sobota, 11 stycznia 2014
Rozdział 16
PO PRZECZYTANIU ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ, MOŻE TO BYĆ EMOTIKON.
Emily's POV:
- KTO CI TO KURWA ZROBIŁ?!?!- wrzasnął Justin. Szybko opuściłam moją bluzkę i usiadłam ze spuszczoną głową. Milczałam.- Emily! Powiesz mi w końcu co się stało?!-krzyczał wściekły. Spojrzałam na niego z łzami w oczach. Jego oczy były czarne. Co ja mam teraz powiedzieć? Przecież nie mogę mu powiedzieć co naprawdę się stało.
- N-nic się nie stało Justin. Wszystko jest dobrze-starałam się go uspokoić.
- Jak to nic się kurwa nie stało?! Widziałaś swój brzuch?- wstał wściekły i przeczesał włosy palcami ,mocno ciągnąć za końcówki. Tkwiliśmy w ciszy, ja ze spuszczoną głową na sofie ,a wściekły Justin stał pół metra ode mnie.
Nagle usłyszałam jak Justin uderza z całej siły w stół stojący niedaleko. Podskoczyłam i wstałam. Nigdy wcześniej nie widziałam go aż tak wściekłego. Podchodził do mnie ,a ja się odsuwałam aż w końcu przywarłam do ściany. Jus cały czas patrzył mi się w oczy. Byłam strasznie przestraszona.
Złapał mnie za ramiona i zmuszał do patrzenia sobie w oczy. Mogłam w nich zpbaczyć wściekłość, złość, chęć zabicia. Bałam się go!
- Powiedz mi, co się kurwa stało ,albo nie ręczę za siebie!- wzmocnił uścisk na moich ramionach, czułam jego wbijające się palce w moją skórę. Syknęłam z bólu ,a wcześniej wstrzymywane łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.
- J-justin to b-boli- zabrzmiało to bardziej jak szloch- proszę p-puść mnie- błagałam. Jak nic będę miała wielkie siniaki na ramionach. Rozluźnił swój uścisk, a jego wzrok trochę złagodniał choć nadal był bardzo wściekły.
- Powiedz mi co się stało- powiedział łagodnie lecz dało się poznać ,że tłumił w sobie krzyk.
- Nie- odpowiedziałam i odsunęłam się od niego
- Dlaczego?! Kurwa ,Emily! Powiedz mi ci się stało chce Ci pomóc!- znów wrzasnął
- Krzykiem?!- nie wytrzymałam i również wrzasnęłam.- Na razie jedyne co robisz to krzyczysz na mnie! Nie powiem Ci ,bo nie mogę!- łzy swobodnie spływały po moich policzkach , nawet ich już nie kontrolowałam.
- Co znaczy ,że nie możesz?!- zapytał jak zwykle krzycząc ,a oczy znów miał czarne.- Powiedz mi ,kto Cię tak skrzywdził?- powiedział i zaczął do mnie podchodzić, bałam się ,że znów złapie mnie za ramiona lub coś podobnego.
- Nie mogę Ci powiedzieć, Justin-powiedziałam i wybiegłam z jego domu.
Płakałam i szłam jak najszybciej. Ból brzucha i ramion był okropny. Czułam się rozdarta, rozbita. Czemu on tak zareagował? Nie musiał tak krzyczeć, zamiast zapytać się mnie na spokojnie to on na mnie krzyczał. Nigdy nie widziałam go aż tak wściekłego. Dlaczego wszyscy traktują mnie jak gówno? Może Natalie miała rację , może Justin nic do mnie nie czuł.
Na zewnątrz było ciemno, bałam się ,że ktoś zaraz znowu mnie złapie i pobije.
Po jakiś 10 minutach byłam w domu.
Szybko poszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Położyłam się na łóżku i płakałam.
Justin's POV:
Co jej się stało?! Kto jej to zrobił?! Dlaczego nie mogła mi nic powiedzieć?! Kurwa, tyle pytań i ani jednej odpowiedzi. Obiecuję ,że znajdę te osobę i ją zabiję. Będzie strasznie cierpieć. Tylko kto to kurwa mógł być? Kto mógłby być do tego zdolny.
Jestem takim idiotą! Jak mogłem tak wrzeszczeć na Em? Nie dość ,że jakiś pieprzony chuj ją pobił i Bóg wie co jeszcze zrobił ,to jeszcze ja się na nią wydarłem.
Nie mogę znieść myśli ,że ktoś kładzie rękę na moją Księżniczkę. Co ze mnie za chłopak, który pozwolił na takie traktowanie jej. Była taka przestraszona. Justin ty pieprzony dupku!
Bałem się ,że coś się jej stało. Na zewnątrz jest cholernie ciemno.
Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Emily. Pierwszy sygnał... drugi... trzeci...Nie odebrała. Spróbowałem drugi raz. Rozłączyła mnie. Zadzwoniłem trzeci raz i znowu mnie rozłączyła. Nie chce ze mną gadać. Kurwa, wiadomo ,że nie chce z tobą gadać. Boi się ciebie- nabijała się moja podświadomość.
Poszedłem do swojego pokoju ,wziąłem zimny prysznic, ubrałem bokserki i wszedłem do łóżka. Przekręcałem się z boku na bok. Nie mogłem zasnąć. Cały czas miałem przed oczami cały posiniaczony brzuch Emily. Słyszałem to jak błagała bym ją puścił. Widziałem strach w jej oczach, przerażenie. Kto mógł jej to zrobić? Nagle przypomniały mi się słowa Ryan'a. Może Natalie ma coś z tym wspólnego? Muszę to jutro sprawdzić.
Po jakiś 2 godzinach leżenia i myślenia w końcu zasnąłem.
Jasne promienie słońca oświetlały moją twarz, ogrzewając ją. Odwróciłem się na drugi bok ,ale to nic nie pomogło. Jęknąłem i otworzyłem moje oczy pomału przyzwyczajając się do porannego światła. Wziąłem mojego iphone i sprawdziłem godzinę. 9.15. Jestem spóźniony na dwie pierwsze lekcje. Cóż ,pójdę na trzecią. Muszę przeprosić Emily i pogadać Natalie.
Wyskoczyłem z łóżka i poszedłem do łazienki . Wziąłem szybki prysznic, umyłem zęby i ubrałem się. Ułożyłem jeszcze moje włosy i zszedłem na dół.
Mamy jak zwykle nie było. Odkąd ma tą nową pracę cały czas jej nie ma. Jest strasznie nią podekscytowana.
Wszedłem do kuchni i zrobiłem sobie płatki. Szybko je zjadłem i wyszedłem z domu.
Do szkoły dotarłem po 15 minutach. Wysiadłem z samochodu i poszedłem w stronę szkoły. Po wejściu do budynku od razu zobaczyłem Em stojącą przy szafkach z Ryan'em i Kate. Kate i Ry rozmawiali i uśmiechali się do siebie ,a Emily stała za spuszczoną głową. Była smutna. Serce zabolało mnie na ten widok. Nie lubię patrzeć na nią w tym stanie. Tak strasznie ją kocham. W czasie gdy stałem i patrzyłem na moją Księżniczkę ,ona ruszyła w stronę klasy. Ruszyłem za nią ,lecz wyprzedziła mnie Natalie. Coś do niej mówiła ,widać było nienawiść w oczach Natalie. Em stała tylko ze spuszczoną i słuchała to co do niej mówiła Natalie. Po chwili skończyły, a dziewczyna odeszła od Em. Szybko podbiegłem do mojej dziewczyny.
- Cześć skarbie- powiedziałem i stanąłem na przeciwko niej. Była zdziwiona ,że mnie tu widzi.
- Justin, co ty tu robisz? Nie miałeś zostać dziś w domu?
- Miałem ,ale musiałem z Tobą porozmawiać- spuściła wzrok na podłogę
- Nie mamy o czym rozmawiać Justin- powiedziała szeptem
- Mamy o czym ,Emily- dotknąłem jej ramienia na co tylko syknęła z bólu i odsunęła się ode mnie. Od razu przypomniało mi się ,jak wczoraj mocno za nie trzymałem- mogę zobaczyć?- zapytałem, a ona tylko pokręciła przecząco głową- Proszę ,skarbie.- podszedłem bliżej ,ona stała dalej ze spuszczoną głową. wziąłem jej podbródek między mój kciuk i palec wskazujący. Popatrzyłem w jej oczy i lekko się uśmiechnąłem. Nie odwzajemniła uśmiechu. To był cios prosto w serce. Cały czas patrzeliśmy sobie w oczy. Złapałem lekko za koniec jej rękawa i podwinąłem go do góry. Zobaczyłem dużego siniaka, były widoczne odciski palców. Moich palców. Nie wierzę , że jej to zrobiłem.
- Emily...-zaciąłem się. Nie mogłem oderwać wzroku od tego okropnego siniaka. Pogładziłem go palcem ,a ona syknęła- tak bardzo Cię przepraszam, skarbie- spojrzałem w jej załzawione oczy.- Proszę, nie płacz. Nienawidzę kiedy płaczesz. Przepraszam- nienawidzę siebie za to ,że zadałem jej ból. Em ,dalej nic nie mówiła tylko przytuliła się do mnie. To wywołało u mnie lekki uśmiech. Objąłem ją mocno i przyciągnąłem jak najbliżej mnie.- Kocham Cię, kochanie. Nigdy nie chciałem Cię zranić.-wyszeptałem do jej ucha. Staliśmy tak jeszcze chwilę po czym Emily oderwała się ode mnie.- Powiedz coś ,skarbie.-prosiłem
- C-co mam powiedzieć? Że jest ok ,kiedy nie jest?-wyszeptała lekko drżącym głosem
- Wiem ,że nie jest. Skrzywdziłem Cię, krzyczałem na Ciebie. Wiem ,nie powinienem. Ale gdy zobaczyłem te wielkie siniaki na Twoim brzuchu to doznałem szoku. Kto Ci to zrobił Emily?-mówiłem najspokojniej jak mogłem, nie chciałem jej znów przestraszyć.
- To nie ważne , Justin- odpowiedziała cicho
- To jest ważne ,Em- podkreśliłem słowo 'jest'- Czy Natalie ma coś z tym wspólnego?-zapytałem ,a jej oczy natychmiast się powiększyły i zaczęła się strasznie denerwować.
- S-skąd przyszło ci to d-do głowy?-zapytała jąkając się.- Ona nie ma nic z tym wspólnego. Z resztą muszę już iść na lekcje- chciała już ruszyć w stronę klasy kiedy ją zatrzymałem
- Nie Emily, proszę powiedz mi. Proszę- błagałem, ta bezradność mnie dobija
- Nie mogę Justin. Idź do domu ,bo znowu się rozchorujesz. Zadzwonię do Ciebie później.- ewidentnie chciała uniknąć tego tematu i pójść sobie. Nie chciałem na nią naciskać
- Na pewno zadzwonisz?-zapytałem
- Tak ,na pewno- lekko się uśmiechnęła, cmoknęła mnie w usta i poszła. Patrzyłem jak odchodzi w stronę klasy. Musiałem załatwić jeszcze jedną sprawę..
Ruszyłem w stronę szafek i natchnąłem się na Ryan'a.
- Siema stary-powiedziałem
- No siema. Nie miało Cię dziś nie być?-zapytał Ry
- Musiałem porozmawiać z Emily i muszę załatwić jeszcze jedną sprawę- powiedziałem
- Coś się stało?-zapytał zmartwiony
- Ktoś mocno skrzywdził Em. Wczoraj zobaczyłem na jej brzuchu ogromne siniaki. Nie chce mi powiedzieć kto jej to zrobił. Sądzę ,że Natalie może mieć coś z tym wspólnego- mina Ryan'a była zszokowana.
- Co kurwa! Ktoś pobił Emily?-nie mógł uwierzyć- Ale czemu sądzisz ,że Natalie miała coś z tym wspólnego?-zapytał
- Cały czas czepia się Emily o to ,że jesteśmy razem. Wczoraj widziałeś jak o czymś 'gadały', a jak dziś ją zapytałem ją o Natalie to zaczęła się denerwować i unikała jej tematu.
- Kurwa, wiedziałem ,że Natalie jest popierdolona ,ale nie sądziłem ,że aż tak.- stwierdził- Co zamierzasz teraz zrobić?
- Muszę pogadać z Natalie.
- Pójść z Tobą?-zapytał
- Jeśli chcesz, to spoko.- Ry kiwnął głową i poszliśmy szukać Natalie.
Zobaczyliśmy ja wychodziła z łazienki, podeszliśmy do niej. Chwyciłem ją za łokieć i zaprowadziłem w jakieś ciche miejsce ,gdzie nikt nas nie znajdzie. Ryan szedł za nami.
- Co jest kurwa?- pisnęła dziewczyna gdy już ją puściłem i patrzyłem na nią z obrzydzeniem
- Co zrobiłaś Emily?!- warknąłem na nią. Lekko się spięła na to pytanie
- O co Ci chodzi. Nic nie zrobiłam tej szmacie
- Nie mów tak o niej!- krzyknąłem- Zapytam jeszcze raz. Co jej zrobiłaś?
- Nie wiem o co Ci kurwa chodzi. Ta dziwka coś sobie ubzdurała- splunęła. przycisnąłem ją do ściany
- Mówiłem ci ,żebyś jej kurwa nie wyzywała!- krzyknąłem na nią po raz kolejny. Jak ja nienawidzę tej szmaty!- Nie wiesz o co mi chodzi?! Skąd te siniaki na brzuchu Emily?-warknąłem. Natalie zamilkła. - Języka ci kurwa zabrakło?!
- Co ona Ci nagadała?!-zapytała ,a raczej wrzasnęła
- Nie twój zasrany biznes! To ty ją pobiłaś?-zapytałem
- Pojebało Cię? Nie mam co robić tylko brudzić sobie ręce i robić problemy przez tą szmate- zaśmiała się
- Jeśli kłamiesz, mogę Ci obiecać ,że Cię zabije i będzie to bolesna śmierć- warknąłem, a ona tylko się zaśmiała. Aż zachciało mi się rzygać.
- Powodzenia. Mogę już iść? Mój cenny czas ucieka- powiedziała i spojrzała na mnie ,a potem na Ryan'a. Nic nie odpowiedziałem ,tylko patrzyłem w jej oczy. Uśmiechnęła się zdzirowato i mnie wyminęła.
Jak ja nienawidzę tej dziwki! Nie wiem jak kiedyś mogłem ją pieprzyć..
Emily's POV:
Justin zaczął coś podejrzewać. Nie może się dowiedzieć ,że to Natalie i jej dwa goryle mnie pobili. Widziałam jego spojrzenie jak błagał bym mu powiedziała kto mi to zrobił. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałam mu to powiedzieć, ale nie mogłam. Nienawidzę mojego życia!
Dziś miałam dużo lekcji. Dzień ciągnął się niesamowicie. Ze szkoły wyszłam o 17.40. Nie znoszę czwartków. Kate zerwała się wcześniej z lekcji bo się źle czuła, a Ryan zniknął po drugiej lekcji, więc usiałam wracać pieszo.
Wyszłam z budynku i ruszyłam w stronę domu. Szłam i po jakimś czasie poczułam ,że ktoś mnie śledzi. Dokładnie tak samo jak ostatnim razem gdy 'koledzy' Natalie mnie pobili. Przyśpieszyłam ,nie chciałam znowu przez to przechodzić. Usłyszałam ,że ktoś zaczął iść coraz szybciej za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego z goryli Natalie. Strasznie się przestraszyłam. Mimo bólu ,zaczęłam biec. Chłopak zrobił to samo. Przyśpieszyłam na tyle ile mogłam. Biegłam ile sił w nogach. Olałam ból brzucha i biegłam. Nagle poczułam jak chłopak łapie mnie od tyłu i zakrywa usta dłonią. Zaczęłam piszczeć i wyrywać mu się ,lecz on był o wiele silniejszy. Wiedziałam co mnie czeka. Niech ktoś mi pomoże. Zaprowadził mnie do jakiejś alejki ,tak jak ostatnio. Rzucił mnie na ziemię. A ja zaczęłam się drzeć o pomoc. W zamian zostałam kopnięta w brzuch. Krzyknęłam z bólu. Mój brzuch jeszcze nie doszedł do siebie. Zwinęłam się w kulkę i stękałam z bólu.
- Witaj ponownie, Emily- usłyszałam ohydny głos Natalie.- nie nauczyłaś się niczego po ostatnim razie, co nie?-zapytała ,a ja nie wiedziałam o co jej chodzi
- O co Ci chodzi?- zapytałam gdy ból trochę ustąpił i wyprostowałam się.
- O to ,że powiedziałaś Justinowi, że cię pobiliśmy- stwierdziła ,a ja tylko zmarszczyłam brwi
- Przecież nic mu nie powiedziałam- powiedziałam
- Nie kłam!- krzyknęła- Justin przyszedł dziś do mnie i wypytywał o twoje siniaki na brzuchu. Pamiętasz co Ci powiedziałam, że zrobimy jak się wygadasz?-zapytała ,ale nie dała mi odpowiedzieć- zabijemy cię- powiedziała, a ja przełknęłam ślinę. Zauważyła ,że strasznie się boję i się zaśmiała. Kiwnęła ręką na jednego z chłopaków. Ten podał jej jakiś przedmiot, później zobaczyłam ,że to nóż. Serce mi stanęło. To nie może być prawda. Ona nie jest do tego zdolna.- obiecuję ,że będzie bolało- zadrwiła. Podeszła jeszcze bliżej mnie z ostrzem w dłoni ,a goryle przytrzymali mnie. Ostrze dotknęło mojego gardła.
- P-proszę, zostawcie m-mnie-łkałam. Nie mogłam powstrzymać łez. Nigdy w życiu się tak nie bałam.
- Przestań się mazać. Nic ci to nie pomoże.- powiedziała to strasznie spokojnie.- Teraz może zaboleć- zadrwiła po raz kolejny. Nie wierzę jak ona mogła być tak spokojna.
- Proszę, Natalie. Nie rób tego, będziesz tego żałować. Nie chcesz mnie zabijać-starałam się przemówić jej jakoś do rozumu ,lecz ona tylko się zaśmiała
- Nie marzę o niczym innym ,jak tylko cię zabić- stwierdziła i przejechała nożem po mojej szyi. Krzyczałam z bólu i zaczęłam się wyrywać. Łzy jeszcze bardziej ,zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Proszę przestań! proszę, proszę ,proszę- błagałam ją i dosłownie dławiłam się łzami
-Przytrzymajcie ją-powiedziała do chłopaków ,a ci natychmiast wzmocnili uściski na moich ramionach.
Natalie uderzyła mnie z całej siły w twarz, znów krzyknęłam z bólu. Wzięła jedną z moich rąk i przecięła skórę od łokcia do nadgarstka. Następnie kopnęła mnie w brzuch na co straciłam już siły nawet na proszenie o pomoc. Goryle puścili mnie ,a ja leżałam na ziemi. Widziałam pełno krwi na ziemi. Przeraził mnie ten widok.
- Teraz pożałujesz ,że wogle się urodziłaś, szmato!-po tych słowach poczułam kopnięcie w brzuch, lecz to nie ona mnie kopnęła tylko jeden z 'goryli'.- Pożałujesz ,że przyjechałaś do LA!- kolejne kopnięcie- Pożałujesz ,że ze mną zadarłaś i odebrałaś mi Justina!- Kopnięcie i kolejne i kolejne. Później poczułam na mojej twarzy pięści. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk łamiącego się nosa. Byłam kopana i okładana pięściami. Nie słyszałam już prawie nic. Nie kontaktowałam już ze światem. Po chwili moje ciało ogarnęła ciemność...
Justin's POV:
Po 'rozmowie' z Natalie poszliśmy z Ryan'em na piwo. Wypiliśmy kilka piw. Ryan zaczął kręcić z jakąś laską ,która się do nas przyczepiła. Na początku była zainteresowana mną ,ale dałęm jej do zrozumienia ,że nie jestem zainteresowany. Miałem moją Emily, którą kocham i tylko ona się dla mnie liczy. Nie mogłem oderwać myśli o tego kto ją tak skrzywdził...
Około 18:30 wyszliśmy z Ryan'em z baru. Szliśmy i nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki z jednej z alejek. Były to jakieś wyzwiska, groźby, prośby o pomoc.
Spojrzeliśmy z Ryan'em na siebie i ruszyliśmy w stronę wrzasków.
Tych alejek było strasznie dużo. W końcu znaleźliśmy tą z której wydobywały się krzyki. Stanęliśmy tak żeby nikt nas nie zauważył. Zobaczyłem dwóch facetów okładających pięściami i kopiących jakąś osobę. Przy nich stała jakaś dziewczyna i uśmiechała się głupio. Cieszyła się z tego co widzi. Czasami wrzasnęła coś w stronę leżącej osoby. Dziewczyna wyglądała znajomo.
- Yo stary, czy to nie jest Natalie?-zapytałem ,ale nie do końca pewny
- Nie wiem-odpowiedział i przyjrzał się bardziej dziewczynie- Kurwa ,to ona- stwierdził
Spojrzeliśmy się na siebie i wyszliśmy z kryjówki. Szliśmy bardzo cicho. Gdy podeszliśmy bliżej ,a ja zobaczyłem ich ofiarę, moje serce stanęło. Moje oczy się rozszerzyły i nie mogłem się ruszyć. Ry spojrzał na mnie i zapytał zmartwiony
-Stary, co jest?
- T-to jest.-wyszeptałem cały czas w to nie wierząc- t-to jest kurwa Emily!- Ry spojrzał na mnie z wytrzeszczonymi oczami i spojrzał się w stronę całej sceny
- Ja pierdole-powiedział i pobiegliśmy by ratować Emily.
Podbiegłem do kolesi i pchnąłem ich z całej siły. Zacząłem okładać jednego z nich ,a Ry drugiego. Natalie chyba spierdoliła ,ale i tak ją dorwę. Chłopak którego okładałem pięściami ,zadał mi cios prosto w twarz ,aż straciłem na chwilę równowagę. On wykorzystał to i spierdolił. Nie biegłem już zanim, zostawiłem go i podbiegłem do Emily. Była cała we krwi i nieprzytomna. Uklęknąłem spanikowany obok niej i zacząłem sprawdzać puls, był ledwo wyczuwalny. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Ry podszedł do mnie
- Zadzwoń kurwa po pogotowie! Ona zaraz umrze!- krzyknąłem ,a ten szybko wyjął telefon i zadzwonił
- Emily skarbie, nie zostawiaj mnie. Proszę ,trzymaj się jakoś. Nie mogę Cię stracić. Proszę- płakałem jak jakaś pizda, ale miałem to w dupie. Trzymałem moją Księżniczkę nieprzytomną ,całą we krwi, pobitą w ramionach i płakałem. Czułem się jakbym miał stracić swój cały świat. Kocham ją tak bardzo, nie mogę jej stracić. Jest dla mnie wszystkim.
- Zaraz będą- powiedział Ry. Siedzieliśmy tak jeszcze jakąś chwilę po czym słyszeliśmy dźwięk karetki.
Ratownicy podeszli z noszami, odciągnęli mnie od Em i zaczęli ją ratować. Wzięli ją na nosze i wnieśli do karetki.
- Co z nią będzie?- zapytałem jednego z lekarzy
- Nie wiem, jest w złym stanie, nie mogę Ci nic powiedzieć-powiedział i już chciał wsiadać do karetki
- Jadę z wami- powiedziałem
- Nie ma czasu, przyjedź do najbliższego szpitala- powiedział i wsiadł do karetki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! :)
Jak myślicie ,co będzie dalej z Emily??
Zastanawiam się ,czy jest sens pisania tego bloga. Dość dużo ludzi czyta rozdziały ,a prawie nikt nie komentuje. Dlatego bardzo proszę ,by każdy kto przeczyta ten rozdział ,skomentował go. Jest to dla Was pare minut ,a ja piszę rozdziały po 7 godzin.
Subskrybuj:
Posty (Atom)