Hurraaaa...!!! Nareszcie nastąpił dzień przeprowadzki! Odliczałam każdy dzień, aż w końcu się doczekałam...
Może powiem dokładniej o co chodzi. Tak więc wyprowadzam się z rodzicami i młodszą siostrą do Los Angeles. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, że rodzice się do tego pomysłu przekonali. W Polsce nie żyło się nam jakoś strasznie źle ,ale też nie za dobrze. Przeżyłam w tym kraju bardzo dużo...
Moim największym marzeniem było wyjechać do Stanów, rodzice nie chcieli się zgodzić żebym jechała tam sama, więc namawiałam, prosiłam, błagałam ich abyśmy wyprowadzili się tam wszyscy, całą czwórką.
Po jakimś czasie i paru wydarzeniach, rodzice zaczęli nad moim pomysłem dużo rozmyślać, aż w końcu doszli do wniosku ,że nie jest to taki gupi pomysł i może tam będzie się nam żyło lepiej.
Uzyskaliśmy vizy(cięzko było ,ale daliśmy radę), uzbieraliśmy pieniądze i wyznaczyliśmy termin przeprowadzki. Tak strasznie się cieszyłam i nie mogłam uwierzyć w to ,że naprawdę się wyprowadzamy. Ale jednak... jednak marzenia się spełniają! Jak to powiadają: NIGDY NIE MÓW NIGDY!
Dzien przeprowadzki nadszedł, więc pojechaliśmy na lotnisko i żegnaliśmy się ze wszystkimi. Będę tęskić za resztą rodziny i przyjaciółmi, ale będę przecież przyjeżdżać na wakacje do Polski. Wsiadając do samolotu, odwróciłam się i popatrzyłam na rodzinę i przyjaciół, którzy patrzyli na nas wsiadających do samolotu ze smutkiem w oczach. Łzy poleciały mi z oczu, bo wiedziałam ,że nie będę ich widzieć przez długi czas... ale pozbierałam się jakoś, uśmiechnęłam się do nich i pomachałam im na dowidzenia, poczym wsiadłam do samolotu.
Gdy wszyscy siedzieliśmy już na swoich miejscach i samolot ruszył, poczułam radość rozpierającą moje serce ,ale też i strach, bo nigdy nie leciałam samolotem!
Po jakimś czasie uspokoiłam się i czyłam się dobrze. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, jak pomyślałam, że gdy będę wysiadać z tego ogromnego samolotu to będę już w pięknym Los Angeles.
Tak mnie nosiło ,że aż podskoczyłam na swoim siedzeniu ze szczęścia. Mama zapytała się mnie
-Wszystko w porządku, kochanie?
-Tak mamo, wszystko jest dobrze, tylko jestem strasznie podekscytowana.
Mama uśmiechnęła się do mnie, poczym odwzajemniłam się jej tym samym i postanowiłam się przespać, bo zostało nam jeszcze jakieś 12 godzin lotu!
Obudziłam się po paru godzinach, zorientowałam się ,że będziemy jeszcze lecieć pare godzin więc postanowiłam posłuchać muzyki. Wsadziłam słuchawki do uszu i słuchałam swoich ulubionych piosenek. Czas zleciał bardzo szybko, zanim się zorientowałam, byliśmy na miejscu. Nawet nie wiecie jaka byłam szcześliwa!
Gdy wysiadłam z samolotu, zaczęłam rozglądać się dookoła i zaciągałam się Amerykańskim powietrzem. Ze szczęścia chciało mi się płakać ,ale jakoś to powstrzymałam.
Zabraliśmy swoje walizki, poczym złapaliśmy taxi i pojechaliśmy do nowego domu...
I jak podobał się Wam pierwszy rozdział? Na razie nic wielkiego się nie dzieje,ale w późniejszych rozdziałach będzie się działo... :)
Komentujcie. :d
Dobre :D
OdpowiedzUsuń