środa, 31 lipca 2013

Rozdział 11


Czy Justin Bieber właśnie powiedział ,że mnie kocha? Czy to sen? Nie mogę w to uwierzyć. Flirciarz, kobieciarz, który każdej nocy miał inną dziewczynę, powiedział MI, Emily Stan ,zwykłej dziewczynie z Polski, która zgubiła się w tym świecie i próbuje znaleźć sobie na nim jakieś miejsce powiedział ,że mnie kocha. Szalone ,prawda?
Pewnie dużo go to kosztowało. Wątpię żeby mówił to wcześniej jakiejś dziewczynie (oprócz swojej mamie ,jak przypuszczam). Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Też go kocham, ale boję się mu o tym powiedzieć. Nie wiem czego się boję, może tego ,że... ugh. Nie wiem ,poprostu jestem tchórzem. Boję się wyznać to co czuję.
Jestem dziwna. Moja mina w tamtym momencie była bezcenna...
     -Justin, j-ja...- nie dane było mi dokończyć

     -Rozumiem, nie czujesz tego samego co ja.-powiedział ,a na jego twarzy widać było smutek i rozczarowanie- J-ja przepraszam, nie powinienem ci tego mówić, zrobiłem z siebie tylko głupka-dodał zrezygnowany i zaczął iść.
Zrób coś Emily! Przecież go kochasz! Nie daj mu odejść! głos w mojej głowie karcił mnie, kazał mi coś zrobić. Ale co ja mam zrobić? Dalej Emily wymyśl coś! Rusz głową.
No dalej, najwyższa pora użyć mózgu!
     - Justin! Czekaj!- krzyknęłam i zaczęłam biec w jego strone. Zaczął się odwracać ,a ja wręcz zaatakowałam jego usta swoimi. Był zszokowany ,ale nie musiałam długo czekać aby odwzajemnił pocałunek. Położyłam dłonie na jego karku i wplotłam palce w jego włosy. Justin jeździł dłońmi po moich plecach. Pocałunek był namiętny. Całowaliśmy się tak jakby świat miał się zaraz skończyć i mielibyśmy zostać oderwani od siebie już na zawsze. Justin przeciągnął swoim językiem po mojej wardze, nie czekał długo na pozwolenie. Gdy tylko rozchyliłam wargi ,jego język znalazł się w moich ustach. Już po chwili nasze języki tworzyły 'jedność'. Czułam się niesamowicie. Całowaliśmy się już wcześniej ,ale ten pocałunek to było coś innego, wyjątkowego. Czułam się jakby jakieś fajerwerki latały wokół nas. Nie liczyło się już nawet to ,że staliśmy w ciemnym i niebezpiecznym lesie. Przy nim czułam się bezpiecznie. Powoli zaczynało brakować nam tchu. Oderwaliśmy się od siebie i zaczeliśmy głośno oddychać. Nasze czoła się stykały i nadal mieliśmy zamknięte oczy. Chcieliśmy rozkoszować się tą chwilą.
     -Też cię kocham- dodałam gdy mój oddech się uregulował. Otworzyliśmy oczy , na twarzy Justina pojawił się wielki uśmiech. Uśmiech który tak bardzo kocham. Justin strasznie mocno mnie do siebie przytulił.
     -Jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie, nigdy nie mówiłem żadnej dziewczynie ,że ją kocham, potrzebowałem ich tylko do jednej rzeczy, ale ty pokazałaś mi, co to miłość, chcę cię chronić i być z tobą już na zawsze.- powiedział poczym pocałował mnie, był to krótki ,ale oddający całą miłość pocałunek.
     -Muszę się przyznać ,że jesteś moim pierwszym chłopakiem, zawsze wolałam ich unikać i nie mogłam zaufać, bałam się ,że któryś mnie zrani. Ale przy tobie czuję się bezpiecznie, wiem ,że mnie nie skrzywdzisz i ufam ci najbardziej na świecie. Przez ten krótki czas pokazałeś mi czym jest szczęście. Dzięki tobie się uśmiecham- powiedziałam lekko go całując poczym wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Staliśmy i patrzeliśmy sobie w oczy. Jego karmelowe oczy są przepiękne, mogłabym się w nie wpatrywać wieczność.
     -Chodź, odwiozę cię do domu- powiedział, przerywając ciszę. Uśmiechnęłam się tylko i chwyciłam jego dłoń, a on splutł nasze palce. Po chwili ,doszliśmy do jego smochodu. Uśmiechy nie schodziły nam z twarz. Jus otworzył mi drzwi od strony pasażera, szybko wślizgnęłam się na swoje miejsce szepcząc ‘dziękuję’. Justin zamknął moje drzwi i szybko wszedł na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszyliśmy. Postanowiłam sprawdzić telefon. I jak się nie myliłam było tam 33 nie odebranych połączeń od mamy i 21 od Justina (pewnie nie mógł mnie znaleźć w tym lesie). Kurde, muszę szybko zadzwonić do mamy i jakoś się wytłumaczyć, bo inaczej da mi szlaban do trzydziestki! Wykręciłam numer mojej mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrała po pierwszym sygnale. Naprawdę się martwiła.
     -Emily! Gdzie ty jesteś?! Nie odbierasz telefonów, nie dajesz zanaku życia! Martwiłam się ,że coś ci się stało!-powiedziała niemalże na jednym wydechu
     -Mamo, spokojnie- powiedziałam najspokojniejszym głosem jakim mogłam- nic mi nie jest. Odrazu po szkole poszłam do koleżanki ,bo musiałyśmy zrobić projekt na jutro. Telefon mi się rozładował i wyłączył. Podładowałam go jej ładowarką i dopiero teraz włączyłam.-wymyśliłam jakieś żałosne kłamstwo
     -Czemu nie zadzwoniłaś jakoś wcześniej ,że do niej idziesz, albo czemu nie zadzwoniłaś na przykład od niej?- kurde, i co ja mam teraz jej powiedzieć? Dalej Emily, myśl!
     -Bo wcześniej zapomniałam, a od niej nie zadzwoniłam ,bo nie pamiętałam twojego numeru na pamięć. Mamo naprawdę się nie martw, wszystko jest ze mną dobrze.- najgłupsza wymówka na całym świecie! Tylko na tyle cię stać Emily?! Oby uwierzyła i odpuściła.
     -Ochh ,Emily. Dostanę kiedyś przez ciebie zawału serca! O której będziesz w domu?- o tak! Kupiła to! Spojrzałam na Justina, a on wyglądał na naprawdę rozbawionego, ledwo powstrzymywał się od wybuchu śmiechu. Cóż ,każdy by tak zareagował, samej chciało mi się śmiać.
     -Koleżanka właśnie odwozi mnie do domu. Niedługo będę. I jeszcze raz przepraszam ,że nie zadzwoniłam- powiedzialam błagającym głosem, by mi wybaczyła
     -Dobrze. Do zobaczenia w domu- powiedziała i rozłączyła się. Ufff... ,kocham moją mamę, szybko mi wybacza i nie złości się za długo.
Gdy skończyłam rozmawiać z mamą, Justin wybuchł śmiechem
     -Ejj, nie śmiej się- powiedziałam i lekko uderzyłam do w ramię.
     -Przepraszam ,ale to naprawdę zabawne- powiedział dalej się śmiejąc. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i spowrotem zwróciłam wzrok  na przednią szybę.
     -Oj no weź. Kochanie, nie gniewaj się. Wiesz ,że cię kocham?- powiedział już nie śmiejąc się. Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy. Nie moge się na niego długo gniewać
     -Też cię kocham- powiedziałam ze szczerym uśmiechem na twarzy.
Po chwili dojechaliśmy pod mój dom.
     -Dziękuję- szczerze się uśmiechnęłam i chciałam już wychodzić ,ale Justin mnie zatrzymał
     -A gdzie buziak na porzegnanie?-powiedział ze smutną minką. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się mimowolnie. Złożyłam na jego ustach krótkiego całusa i chciałam już się od niego oderwać ,ale najwidoczniej mu to nie pasowało ,bo mocniej mnie do siebie przycisnął i zaczął namiętnie całować. Nie powiem ,że mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie, uwielbiam się z nim całować. Po długim i namiętnym pocałunku oderwaliśmy się od siebie.
     -Teraz możesz iść- powiedział z bananem na twarzy- przyjadę jutro po ciebie i pojedziemy razem do szkoły
     -Dobrze, dziękuję-posłałam mu słodki uśmiech i wyszłam z samochodu. Pomachałam mu jeszcze i poczekałam aż odjedzie. Po chwili weszłam do domu.
     -Jestem!-krzyknęłam ,aby wszyscy mnie usłyszeli i ruszyłam w stronę salonu gdzie siedziała mama
     -Nareszcie. Nigdy więcej tak nie rób!-powiedziała mama, lekko zła ,ale szczęśliwa ,że nic mi nie jest
     -Tak wiem, przepraszam. Już więcej tak nie zrobię.-powiedziałam z uśmiechem ,aby ją uspokoić i ruszyłam do swojego pokoju. Gdy tylko weszłam ,rzuciłam się na łóżko z wielkim uśmiechem na twarzy. Cały czas nie mogę uwierzyć ,że Justin czuje to samo co ja do niego. To jest szalone. Jutro w szkole wszyscy pewnie będą o tym gadać. Ciekawe jak zareaguje Natalie? Boję się jej reakcji. Dziś pobiła mnie ,bo była zazdrosna ,że się z nim przyjaźnię ,a teraz... teraz ja i Jus jesteśmy parą. Przecież ona wpadnie w szał. Na szczęście Justin nie pozwoli mnie skrzywdzić, ale przecież nie będzie go cały czas przy mnie. On ma też swoje życie. Ma jakąś pracę, by pomódz mamie ,tylko jaką pracę? Zawsze gdy go o to pytam to zmienia temat. Przecież nie może to być jakaś straszna praca...
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu ,który oznaczał sms-a. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam wiadomość

Od Justin:
Dobranoc, kochanie. Śnij o mnie i do jutra. Xoxox
Kocham Cię xoxox

Uśmiechnęłam się do telefonu. To takie kochane. Napisał tylko po to by powiedzieć dobranoc i ,że mnie kocha.

Do Justin:
Dobranoc xoxoxoxoxox
Też Cię kocham xoxo
O któtej jutro będziesz?

Od Justin:
Będę o 7.40

Do Justin:
Okey. Dobranoc xoxo

Od Justin:
Dobranoc xoxo

Po odczytaniu ostatniej wiadomości od Justina ,poszłam do łazienki i przygotowałam się do spania. To był pełny emocji dzień. Napewno należy do tych najbardziej szalonych.
Po przygotowaniu się do spania ,położyłam się do łóżka i odrazu zasnęłam.

Justin’s POV:

Nie wieżę ,że ja i Emily jesteśmy parą. Jeszcze nigdy nie byłem taki podekscytowany. Co ta dziewczyna ze mną zrobiła? Myślałem ,że ona nic do mnie nie czuje, a jednak.
Emily jest strasznie seksowna, ładna i taka niewinna. Na samą myśl o niej mój przyjaciel dziwnie się zachowuje (jeśl wiecie co mam na myśli.xd).
Odwiozłem ją do domu i pojechałem do siebie.
Zaparkowałem przed moim domem i weszłem do domu.
     -Wróciłem!-krzyknąłem ,aby mama mnie usłyszała
     -Jestem w salonie!-krzyknęła. Udałem się w stronę salonu i zastałem mame oglądającą telewizję.
     -Jedzenie masz w lodówce, podgrzej sobie-powiedziała uśmiechnięta
     -Ok ,dzięki-podeszłem i pocałowałem ją w policzek poczym poszedłem do kuchni  i odgrzałem sobie jedzenie. Po zjedzeniu poszedłem do siebie i postanowiłem napisać do Emily.

 Do Emily:
Dobranoc, kochanie. Śnij o mnie i do jutra. Xoxox
Kocham Cię xoxox

Od Emily:
Dobranoc xoxoxoxoxox
Też Cię kocham xoxo
O któtej jutro będziesz?

Do Emily:
Będę o 7.40

Od Emily:
Okey. Dobranoc xoxo

Do Emily:
Dobranoc xoxo

Po zakończeniu pisania z moją dziewczyną poszedłem wziąć prysznic.
Gdy już się odświeżyłem, wyszedłem z łazienki ,wlazłem do łóżka i po
łożyłam się. Ciekawe co robi teraz Emily? Nie mogę się doczekać aż ją jutro zobaczę. Ludzie pewnie będą gadać o nas. Będą w szoku ,że ja i Emily jesteśmy razem. Sam jestem jeszcze w szoku ,że mam dziewczynę ,ale w pozytywnym szoku.
Po rozmyślaniu postanowiłem pójść spać ,żeby wcześniej wstać i pojechać po Emily.


Emily’s POV:


Obudziła mnie jakaś muzyka. Dopiero później zorientowałam się ,że to mój budzik. Cholerny budzik! Spałam pare godziń ,ale czuję się jakbym spała tylko pare minut. Zeszłam bardzo niechętnie z przytulnego łóżka i szłam powolnie w stronę łazienki. Wzięłam krótki prysznic ,umyłam zęby ,a następnie owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki w celu poszukania jakiś ciuchów. Nie mam ochoty na jakieś specjalne strojenie się ,więc wybrałam tylko lekko podarte jeansy, zwykłą bokserkę z napisem ‘SWAG’ i conversy. Poszłam zpowrotem do łazienki i przebrałam się we wcześniej wybrane ciuchy ,a następne zrobiłam lekki make-up i rozpuściłam włosy.
Po przygotowaniu się ,spojżałam w lustro czy wyglądam wmiarę podobnie do człowieka. Nie było najgorzej ,ale szału też nie było. Wzięłam potrzebne rzeczy i wrzuciłam je do torby, poczym zeszłam na du na śniadanie. Mniam, mama zrobiła naleśniki!
     -Cześć mamo- podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek
     -Cześć skarbie- powiedziała uśmiechnięta mama
Usiadłam przy stole i zajadałam się pysznymi naleśnikami. Nagle dostałam wiadomość.

Od Justin:
Już czekam

Szybko się zerwałam i zaczęłam ubierać buty.

     -Kto dziś po ciebie przyjechał? To nie jest samochód Kate-zapytała zdziwiona mama
      -Kolega z klasył-powiedziałam
     -Kolega?-zapytała podejrzliwie. Dlaczego jak przyjedzie po ciebie kolega to odrazu musi oznaczać ,że to twój chłopak czy coś. Dobra ,w moim przypadku to jest mój chłopak ,ale cóż...
     -Tak mamo, kolega. A teraz muszę już iść. Pa-powiedziałam i wyszłam z domu nie czekając na odpowiedź. Podeszłam i otworzyłam drzwi od samochodu Justina.
     -Cześć skarbie-powiedział uśmiechnięty Justin
     -Cześć-odpowiedziałam i go pocałowałam
Jus odpalił silnik i ruszył w stronę szkoły. Byłam strasznie spięta. Bałam się reakcji ludzi ,a szczególnie Natalie. Wiem ,że to głupie. Nie powinnam się przejmować tą suką, ale taka już jestem. Justin chyba zauważył ,że coś mnie martwi.
     -Coś się stało?- zapytał z troską
     -Nie, nie tylko... wiesz... boję się trochę reakcji Natalie jak się dowie ,że jesteśmy razem. Wczoraj mnie pobiła ,bo się przyjaźniliśmy ,a teraz... przecież ona wpadnie w totalny szał- powiedziałam i spuściłam głowę. Justin zjechał na pobocze i odwróciłsię w moją stronę.
     -Słuchaj skarbie-zaczął i złapał mój podbródek ,tak bym na niego spojrzała- nie pozwolę ,by ktokolwiek cię skrzywdził. Nie przejmuj się nią. To zwykła zdesperowana suka ,która myśli ,że może wszystko. Naprawdę się o nią nie martw, okej? Zawsze będę przy tobie- powiedział lekko się uśmiechając.
     -Okej, dziękuję-powiedziałam również się uśmiechając ,a Jus pocałował mnie krótko ,ale namiętnie. Zjechał z pobocza i znowu jechał w stronę szkoły.
Po paru minutach ,dojechaliśmy do szkoły.

Ciekawe co dziś się wydarzy...
__________________________________________

Witajcie! :)
I jak wrażenia po rozdziale 11?
Przepraszam ,że tak długo czekaliście ,ale mam nadzieję ,że było warto.
Jeszcze raz dziękuję za pojawiające się komentarze. Strasznie zmotywowały mnie do dalszego pisania. Dlatego proszę, jeśli przeczytasz ten rozdział zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, może to byc zwykła minka czy coś, ale naprawdę pomaga.  ;)
Kocham Was i do następnego ;*

piątek, 26 lipca 2013

Informacja

Witam. ;)
Chcę Was ogromnie przeprosić ,że tak długo nie ma rozdziału.
obecnie jestem na wyjeździe i nie mam dostępu do internetu (tylko na chwile znalazłam wi-fi i pisze tego posta na telefonie) ,więc rozdział 11 pojawi się 31 lipca lub 1 sierpnia. Mam nadzieję,  że mi wybaczycie i nie przestaniecie czytać mojego bloga. :)
Chciałam również ogromnie podziękować ,że pojawiają się komentarze i liczba wyświetleń cały czas rośnie!
BARDZO WAM DZIĘKUJĘ I KOCHAM WAS <3
Do następnego :)

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 10

Przepraszam ,ż tak długo nie dodawałam rozdziałów, ale trochę dużo na głowie miałam. :) Mam nadzieję ,że mi wybaczycie.

                                                    ~*~


Weszliśmy z Justin'em do szkoły ,wszędzie wisiały jakieś kartki ,ale nie zwruciliśmy na nie szczególnej uwagi. Rozeszliśmy się na chwilę ,aby wyciągnąć potrzebne książki. Podeszłam do swojej szafki ,otworzyłam ją ,a z niej wypadło pare kartek. Były to te same kartki ,które były porozwieszane w całej szkole. Wzięłam jedną i to co zobaczyłam zszokowało i załamało mnie totalnie. Było tam moje zdjęcie w stroju kompielowym z wakacji ,które dodałam na twitter'a ,a pod nim napis.
                       Cześć. Jestem Emily i mogę Cię uszczęśliwić...
        Mogę zrobić Ci dobrze w każdym momencie. Jeśli jesteś zainteresowany,
                     to wystarczy napisać na tt i wtedy omówimy szczegóły... ;)

Przyłożyłam dłoń do ust ,upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Jak ktoś mół zrobić mi coś takiego? Dlaczego wszyscy mnie tak nienawidzą? Miałam mieć tu lepsze życie,a nie gorsze. Dlaczego mnie to spotyka? Płakałam i zadawałam sobię milion pytań. Byłam w totalnej rozsypce. Jakoś wstałam ,ale ciągle szlochając. Zauważyłam Justin'a zmierzającego w moją stronę ,a w ręce trzymał kartkę ,w której się 'reklamowałam'. Podszedł do mnie i spojrzał na mnie ze zszokowaną miną. Był zdziwiony.
      -Emily...-zaczął ,ale nie wiedział co ma powiedzieć dalej
      -N-nie mam p-pojęcia ,co t-to jest-powiedziałam i znowu się rozpłakałam. Justin podszedł do mnie i mnie przytulił. W jego ramionach czułam sie bezpiecznie, wiedziałam ,że nic mi się nie stanie jeżeli jest w pobliżu.
      -Kto to zrobił?-zapytał ze spokojnym głosem
      -N-nie wiem, n-nie mam pojęcia kto to mógł być- powiedziałam z lekko załamującym się głosem ,ale trochę się uspokajałam będąc w jego objęciach.- nie chcę znowu przeżywać horroru-wyrwałam się z uścisku Justin'a i zaczęłam zrywać kartki ze ścian, chciałam się tego gówna pozbyć. Zachowywałam się jakby mnie coś opętało, ale nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Chciałam poprostu ,aby te kartki zniknęły i nikt ich nie zobaczył, chociaż większość i tak już je pewnie widziała. Justin podbiegł do mnie i znowu mnie przytulił,a po raz kolejny się rozpłakałam w jego ramionach.
      -Cśśś, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę ,aby ktokolwiek cię skrzywdził.- Uspokajał mnie Justin i pocałował mnie w czubek głowy.- Zaufaj mi, wszystko będzie dobrze. Ufasz mi?- zapytał ,chwytając moją twarz w dłonie ,tak bym na niego spojrzała. Kciukami wytarł łzy spływające z moich policzków
      -Ufam- powiedziałam, lekko się uśmiechając. Justin uśmiechnął się do mnie i mnie pocałował. Był to delikatny i szybki pocałunek ,ale kojący i niesamowity.
     -Chodź pujdziemy teraz na lekcję ,bo nauczyciel nas zabije- wziął moje książki z podłogi, chwycił mnie za rękę i poszliśmy w stronę klasy. Weszliśmy do niej z 10 minutowym spóźnieniem
     -Przepraszamy za spóźnienie- powiedział Justin do nauczycielki ,która prowadziła lekcję. Słyszałam ciche śmiechy uczniów ,gdy mnie zobaczyli.
     -Czemu spóźniliście się aż 10 minut?! -powiedziała ,obużona nauczycielka
     -Pani im wybaczy, trochę im sie przedłużyło w schowku woźnego, czyż nie Emily? Taka praca...- powiedział Nate, a cała klasa zaczęła się śmiać. Łza spłynęła po moim policzku. Wiedziałam o czym mówił Nate, ale to nie była prawda. Spuściłam głowę i poszłam do wolnej ławki na końcu sali. Justin poszedł za mną i usiadł w ławce obok.
     -Uspokój się Nate!-krzyknęła nauczycielka
     -Ale to nie moja wina ,że Emily daje dupy nawet w szkole-powiedział drwiąco Nate
     -Dosyć tego! Przez cały tydzień będziesz zostawał po lekcjach w kozie-powiedziała stanowczo nauczycielka- A wy przestańcie się już śmieć ,bo dołączycie do Nate.-powiedziała do reszty klasy. Potym jak każdy przestał się śmiać ,nauczycielka wróciła do prowadzenia lekcji. Czułam jak wszyscy się na mnie gapią i szydzą. To było okropne, chciałam stamtąd uciec i nigdy nie wrócić. Cały czas miałam spuszczoną głowę i chciało mi się płakać.
Ktoś rzucił mi na ławkę karteczkę, bałam się ją otworzyć ,ale zrobiłam to.

          Możemy po tej lekcji pójść do schowka woźnego i to zrobić. Strasznie chce mi się kogoś pieprzyć ,a wiem ,że możesz zaspokoić moje pragnienie. ;) - Mark

Rzuciłam karteczkę na koniec mojej ławki. To było ochydne , co Mark napisał. Dostałam jeszcze pare karteczek ,ale nie odczytałam ich. Gdy dzwonek zadzwonił szybko wyszłam z klasy. Widziałam jak ludzie się na mnie patrzą, śmieją się i rzucają jakieś komentarze w moją stronę. Chodziłam po całej szkole ,szukając miejsca ,w którym mogłabym się schować przed wszystkimi. Wkońcu znalazłam jakieś ciche miejsce. Usiadłam na podłodze, przysunęłam kolana do klatki piersiowej i cicho szlochałam.
     -Emily, Emily, Emily...-usłyszałam damski głos i podniosłam głowę. To była Natalie i jej koleżaneczki- czemu siedzisz tutaj sama? nikt nie chce cię pieprzyć?-powiedziała z perfidnym uśmieszkiem.- nie martw się ktoś się  wkońcu znajdzie
     -Idź stąd- powiedziałam ,ponownie chowając głowę.
     -Oh, obawiam się ,że nie mogę. Nie rządzisz w tej szkole. To ja w niej rządzę. Przykro mi- schyliła się i pociągnęła mnie za włosy- Patrz na mnie jak do ciebie mówię, dziwko!- krzyknęła, lekko się przestraszyłam
     -Zostaw mnie, nic ci nie zrobiłam!-odkrzyknęłam i zaraz po tym poczułam pieczenie na moim policzku. Uderzyła mnie. Ta dziwka mnie uderzyła. Złapałam się za policzek i próbowałam wstać ,ale Natalie kopnęła mnie w brzuch. Zaczęłam krzyczeć z bólu i zwinęłam się w kłębek. Kopnęła mnie jescze pare razy ,przyczym mnie wyzywała. O co jej chodzi, co ja jej zrobiłam?
     -Pożałujesz ,że się tu sprowadziłaś, szmato! Justin jest mój i tylko mój- więc chodzi jej o to ,że przyjaźnię się z Justin'em? Ona jest popierdolona- Masz się do niego nie zbliżać! Rozumiesz?!-krzyknęła poczym kopnęła mnie jeszcze raz. Nie mogłam nic pwiedzieć , ból był okropny. Usłyszałam jak ktoś podbiega do Natalie i karze jej przestać się nademną znęcać.
     -Zwariowałaś?! Popierdoliło cię już do reszty?!-krzyknął znajomy głos- Wypierdalaj stąd, razem ze swoimi przyjaciółkami i zostaw ją już w spokoju!- poraz kolejny znajomy głoś krzyknął
     -Kochanie, chyba nie przejmujesz się tą nic nie wartą suką?-powiedziała Natalie.
     -Nie dotykaj mnie i spierdalaj stąd!- męski głos krzyknął ,a ja poznałam ,że był to głos Justin'a
     -Jeszcze z tobą nie skończyłam-powiedziała do mnie i odeszła
Justin pochylił się do mnie i mnie przytulił. Było to miłe uczucie ,ale chciałam by Natalie już mnie nie dręczyła ,więc nie mogłam przyjaźnić się z Justin'em. Oderwałam się do niego i wstałam ,okropny ból przeszedł moje ciało
     -Nie morzemy się już więcej przyjaźnić ,Justin-powiedziałam ze łzami w oczach, oddalając się
     -Co? Emily czekaj!-krzyczał Justin biegnąc do mnie- Co ty mówisz?-zapytał gdy już mnie dogonił. Mogłam zobaczyć zdziwienie na jego twarzy
     -Nie możemy się spotykać. Zapomnij o mnie-powiedziałam ,poczym zaczęłam biec aby od niego uciec. Nie chciałam widzieć jego smutnej twarzy. Kocham go. Czekaj.... kocham? Tak kocham. Uwielbiam kiedy mnie przytula, mówi ,że wszystko będzie dobrze, kiedy mnie całuje. Lubię kiedy się do mnie uśmiecha. Kurwa ,nie! Emily nie możesz go kochać!
Wybiegłam ze szkoły, nie chcąc patrzeć już na nikogo. Słyszałam jak Justin za mną biegnie. Wbiegłam jak najszybciej do pobliskiego lasu i schowałam się za jakimiś krzakami tak by nie mógł mnie znaleźć. Siedziałam tam i czekałam aż odpuści sobie i pójdzie. Doczekałam się. Poszedł. Wyszłam zza krzaków i zaczęłam chrzątać się po lesie.


Justin's POV:

Biegłem za nią ,ale straciłem ją z pola widzenia. Wróciłem zmarnowany do szkoły. Co stało się z Emily? Czemu nie chce mnie widzieć? Nie mam pojęcia. Może Natalie jej coś nagadała.
Weszłem do szkoły i szukałem Natalie. Byłem tak ogromnie wściekły na nią. To napewno ona rozwiesiła te ulotki. Nienawidzę tej suki. Wkońcu ją znalazłem.
     -Co powiedziałaś Emily?- warknąłem na nią
     -Uspokój się, kochanie. Powiedziałam jej to co musiałam aby się od nas odczepiła.
     -O czym ty do cholery mówisz? Jakich nas? Nie ma nas i nigdy nie będzie. Co jej powiedziałaś?- byłe coraz bardziej zdenerwowany
     -Powiedziałam żeby się do ciebie nie zbliżała, bo jesteś mój.-myślałem ,że ją uderzę, ale jestem nauczony ,by nigdy nie bić dziewczyn ,mimo tego ,że są takimi dziwkami
     -Czy ty oszalałaś? Nie jestem twój i nigdy nie będę. Jesteś chora! Odczep się od Emily i odemnie ,albo tego pożałujesz.-nie wytrzymałem
     -Ale kochanie...-nie dałem jej dokończyć
     -Nie mów do mnie kochanie. Zostaw ją w spokoju. Rozumiesz?-powiedziałem najgroźniejszym głosem jakim mogłem ,na co ona tylko przytaknęła głową. Odeszłem jak najdalej  ,bo nie patrzeć na jej gębę już ani chwili dłużej. Musiałem znaleźć Emily. Nie może chodzić sama po lesie. Coś może się jej stać.


Emily's POV:


Chodziłam po lesie aż znalazłam dość znajome miejsce. Tak, to tu zabrał mnie Justin i wtedy powiedziałam mu o mojej przeszłości i to tu pierwszy raz się pocałowaliśmy. Uśmiechnęłam się do siebie ,gdy przypomiałam sobie o pocałunku. To było niesamowite, nigdy tego nie zapomnę. Niestety nigdy już nigdy nie poczuję jego ust na swoich. Usiadłam na ławce naprzeciwko pięknego jeziorka. Nie mogę uwierzyć ,że Natalie jest zdolna zrobić komuś takie gówno ,przez zazdrość. Nie rozumiem tej dziewczyny. To napewno ona zrobiła te ulotki. Suka. Moje życie jest pełne bólu. Dlaczego? Czym na to sobie zasłurzyłam? Nie mam pojęcia. Przyjechałam tu ,by znaleźć nowe życie, by być szczęśliwą i już nigdy więcej nie cierpieć. A zapowiada się jeszcze gorzej. Jedyną dobrą osobą tu okazał się być Justin ,który zawsze był przy mnie i mnie wspierał. Teraz go straciłam, przez jakąś totalną idiotkę...
Myślałam tak pare godzin, mój telefon cały czas dzwonił ,ale nie odebrałam ani razu. Chciałam aby wszyscy dali mi spokój. Robiło się coraz ciemniej, więc postanowiłam wracać. Wstałam z ławki i zaczęłam iść tą samą drogą jaką tu dotarłam. Szłam w spokoju aż usłyszałam jakiś szelest liści. Przestraszyłam się ,bo byłam sama w prawie ciemnym lesie. Usłyszałam trzask patyka. Przestraszyłam się jeszcze bardziej i zaczęłam uciekać. Biegłam jak najszybciej mogłam. Nagle poczułam parę dłoni na mojej talii. Zamarłam. Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam ,że to Justin. Poczucie ulgi przeszło moje ciało.
     -Przestraszyłeś mnie-powiedziałam i złapałam się tam gdzie jest serce
     -Przepraszam ,nie chciałem
     -Co ty tu robisz? Mówiłam ci ,że nie możemy sie widywać
     -Wiem ,ale ja nie chcę cię stracić-przysunął się do mnie i objął wokół talii, próbowałam się wyrwać ,ale na próżno więc odpuściłam.- Emily, chcę być przy tobie i cię chronić. Nie pozwolę cię skrzywdzić.
     -Nie chcę byc poraz kolejny ofiarą, nie chcę by Natalie się na mnie wyżywała. Chcę spokojnego życia. Czy to tak trudno zrozumieć?- Łzy zaczęły spływać po moich policzkach
     -To zrozumiałe ,że chcesz spokojnego życia po tym wszystkim co przeszłaś. Nie przejmuj się Natalie , ona nic ci nie zrobi. Powedziałem jej ,że ma się od ciebie odczepić. Proszę Emily, nie mogę bez ciebie żyć- czy on powiedział ,że nie może bezemnie żyć?
     -J-ja nie rozumiem. Dlaczego nie możesz bezemnie żyć? Możesz mieć każdą inną dziewczynę jaką zechcesz-powiedziałam ,zdziwiona
    -Może i tak ,ale nie obchodzą mnie inne dziewczyny. Emily zrozum, kocham cię.
Czekaj co?...

_________________________________________________

Jeszcze raz przepraszam ,że tak długo nie dodawałam rozdziałów.
Mam nadzieję ,że rozdział się Wam podoba. :>
Dziękuję ,że liczba wyświetleń rośnie ,ale niestety komentarzy brak. :c
Więc może zróbmy tak.
Dodam kolejny rozdział jeżeli pod tym rozdziałem będzie 10 komnetarzy . Może to być tylko jedno słowo. Dla Was to nic wielkiego ,a dla mnie motywacja do pisania. :)
Jeżeli nie będze 10 komentarzy ,to będzie to dla mnie znak ,że nie warto pisać tego bloga.
Pozdrawiam :)