Dojechaliśmy na miejsce, okolica jest przepiękna. Każdy z sąsiadów ma piękny ogródek, domy są skromne ,ale bardzo ładne i zadbane, a wokół pełno zieleni. Gdy rozejrzeliśmy się dookoła siebie, weszliśmy do naszego domu. Jest piękny. Nie jest za duży ani za mały, jest zwykły ,ale niesamowity. Mimo swojej przeciętności, ma w sobie coś takiego ,że strasznie mi się podoba. W środku również jest niesamowity. Duży salon z pięnymi meblami, z wyjściem na pełny zieleni i słońca ogród oraz kuchnia połączona z salonem. Coś pięknego... Rozejrzałam się po cały dole poczym poszłam na górę. Weszłam do swojego pokoju i zamarłam...Jest NIEZIEMSKI! Brązowe ściany, białe meble idealnie komponujące się z kolorem ścian, wielkie łóżko z dużą ilością poduszek, okno z parapetem, na którym są poduszki oraz własna łazienka...
Przeprowadziliśmy się w wakacje więc resztę wolnego czasu spędziłam na zwiedzaniu okolicy, poznawaniu fajnych miejsc i udoskonalaniu swojego angielskiego. Poznałam się z dziewczyną o imieniu Kate, która mieszka pare domów dalej. Pomogła mi zaklimatyzować się w nowym miejscu i wogle. Okazało się ,że będziemy chodziły do tego samego liceum i do tej samej klasy.
Ucieszyło mnie to, bo wiedziałam ,że będzie mi trochę łatwiej, gdy Kate będzie blisko mnie i będzie mówić gdzie co jest.
Nadszedł pierwszy dzień szkoły. Byłam zestresowana, bo nie wiedziałam jak ludzie mnie przyjmą. Kate uprzedziła mnie, że bęziemy chodziły do klasy z Natalie, która uważa się za piękność i lubi dokuczać, a szczególnie nowym... Ta wiadomość sprawiła ,że zestresowałam się jeszcze bardziej...
W pierwszym dniu zaczynaliśmy od angielskiego. Nauczycielka powitała mnie ze szczerym uśmiechem(wiedziała ,że jestem z Polski i nie dawno co przyjechałam) i przedstawiła reszcie klasy.
-Witam wszystkich.-powiedziała do całej klasy ,a ja stałam zagubiona obok niej nie wiedząc jak się zachowywać.
-Oto jest nowa uczennica tej szkoły, przyjechała z Polski i nazywa się Emily Stan.-powiedziała nauczycielka wskazując na mnie.
(moje prawdziwe imię to Emilia Stań ,ale tam nazywają mnie Emily Stan gdyż łatwiej się im wymawia)
-Cześć wszystkim-powiedziałam do całej klasy, machając im ręką na przywitanie.
Nagle usłyszałm głośny śmiech jednej z dziewczyn. Ewidentnie śmiała się ze mnie ,a ja nie wiedziałam o co jej chodzi. Nauczycielka zdenerwowała się ,uspokoiła dziewczynę,krzycząc na nią poczym wskazała na wolne miejsce i kazała mi tam usiąść. Zdenerwowana i speszona poszłam na wskazane miejsce.
Nie znałam tej dziewczyny, ale wiedziałam ,że może to być Natalie ,o której mówiła mi Kate...
Jakoś dotrwałam do lanch'u, lecz nie było łatwo, bo natalie cały czas nabijała się ze mnie,a ja cały czas nie wiedziałam dlaczego. Milion razy pytałm się Kate czy mam coś na twarzy czy coś ,ale KAte odpowiadała ,że wszystko jest ze mną dobrze i mam się nie przejmować.
Dotarłyśmy z Kate na stołówkę, wzięłyśmy coś do jedzenia i usiadłyśmy przy wolnym stoliku. Po jakimś czasie dosiadło się do nas dwóch chłopaków.
-Cześć jestem John, a ja Mike.-powiedzieli z uśmiechami na twarzach poczym podali mi swoje dłonie
-Cześć, jestem Emily, miło mi was poznać.
-Nam ciebie też.-powiedział Mike ze szczerym uśmiechem na twarzy.
-Jak ci się podoba w LA?-zapytał John
-Bardzo, Kocham to miasto.-odparłam se szczerym uśmiechem na twarzy
-To super- uśmiechnął się
Zapadła niezręczna cisza, lecz przerwał ją John.
-Słuchajcie...-zwrócił się do mnie i Kate
-Organizuję imprezę w piątek, może wpadniecie?Będą wszyscy
-Z wielką chęcią-odparła Kate ze szczerym uśmiechem na twarzy
-A ty Emily?-zapytał John
-Hm... Powinnam być ,ale nie wiem czy na pewno-odparłam
-Ok. Mam nadzieję ,że przyjdziesz, poznałabyś więcej ludzi i wogle.-odparł John z uśmiechem
-No dobra, nie będziemy wam już dłużej głowy zawracać-powiedział Mike
-Ok, pa i do piątku0odpowiedziała im Kate, a ja uśmiechnęłam się i pomachałam im na porzegnanie
Chłopcy odeszli od naszego stolika, a ja zaczęłam rozglądać się wokół siebie, chcąc dokładniej zobaczyć jak wygląda stołówka. Akurat spojrzałam na stolik, przy którym siedziała Natalie ze swoją paczką. Chłopak, który siedział obok Natalie, przyglądał mi się. Szybko odwrócił swój wzrok gdy zauważył,że widzę jak na mnie patrzy.
-Co to za chłopak?-zapytałam się Kate
-Który?
-No ten co siedzi obok Natalie-odpowiedziałam jej jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Ah, ten... To jest Justin.-odparła z lekkim obrzydzeniem na twarzy.
-Coś z nim nie tak?-zapytałam
-Nie, ale radzę Ci na niego uważać.-odparła z troską
-Dlaczego?-zapytałam z ogromną ciekawością
-Justin to chłopak, który lubi się bawić, lubi uwodzić dziewczyny robiąc im jakieś nadzieje poczym zaciąga je do łóżka i zostawia jakby nigdy nic się nie stało. Czasami lubi pakować się w kłopoty.-odpowiedziała Kate
Zdziwiło mnie to, jak można być takim dupkiem żeby traktować tak dziewczyny. Zastanawiało mnie też to skąd Kate tyle o nim wie, ale nie chciałam już o niego pytać, bo widać było ,że nie lubi tego typa.
Spojrzałam jeszcze raz na Justina,a jego wzrok ponownie skierowany był w moją stronę, lecz szybko odwrócił się do kumpli.
Trzeba przyznać, mimo tego jakim jest dupkiem to jest naprawdę przystojny i seksowny. Jego włosy są perfekcyjnie ułożone, oczy brązowe, cera gładka ,a usta aż proszące się o pocałowanie. Po tym co powiedziała o nim Kate, wolałam nie mieć z nim nic wspólnego, lecz moje oczy nie chciały przestać patrzeć na niego...
Justin POV:
Koniec wakacji i znowu trzeba iść do szkoły... Znowu kolejny rok trzeba będzie patrzeć na te same twarze i męczyc się z nauczycielami. Poszedłem pierwszego dnia do szkoły bardzo znudzony, zaczynaliśmy od angielskiego ,więc jeszcze bardziej mnie to zdołowało. Usiadłem w swojej ławce, poczym do klasy weszła nauczycielka z jakąś dziewczyną. Nie widziałem jej tu wcześniej ,dlatego przykuła moją uwagę. Nauczycielka przedstawiła ją i okazało się ,że niedawno się przeprowadziła do LA i jest z Polski. Była trochę zestresowana, a Natalie spowodowała ,że zestresowała się jeszcze bardziej ,bo zaczęła się z nij śmiać z niewiadomo jakiego powodu. Ale taka już jest Natalie, chamska dla wszystkich i zakochana w sobie. Resztę dnia spędziłem na obserwowaniu Emily, jest ładna i urocza. Podczas lanch'u zauważyła ,że się na nią patrzę i też zaczęła na mnie spoglądać co jakiś czas.
Ciekawi mnie ta dziewczyna i chcę ją poznać...
I co sądzicie o drugim rozdziale? Mam nadzieję ,że się Wam spodobał.:)
Proszę o pozostawianie komentarzy. :)
piątek, 31 maja 2013
wtorek, 28 maja 2013
Rozdział 1
Hurraaaa...!!! Nareszcie nastąpił dzień przeprowadzki! Odliczałam każdy dzień, aż w końcu się doczekałam...
Może powiem dokładniej o co chodzi. Tak więc wyprowadzam się z rodzicami i młodszą siostrą do Los Angeles. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, że rodzice się do tego pomysłu przekonali. W Polsce nie żyło się nam jakoś strasznie źle ,ale też nie za dobrze. Przeżyłam w tym kraju bardzo dużo...
Moim największym marzeniem było wyjechać do Stanów, rodzice nie chcieli się zgodzić żebym jechała tam sama, więc namawiałam, prosiłam, błagałam ich abyśmy wyprowadzili się tam wszyscy, całą czwórką.
Po jakimś czasie i paru wydarzeniach, rodzice zaczęli nad moim pomysłem dużo rozmyślać, aż w końcu doszli do wniosku ,że nie jest to taki gupi pomysł i może tam będzie się nam żyło lepiej.
Uzyskaliśmy vizy(cięzko było ,ale daliśmy radę), uzbieraliśmy pieniądze i wyznaczyliśmy termin przeprowadzki. Tak strasznie się cieszyłam i nie mogłam uwierzyć w to ,że naprawdę się wyprowadzamy. Ale jednak... jednak marzenia się spełniają! Jak to powiadają: NIGDY NIE MÓW NIGDY!
Dzien przeprowadzki nadszedł, więc pojechaliśmy na lotnisko i żegnaliśmy się ze wszystkimi. Będę tęskić za resztą rodziny i przyjaciółmi, ale będę przecież przyjeżdżać na wakacje do Polski. Wsiadając do samolotu, odwróciłam się i popatrzyłam na rodzinę i przyjaciół, którzy patrzyli na nas wsiadających do samolotu ze smutkiem w oczach. Łzy poleciały mi z oczu, bo wiedziałam ,że nie będę ich widzieć przez długi czas... ale pozbierałam się jakoś, uśmiechnęłam się do nich i pomachałam im na dowidzenia, poczym wsiadłam do samolotu.
Gdy wszyscy siedzieliśmy już na swoich miejscach i samolot ruszył, poczułam radość rozpierającą moje serce ,ale też i strach, bo nigdy nie leciałam samolotem!
Po jakimś czasie uspokoiłam się i czyłam się dobrze. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, jak pomyślałam, że gdy będę wysiadać z tego ogromnego samolotu to będę już w pięknym Los Angeles.
Tak mnie nosiło ,że aż podskoczyłam na swoim siedzeniu ze szczęścia. Mama zapytała się mnie
-Wszystko w porządku, kochanie?
-Tak mamo, wszystko jest dobrze, tylko jestem strasznie podekscytowana.
Mama uśmiechnęła się do mnie, poczym odwzajemniłam się jej tym samym i postanowiłam się przespać, bo zostało nam jeszcze jakieś 12 godzin lotu!
Obudziłam się po paru godzinach, zorientowałam się ,że będziemy jeszcze lecieć pare godzin więc postanowiłam posłuchać muzyki. Wsadziłam słuchawki do uszu i słuchałam swoich ulubionych piosenek. Czas zleciał bardzo szybko, zanim się zorientowałam, byliśmy na miejscu. Nawet nie wiecie jaka byłam szcześliwa!
Gdy wysiadłam z samolotu, zaczęłam rozglądać się dookoła i zaciągałam się Amerykańskim powietrzem. Ze szczęścia chciało mi się płakać ,ale jakoś to powstrzymałam.
Zabraliśmy swoje walizki, poczym złapaliśmy taxi i pojechaliśmy do nowego domu...
I jak podobał się Wam pierwszy rozdział? Na razie nic wielkiego się nie dzieje,ale w późniejszych rozdziałach będzie się działo... :)
Komentujcie. :d
Może powiem dokładniej o co chodzi. Tak więc wyprowadzam się z rodzicami i młodszą siostrą do Los Angeles. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, że rodzice się do tego pomysłu przekonali. W Polsce nie żyło się nam jakoś strasznie źle ,ale też nie za dobrze. Przeżyłam w tym kraju bardzo dużo...
Moim największym marzeniem było wyjechać do Stanów, rodzice nie chcieli się zgodzić żebym jechała tam sama, więc namawiałam, prosiłam, błagałam ich abyśmy wyprowadzili się tam wszyscy, całą czwórką.
Po jakimś czasie i paru wydarzeniach, rodzice zaczęli nad moim pomysłem dużo rozmyślać, aż w końcu doszli do wniosku ,że nie jest to taki gupi pomysł i może tam będzie się nam żyło lepiej.
Uzyskaliśmy vizy(cięzko było ,ale daliśmy radę), uzbieraliśmy pieniądze i wyznaczyliśmy termin przeprowadzki. Tak strasznie się cieszyłam i nie mogłam uwierzyć w to ,że naprawdę się wyprowadzamy. Ale jednak... jednak marzenia się spełniają! Jak to powiadają: NIGDY NIE MÓW NIGDY!
Dzien przeprowadzki nadszedł, więc pojechaliśmy na lotnisko i żegnaliśmy się ze wszystkimi. Będę tęskić za resztą rodziny i przyjaciółmi, ale będę przecież przyjeżdżać na wakacje do Polski. Wsiadając do samolotu, odwróciłam się i popatrzyłam na rodzinę i przyjaciół, którzy patrzyli na nas wsiadających do samolotu ze smutkiem w oczach. Łzy poleciały mi z oczu, bo wiedziałam ,że nie będę ich widzieć przez długi czas... ale pozbierałam się jakoś, uśmiechnęłam się do nich i pomachałam im na dowidzenia, poczym wsiadłam do samolotu.
Gdy wszyscy siedzieliśmy już na swoich miejscach i samolot ruszył, poczułam radość rozpierającą moje serce ,ale też i strach, bo nigdy nie leciałam samolotem!
Po jakimś czasie uspokoiłam się i czyłam się dobrze. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, jak pomyślałam, że gdy będę wysiadać z tego ogromnego samolotu to będę już w pięknym Los Angeles.
Tak mnie nosiło ,że aż podskoczyłam na swoim siedzeniu ze szczęścia. Mama zapytała się mnie
-Wszystko w porządku, kochanie?
-Tak mamo, wszystko jest dobrze, tylko jestem strasznie podekscytowana.
Mama uśmiechnęła się do mnie, poczym odwzajemniłam się jej tym samym i postanowiłam się przespać, bo zostało nam jeszcze jakieś 12 godzin lotu!
Obudziłam się po paru godzinach, zorientowałam się ,że będziemy jeszcze lecieć pare godzin więc postanowiłam posłuchać muzyki. Wsadziłam słuchawki do uszu i słuchałam swoich ulubionych piosenek. Czas zleciał bardzo szybko, zanim się zorientowałam, byliśmy na miejscu. Nawet nie wiecie jaka byłam szcześliwa!
Gdy wysiadłam z samolotu, zaczęłam rozglądać się dookoła i zaciągałam się Amerykańskim powietrzem. Ze szczęścia chciało mi się płakać ,ale jakoś to powstrzymałam.
Zabraliśmy swoje walizki, poczym złapaliśmy taxi i pojechaliśmy do nowego domu...
I jak podobał się Wam pierwszy rozdział? Na razie nic wielkiego się nie dzieje,ale w późniejszych rozdziałach będzie się działo... :)
Komentujcie. :d
Prolog
Każdy ma marzenia i wszyscy pragniemy aby się one spełnimy.
Czasami mówimy ,że nie są one realne do spełnienia i się poddajemy.
Czasami myślimy ,że moga się spełnić, lecz ktoś inny mówi żebśmy nie bujali w obłokach ,bo nasze marzenia nigdy się nie spełnią.
W takich sytuacjach należy nie poddawać się ,tylko iść przez życie z podniesioną głową i udowodnić wszystkim ,że się mylili i nasze upragnione marzenie się spełniło... A co najważniejsze to NIGDY NIE MÓWIĆ NIGDY...!!!
Ta hisoria będzie opowiadać o dziewczynie która się przeprowadziła i zaczęła wszystko od początku. Nie wszystko będzie kolorowe, ale czy kiedykolwiek wszystko jest dobrze?
Historia jest wymyślana przeze mnie i mam ogromną nadzieję ,że się Wam spodoba. :)
Bohateram tego opowiadania jest też Justin Bieber przedstawiony jako normalny nastolatek ,który nie jest sławny.
Czasami mówimy ,że nie są one realne do spełnienia i się poddajemy.
Czasami myślimy ,że moga się spełnić, lecz ktoś inny mówi żebśmy nie bujali w obłokach ,bo nasze marzenia nigdy się nie spełnią.
W takich sytuacjach należy nie poddawać się ,tylko iść przez życie z podniesioną głową i udowodnić wszystkim ,że się mylili i nasze upragnione marzenie się spełniło... A co najważniejsze to NIGDY NIE MÓWIĆ NIGDY...!!!
Ta hisoria będzie opowiadać o dziewczynie która się przeprowadziła i zaczęła wszystko od początku. Nie wszystko będzie kolorowe, ale czy kiedykolwiek wszystko jest dobrze?
Historia jest wymyślana przeze mnie i mam ogromną nadzieję ,że się Wam spodoba. :)
Bohateram tego opowiadania jest też Justin Bieber przedstawiony jako normalny nastolatek ,który nie jest sławny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)