój cłopak- powiedziałam lekko zirytowana i mogłam zauwarzyć po wyrazie jego twarzy jak robi się troszkę zły. Zciągnął mnie ze swoich kolan i posadził na ławce, poczym sam wstał. Przetarł twarz dłońmi i odwrócił się do mnie
-Naprawdę nie musisz się martwić. Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie- przestraszyłam się lekko, Im mniej wiesz tym lepiej? O co chodzi? Naprawdę zaczęłam się bać. Co to może być za praca?
-Ale Justin...-chciałam coś powiedzieć ,ale Jus przerwał mi krzykiem
-Nie!-krzyknął i złapał mnie mocno za przedramienia- To nie jest Twój zasrany biznes!. Zrozumiano?!-jego oczy były wręcz czarne ,a ja naprawde zaczęłam się go obawiać. To nie był mój Justin. Był to ktoś inny. Złość aż z niego kipiała - Zapytałem czy zrozumiano?!-znowu podniusł głos i zacisnął uścisk na przedramionach. Pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku. Ból był okropny. Pokiwałam tylko twierdząco głową.- To dobrze- puścił mnie ,a ja odsunęłam się od niego. Nie mogłam uwierzyć ,że tak potrafi zmienić mu się nastruj. Szybko się odwróciłam i poszłam ,chcąc znaleźć się jak najszybciej w domu. Szłam tak szybko jak potrafiłam
-Emily! Czekaj!-krzyknął ,a ja nie przerywałam mojego marszu- Emily,
poczekaj- powiedział gdy mnie dogonił i lekko złapał za nadgarstki abym sie
odwróciła- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpilo, nie chciałem cię
skrzywdzić- jego przeprszające oczy spotkały się z moimi lekko przestraszonymi-
Kochanie, nie bój się mnie- przytulił mnie mocno ,a ja nie wiedziałam czy
zostać czy ucieknąć. Wybrałam pierwszą opcję. Wtuliłam się do niego- Naprawdę
przepraszam, zdenerwowałem się, nie lubię rozmawiać o mojej pracy- dodał
zatroskanym głosem
-Co może być tak strasznego w tej pracy ,że tak się złościsz?-zapytałam lekko obawiona jego reakcji. Jus westchnął
-Opowiem ci o mojej pracy w swoim czasie. Narazie nie chcę cię martwić. Prosze zaufaj mi i nie ciągnijmy tego tematu narazie-pokiwałam tylko twierdząco głową i mocno się w niego wtuliłam. Nie chciałam drążyć tego tematu. Nie chciałam aby znowu wybuchł. Jeszcze chwilę tak staliśmy tak jeszcze przez chwilę poczym postanowiliśmy wrócić do domu. Jechaliśmy w ciszy. Nagle Justin położył swoją rękę na moim kolanie i spojrzał na mnie lekko zmartwiony
-Wszystko w porządku, skarbie?- lekko ścisnął moje kolano i zaczął jeździć ręką po moim udzie
-Tak wszystko jest dobrze- uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. Po paru minutach dojechaliśym pod mój dom.
-Dziękuję za podwózkę-uśmiechnełam się i pocałowałam go w usta. Czułam jak Jus uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ,pożegnałam się i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu i odrazu udałam się do swojego pokoju. Byłam zmęczona tym dniem. Poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam w dres poczym wyszłam z pomieszczenia, udając się do łóżka. Sprawdziłam co się dzieje na twitterze i facebooku, poczym odłożyłam laptopa i napisałam do Justina
-Co może być tak strasznego w tej pracy ,że tak się złościsz?-zapytałam lekko obawiona jego reakcji. Jus westchnął
-Opowiem ci o mojej pracy w swoim czasie. Narazie nie chcę cię martwić. Prosze zaufaj mi i nie ciągnijmy tego tematu narazie-pokiwałam tylko twierdząco głową i mocno się w niego wtuliłam. Nie chciałam drążyć tego tematu. Nie chciałam aby znowu wybuchł. Jeszcze chwilę tak staliśmy tak jeszcze przez chwilę poczym postanowiliśmy wrócić do domu. Jechaliśmy w ciszy. Nagle Justin położył swoją rękę na moim kolanie i spojrzał na mnie lekko zmartwiony
-Wszystko w porządku, skarbie?- lekko ścisnął moje kolano i zaczął jeździć ręką po moim udzie
-Tak wszystko jest dobrze- uśmiechnęłam się lekko, co odwzajemnił. Po paru minutach dojechaliśym pod mój dom.
-Dziękuję za podwózkę-uśmiechnełam się i pocałowałam go w usta. Czułam jak Jus uśmiecha się przez pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ,pożegnałam się i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu i odrazu udałam się do swojego pokoju. Byłam zmęczona tym dniem. Poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam w dres poczym wyszłam z pomieszczenia, udając się do łóżka. Sprawdziłam co się dzieje na twitterze i facebooku, poczym odłożyłam laptopa i napisałam do Justina
Śpij dobrze, kochanie <3
Nie czekałam długo na odpowiedź, bo już po niespełna jednej minucie dostałam od niego sms-a
Ty też, skarbie. Śnij o mnie ;) <3
Już nic nie odpisałam. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, zgasiłam lampkę ,wtuliłam się w mięciutkie poduszki i nakryłam cieplutką kołderką. Po paru sekundach odpłynęłam w głeboki sen.
~*~
Już sobota. O tak! Szybko minął ten tydzień. I bardzo dobrze. W szkole Natalie była spokojna. Aż za spokojna. Coś czuje ,że to tylko cisza przed burzą. Ale nie przejmowałam się tym. Z Justinem układa mi się bardzo dobrze. Nie rozmawialiśmy o jego pracy i cieszyliśmy się sobą.
Leżałam znudzona na łóżku i oglądałam jakieś powtórki róznych programów. Już zasypiałam z tych nudów, kiedy obudził mnie dźwięk sms-a
Otwórz balkon ;)
Szybko zerwałam się z łóżka i podeszłam do drzwi balkonowych. Ujżałam Justina szczrzącego się od ucha do ucha z różą w ręku. Uśmiechnęłam się sie niego i otworzyłam mu drzwi. Bez zastanowienia, wszedł do mojego pokoju ,wpijając się w moje usta. Po chwili oderwał się odemnie.
-Witam skarbie- powiedział, jeszcze raz mnie całując i podając mi różę
-No witam-uśmiechnęłam się- a z jakiej okazji ta róża?-zapytałam zaciekawiona
-To już nie można dac swojej najukochańszej dziewczynie róży? Tak bez okazji, chciałem zrobić coś miłego- uśmiechnął się i usiadł na łóżku. Odłożyłam różę na biórko i podeszłam do niego. Mocno się do niego wtuliłam. Jus tylko się zaśmiał i położył. Teraz leżałam na nim mocno się w niego wtulając,a on jeździł dłońmi po moich plecach. Po chwil oderwałam się od niego i wpiłam się w jego usta. Nie zwlekał z odwzajemnieniem pocałunku. Ten niewinny całus szybko przerodził się w coś więcej. Justin obrucił nas tak ,że teraz to on leżał na mnie. Wsadził ręce pod moją bluzkę i gładził mój brzuch. Jeździłam dłońmi po jego wyrzeźbionej klacie ,zjeżdżając coraz niżej, aż natchnęłam się na koniec koszulki. Zwinnym ruchem ściągnęłam ją z niego. Nie wiedziałam co się działo ,ale z każdym jego pocałunkiem i dotykiem stawałam się bardziej napalona. Dotykałam jego rozpalonej skóry ,a Jus ściągnął ze mnie bluzkę. Pocałunkami zjechał na moją szyję i lekko ją ssał, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Zjechał pocałunkami na mój dekold. Cicho pojękiwałam i wsunęłam swoje dłonie we włosy Justina. Poczułam na moim udzie lekkie wybrzuszenie. Czerwony alarm włączył się w mojej głowie. Jus nie przestawał mnie całować i dotykać.
-Justin-bardziej wyjęczałam ,gdyż ten cały czas ssał i lizał moją skórę na szyi i dekoldzie- Justin, nie mogę, nie teraz- lekko go odepchnęłam ,tak by przestał mnie całować. Spojrzał na mnie ,widać było ,że był npalony ,ale nie byłam jeszcze gotowa- przepraszam kochanie ,ale nie jestem gotowa, przepraszam- cały czas go przepraszałam czując się winna ,że przerwałam tak wspaniałą chwilę i go zawiodłam. Widziałam zawód w jego oczach.
-Nic się nie stało ,kochanie. Poczekamy tyle ile będzie trzeba- uśmiechnął się, pocałował mnie delikatnie i zszedł ze mnie. Ubrał swoją koszulkę i podał mi moją. Założyłam ją i nadal czułam się głupio ,że to przerwałam. Odwróciłam się od niego plecami i siedziałam ze spuszczoną głową.
-Co się stało?-zapytał i przytulił się do moich pleców
-Nic ,poprostu czuję się trochę głupio ,że to przerwałam-powiedziałam lekko zawstydzona. Jus obrócił mnie twarzą do siebie i złapał moją twarz w swoje dłonie.
-Nie przejmuj się tym, poczekamy z tym ile będzie trzeba- uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił.
-Dziękuję- odparłam i pocałowałam go.
Położyliśmy się wtuleni do siebie i oglądaliśmy w spokoju telewizję. Cieszę się ,że Justin jest taki wyrozumiały i nie naciska na mnie, chociaż wiem ,że jest to dla niego trudne ,bo nie uprawiał seksu od dłuższego czasu. Kocham go naprawdę mocno i nigdy nie chcę go stracić.
__________________________
Witajcie :)
Jak podoba się Wam rozdział 12? Wiem ,że jest do chrzanu ,ale pisałam go prawie zasypiając. Pezepraszam za błędy i wszystko inne.
Chciałam dodać rozdział, bo w poniedziałek znowu wyjeżdżam na 12 dni i kolejny pojawi się dopiero po 24 sierpnia.
Jeśli przeczytałeś rozdział to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Naprawdę dopingują do dalszego pisania. :>
Do następnego ;*
Już sobota. O tak! Szybko minął ten tydzień. I bardzo dobrze. W szkole Natalie była spokojna. Aż za spokojna. Coś czuje ,że to tylko cisza przed burzą. Ale nie przejmowałam się tym. Z Justinem układa mi się bardzo dobrze. Nie rozmawialiśmy o jego pracy i cieszyliśmy się sobą.
Leżałam znudzona na łóżku i oglądałam jakieś powtórki róznych programów. Już zasypiałam z tych nudów, kiedy obudził mnie dźwięk sms-a
Otwórz balkon ;)
Szybko zerwałam się z łóżka i podeszłam do drzwi balkonowych. Ujżałam Justina szczrzącego się od ucha do ucha z różą w ręku. Uśmiechnęłam się sie niego i otworzyłam mu drzwi. Bez zastanowienia, wszedł do mojego pokoju ,wpijając się w moje usta. Po chwili oderwał się odemnie.
-Witam skarbie- powiedział, jeszcze raz mnie całując i podając mi różę
-No witam-uśmiechnęłam się- a z jakiej okazji ta róża?-zapytałam zaciekawiona
-To już nie można dac swojej najukochańszej dziewczynie róży? Tak bez okazji, chciałem zrobić coś miłego- uśmiechnął się i usiadł na łóżku. Odłożyłam różę na biórko i podeszłam do niego. Mocno się do niego wtuliłam. Jus tylko się zaśmiał i położył. Teraz leżałam na nim mocno się w niego wtulając,a on jeździł dłońmi po moich plecach. Po chwil oderwałam się od niego i wpiłam się w jego usta. Nie zwlekał z odwzajemnieniem pocałunku. Ten niewinny całus szybko przerodził się w coś więcej. Justin obrucił nas tak ,że teraz to on leżał na mnie. Wsadził ręce pod moją bluzkę i gładził mój brzuch. Jeździłam dłońmi po jego wyrzeźbionej klacie ,zjeżdżając coraz niżej, aż natchnęłam się na koniec koszulki. Zwinnym ruchem ściągnęłam ją z niego. Nie wiedziałam co się działo ,ale z każdym jego pocałunkiem i dotykiem stawałam się bardziej napalona. Dotykałam jego rozpalonej skóry ,a Jus ściągnął ze mnie bluzkę. Pocałunkami zjechał na moją szyję i lekko ją ssał, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Zjechał pocałunkami na mój dekold. Cicho pojękiwałam i wsunęłam swoje dłonie we włosy Justina. Poczułam na moim udzie lekkie wybrzuszenie. Czerwony alarm włączył się w mojej głowie. Jus nie przestawał mnie całować i dotykać.
-Justin-bardziej wyjęczałam ,gdyż ten cały czas ssał i lizał moją skórę na szyi i dekoldzie- Justin, nie mogę, nie teraz- lekko go odepchnęłam ,tak by przestał mnie całować. Spojrzał na mnie ,widać było ,że był npalony ,ale nie byłam jeszcze gotowa- przepraszam kochanie ,ale nie jestem gotowa, przepraszam- cały czas go przepraszałam czując się winna ,że przerwałam tak wspaniałą chwilę i go zawiodłam. Widziałam zawód w jego oczach.
-Nic się nie stało ,kochanie. Poczekamy tyle ile będzie trzeba- uśmiechnął się, pocałował mnie delikatnie i zszedł ze mnie. Ubrał swoją koszulkę i podał mi moją. Założyłam ją i nadal czułam się głupio ,że to przerwałam. Odwróciłam się od niego plecami i siedziałam ze spuszczoną głową.
-Co się stało?-zapytał i przytulił się do moich pleców
-Nic ,poprostu czuję się trochę głupio ,że to przerwałam-powiedziałam lekko zawstydzona. Jus obrócił mnie twarzą do siebie i złapał moją twarz w swoje dłonie.
-Nie przejmuj się tym, poczekamy z tym ile będzie trzeba- uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił.
-Dziękuję- odparłam i pocałowałam go.
Położyliśmy się wtuleni do siebie i oglądaliśmy w spokoju telewizję. Cieszę się ,że Justin jest taki wyrozumiały i nie naciska na mnie, chociaż wiem ,że jest to dla niego trudne ,bo nie uprawiał seksu od dłuższego czasu. Kocham go naprawdę mocno i nigdy nie chcę go stracić.
__________________________
Witajcie :)
Jak podoba się Wam rozdział 12? Wiem ,że jest do chrzanu ,ale pisałam go prawie zasypiając. Pezepraszam za błędy i wszystko inne.
Chciałam dodać rozdział, bo w poniedziałek znowu wyjeżdżam na 12 dni i kolejny pojawi się dopiero po 24 sierpnia.
Jeśli przeczytałeś rozdział to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Naprawdę dopingują do dalszego pisania. :>
Do następnego ;*
rozdział zajebisty ! :) czekam na kolejny :) pozdrawiam i życzę udanego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super :)
OdpowiedzUsuńCzekam nn.
Rozdział jak zawsze havjfwebkfbewf.!
OdpowiedzUsuńZalukaj do mnie.To dla mnie ważne.
http://how-love-monster.blogspot.com/
http://die-in-your-arms-sweetheart.blogspot.com/
Rozdział asdfghjkl !
OdpowiedzUsuńTa praca Jus'a to pewnie jakiś gang xD
Czekam na nn;]
KOCHAM KOCHAM KOCHAM <33!
OdpowiedzUsuńKlaudia, nie wiedziałam, ze ty taką fantazję rozbudowaną masz, zwłaszcza w scenach pocałunków i (prawie) łóżkowych ;p
OdpowiedzUsuń