poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 17

NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!

Justin's POV:


Siedzę z Ryanem na szpitalnym korytarzu już od godziny. Żadnych informacji na temat Emily. Nikt nie chce mi nic mówić. Wkurwia mnie to ,że nie wiem co się dzieje z moją Księżniczką, tak strasznie się o nią martwię
     - Stary, wszystko będzie dobrze, nie martw się- powiedział Ryan
     - Kurwa jak mam się nie martwić?!- wstałem z krzesła i krzyknąłem, nie wytrzymałem- no powiedz mi jak?! Dziewczyna ,na której mi cholernie zależy właśnie leży na sali operacyjnej i to przeze mnie! Powinienem ją chronić- złapałem się za włosy i pociągnąłem za nie- wszystko przeze mnie-dodałem już ciszej. Ry wstał i podszedł do mnie
     - Justin, to nie twoja wina. Skąd miałeś wiedzieć, że coś takiego się dzieje? Emily nic nie mówiła, nikt nic nie wiedział ani nie podejrzewał
     - Ale to ja jestem jej chłopakiem i powinienem coś zauważyć- chciałem kontynuować ,ale na korytarz wbiegła jakaś kobieta, mężczyzna i jak sądzę , ich córka. Kobieta podbiegła do nas. Była zapłakana
     -Wiecie może gdzie jest Emily Stan?- zapytała. Cholera ,to są rodzice Emily. Oni nie wiedzą ,że jesteśmy razem
    - Jest cały czas na sali operacyjnej, nikt nic nam nie mówi- odpowiedział Ryan. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, nigdy ich nie widziałem ani jakoś specjalnie o nich z Emily nie gadaliśmy
     - A czemu miałby ktoś wam coś mówić? Znacie Emily?- zapytała jej mama. Spojrzałem na Ryana.
     - Tak, ja jestem jej przyjacielem ,nazywam się Ryan ,a to jest- nie dałem mu dokończyć. Muszę im to powiedzieć, teraz albo nigdy
     - Jestem Justin Bieber, chłopak Emily- jej mama spojrzała na swojego męża, byli zszokowani
     - Emily ma chłopaka?- zapytał jej tata, na co skinąłem
     - Dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy?
     -Moja mama też jeszcze nie wie, chcieliśmy jakoś nie długo o tym państwu powiedzieć- rodzice Em byli bardzo zszokowani. Patrzyli to na siebie to na mnie. W końcu mama Em uśmiechnęła się lekko i przytuliła mnie
     - Miło cię poznać Justinie, nazywam się Kimberly- powiedziała i pociągnęła nosem, odwzajemniłem uśmiech
     - Państwa też miło poznać- Tata Em nic nie mówił
     - To jest mój mąż Frank ,a to siostra Emily, Ann- wskazała powoli na wszystkich. Wszyscy próbowaliśmy uśmiechnąć się do siebie ,ale w takich okolicznościach było to niemożliwe. Chciałbym poznać ich w lepszej sytuacji ,ale cóż, nic nie mogę z tym już zrobić.
     - Co jej się stało?- zapytała zmartwiona Kimberly
     - Została pobita- odpowiedziałem, jej mama zapłakała i zapytała
     - Ale kto? Kto mógłby coś takiego  zrobić naszej Emily?
     - Nie mam pojęcia, znaleźliśmy ją z Ryanem i zadzwiniliśmy na pogotowie- tak wiem ,kłamałem, ale co miałem powiedzieć? Gdy tata Em chciał coś powiedzieć, z sali operacyjnej wyszedł lekarz w zielonym ,zakrwawionym stroju. Rozdzice Em szybko podbiegli do lekarza
     - Państwo są rodzicami Emily Stan?- zapytał ,a oni tylko przytaknęli
     - Co z nią?- zapytał Frank
     - Nie jest w dobrym stanie, jej organizm jest bardzo słaby, ma dużo ran ciętych, złamane żebra i nos, narządy wewnętrzne sa bardzo po obijane. Teraz jest nieprzytomna- powiedział spokojnie
     - Ale będzie z nią dobrze? Wyjdzie z tego ,prawda?- odezwała się po raz pierwszy, siostra Emily
     - W tej chwili nic nie mogę państwu zagwarantować. My jako lekarze zrobiliśmy co w naszej mocy ,teraz wszystko w rękach Boga- Kimberly rozpłakała się i omal nie upadła ,gdyby nie jej mąż ,który ją przytrzymywał. Frank przytulił córkę i żonę. Ja po usłyszeniu tych słów nie wiedziałem co zrobić, patrzyłem tępo na lekarza, nie móc uwierzyć w to co przed chwilą powiedział. Moja kochana Emily, mój skarb...
Lekarz spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, czego nie mogłem odwzajemnić
     - Czy możemy ją zobaczyć?- w końcu się odezwałem
     - Tak ,ale proszę nie wchodzić wszyscy na raz, Emily potrzebuje odpoczynku.

*
Po tym jak rodzina Emily wyszła z sali, na której leży, pozwolili mi wejść. Jeszcze nigdy się tak nie stresowałem. Chwyciłem klamkę, wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi. Po wejściu ,zamurowało mnie. Moja miłość leżała na szpitalnym łóżku, podłączona do różnych urządzeń podtrzymujących jej życie. Była strasznie blada, jedyne kolory na jej twarzy dawały okropne siniaki. Leżała tam, nie przytomna, wyglądała jakby była martwa...
Zamknąłem oczy na chwilę by odgonić zbierające się łzy. Podszedłem do jej łóżka, usiadłem na taborecie i złapałem jej dłoń
     - Hej skarbie- szepnąłem- tak bardzo cię przepraszam, że nie pomogłem ci wcześniej, przepraszam ,że to wszystko się wydarzyło, przepraszam ,że do tego wszystkiego dopuściłem, przepraszam ,że musiałaś tak cierpieć- łza spłynęła po moim policzku- kocham cię, tak cholernie mocno- pocałowałem jej policzek- nie możesz mnie opuścić, musisz walczyć, nie mogę bez ciebie żyć- ucałowałem jej dłoń i położyłem głowę na łóżko przy jej dłoni, rozpłakałem się. Nigdy nie płakałem ,ale teraz miałem wszystko gdzieś, nie mogłem znieść myśli ,że ona może z tego nie wyjść. Płakałem tak przez jakiś czas aż zasnąłem oparty o jej łóżko.

               TRZY DNI PÓŹNIEJ

Emily dalej jest nie przytomna, odwiedzam ją codziennie w szpitalu, tak jak Kate, Ryan i jej rodzina. Wszyscy bardzo to przeżywamy. Nie widziałem Natalie od tamtej nocy. Pewnie gdzieś uciekła, ale znajdę ją i tych gości. Nie daruję im tego.
Cały czas nie powiedziałem mamie ,że mam dziewczynę i traktuję ją poważnie. Mam zamiar powidzieć jej to dziś.
Po powrocie ze szpitala ,wziąłem prysznic i zszedłem do mamy. Jest dziś niedziela, więc ma dzień wolny.
     - Cześć mamo - usiadłem obok niej i ucałowałem ją w policzek
     -Hej synku, gdzie byłeś?- zaytała z uśmiechem ,a ja momentalnie spoważniałem. Uśmiech mamy zniknął z twarzy- coś się stało?- zapytała
     -Muszę ci coś powiedzieć- zamilkłem na moment ,nie wiedząc jak to wszystko jej powiedzieć-jak już pewnie zauważyłaś, przez ostatnie trzy dni byłem mało w domu. A to dlatego ,że...- wziąłem głęboki oddech- że chodziłem do mojej dziewczyny ,która leży w szpitalu. Została brutalnie pobita ,jest teraz nieprzytomna i...-łza poleciała po moim policzku. Mama podeszłą do mnie i przytuliła mnie. Nie widziała mnie w takim stanie- i nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Tak strasznie się o nią martwię, mamo- wtuliłem się w moją rodzicielkę jeszcze mocniej
     - Ciii skarbie, wszystko będzie dobrze- głos się jej załamał, głaskała mnie po plecach. Siedzieliśmy tak z jakieś 10 min aż w końcu ,odsunęliśmy się od siebie ,moja mama otarła łzy i lekko się uśmiechnęła
     - Teraz opowiedz mi wszystko, jak to się zaczęło i całą resztę- zacząłem jej wszystko opowiadać począwszy od tego jak po raz pierwszy zobaczyłem  Em, jak byliśmy przyjaciółmi, nawet przypomniałem jej jak przyłapała mnie i Emily na kanapie... Nie była z tego zadowolona ,ale wytłumaczyłem jej całą tą sytuację więc zrozumiała. Później opowiedziałem jej jak bardzo kocham Em i co ostatnio się jej przytrafiło. Oczywiście pominąłem fakt kto jej to zrobił. Mama była strasznie zmartwiona, nie mogła uwierzyć w to wszystko. Rozmawialiśmy z mamą jeszcze jakieś 30 min.
      - Widzę ,że strasznie ci zależy na Emily.- stwierdziła z uśmiechem- Jeszcze nigdy nie widziałam cię aż tak szczęśliwego. Jestem bardzo wdzięczna tej dziewczynie ,że cię tak uszczęśliwia. To bardzo nie fair ,że przytrafiło jej się coś takiego. Chciałabym odwiedzić  ją w szpitalu- spojrzałem na mamę i przytaknąłem. Przebraliśmy się i ruszyliśmy do szpitala.

Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Rodziców Em nie było, pewnie pojechali do domu się odświeżyć. Podeszliśmy pod salę ,na której leżała Emily. Spojrzałem na mamę smutnym wzrokiem. Nienawidzę tam wchodzić i patrzeć na moją Księżniczkę w takim stanie... Mama uśmiechnęła się do mnie i ścisnęła moją dłoń dla dodania otuchy. Otworzyłem drzwi i weszliśmy. Od razu podszedłem do Em i pocałowałem ją w głowę
     - Cześć skarbie, ktoś chciałby cię poznać- w tym czasie moja mama podeszła bliżej ze łzami w oczach, usiadła obok Em, cały czas patrząc na nią. Oddaliłem się dając mamie więcej przestrzeni. Pattie złapała dłoń mojej dziewczyny ,a łzy swobodnie leciały z jej oczu.
     - Dziękuję ci- powiedziała szeptem do dziewczyny- Dziękuję ,że tak bardzo o niego dbasz i go uszczęśliwiasz.


________________________________________________________

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM !!!!
Bardzo Was przepraszam ,że tak dawno nie było rozdziału!
Pewnie dużo osób przestało czytać mojego bloga przez to :(
Nie mam nawet dobrego wytłumaczenia. zresztą chyba nic mnie nie może usprawiedliwić...
Jeszcze raz wielkie PRZEPRASZAM!

Chciałam też bardzo PODZIĘKOWAĆ za ponad 12tys wyświetleń i za 20 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! To dla mnie bardzo dużo znaczy! Nawet nie wiecie jaka jestem z tego powodu szczęśliwa :) Kocham Was ;***

Mam nadzieję ,że pod tym rozdziałem też będzie tyle komentarzy ,a może nawet więcej :P
Przepraszam za błędy ,bo pewnie są :d

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

17 komentarzy:

  1. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    troche--milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. http://justinek69.blogspot.com/ super blog uwielbiam go czytać zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne jest
    edfjhrgvbktj
    jeśli chcesz możesz wpaść na mojego bloga http://something-great-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    troche--milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    troche--milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie na nowy rozdział.

    troche--milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile mamy czekać na rozdział ? ? ? ? ?? ? ? ?? ? ?? ?

    OdpowiedzUsuń
  8. super.. Kiedy kolejny czekam.. Szybko proszę

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie na epilog.

    troche--milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie :) widzę że jesteś doświadczona w pisaniu i proszę cie o opinie mojego bloga http://and-then-i-crashed-into-you.blogspot.com/ ;x

    OdpowiedzUsuń